Gorąco, które płynęło z ciała Marcela powoli robiło się dokuczliwe. Całą noc przespaliśmy wtuleni w siebie ze splątanymi kończynami. Po kilku minutach leżenia i wpatrywania się w białą ścianę przede mną, w końcu zmusiłam się do wstania. Nie opłacało mi się ponownie zasypiać bo i tak za chwilę dzwoniłby budzik. Powoli wyplątałam się z nóg i rąk chłopaka starając się go nie budzić. Jęknął tylko cicho, po omacku szukając mojego ciała, ale po chwili zrezygnował i przewrócił się na drugi bok odkrywając się nieco, dzięki czemu miałam widok na jego wytatuowane plecy. Po maści, którą przepisała mu moja mama, rany są już prawie nie widoczne, dzięki czemu poprawiło się również samopoczucie Marcela. Uśmiechnęłam się pod nosem i biorąc jeszcze telefon z szafki nocnej, wyszłam z sypialni. W drodze do łazienki, zahaczyłam o garderobę po ubrania na dzisiejszy dzień. Zdecydowałam się na krótką, obcisłą, czarną sukienkę, podkolanówki i czarne Vagabondy. Odłożyłam rzeczy na umywalkę i po rozebraniu się weszłam pod strumień ciepłej wody, który przyjemnie otulał moje zaspane ciało. Po umyciu się, obwiązałam się ręcznikiem i to samo zrobiłam z mokrymi włosami. Nie pozostawiając ani kropelki wody na skórze, odłożyłam ręcznik i ubrałam czarną, koronkową bieliznę. Wysuszyłam włosy, które już suche kaskadami układały się na ramionach i piersiach. Nałożyłam niezbyt mocny makijaż, decydując się jednak na dość widoczne, długie kreski na powiekach. Po założeniu reszty ubrań, wróciłam do garderoby i wzięłam jeszcze grafitowy kardigan, który idealnie współgrał z całością. Dochodziła 8:00 więc mam jeszcze sporo czasu na zjedzenie jakiegoś pożywnego śniadania, więc skierowałam się do kuchni. Zdecydowałam się na owocowe musli z mlekiem i szklankę soku. W między czasie przygotowałam również kanapki dla Marcela. Postanowiłam umieścić przy nich karteczkę, gdyby czasem nie zrozumiał, że to śniadanie dla niego. Gdy pochylałam się nad stołem i pisałam kolejne słowa, poczułam na swoich biodrach duże dłonie chłopaka. Przysunął się bliżej, również się pochylając tak, że nasze ciała całkowicie się stykały.
- Kusisz skarbie. – Wymruczał do mojego ucha, oplatając mnie jednocześnie ręką w talii.
Przygryzłam wargę i wyprostowałam się, chcąc odwrócić się w jego stronę, ale zatrzymał mnie. Ułożył moje włosy na lewym ramieniu, a na prawym poczułam jego idealne, malinowe wargi, składające delikatne pocałunki. Odchyliłam głowę, dając mu więcej przestrzeni i z każdym pocałunkiem czułam rosnące z coraz większą siłą podniecenie. Nie tylko swoje ale też Marcela, gdyż jego erekcja niemiłosiernie wbijała się w moje pośladki.
- Jeśli nie chcesz abym znów porywał cię ze szpitala, musimy to zrobić. Tu i teraz. – Odparł gdy jego usta znalazły się pod moim uchem.
- Nie mam nic przeciwko porywaniu ze szpitala. – Zachichotałam.
- Nawet się nie waż kazać mi ponownie czekać te cholerne 7 godzin. – Warknął i odwrócił mnie w swoją stronę, gwałtownie całując.
Wplotłam dłonie w jego zmierzwione bo śnie włosy i wpiłam się w jego usta jeszcze mocniej, prowadząc walkę z jego językiem. Podciągnął moją sukienkę i uniósł mnie, sadzając na zimnym blacie wyspy kuchennej, na co jęknęłam w jego usta. Nie przerywając pocałunków zsunął moje majtki, a za nim zdążyłam się obejrzeć, stał przede mną nagi ze spodniami od piżamy zmiętymi przy kostkach. Przysunął mnie bliżej siebie i bez większych ceregieli wszedł we mnie niemal jednym ruchem. Oboje jęknęliśmy głośno i kontynuowaliśmy pełne czułości pocałunki. Czułam jak z każdym ruchem wchodzi coraz głębiej, zbliżając mnie do spełnienia. W kuchni było słychać tylko nasze ciężkie oddechy i ciche jęki, a po chwili również dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam telefon i zauważyłam nieznany mi numer. Marcel zaprzestał ruchów, ale cały czas się we mnie znajdował, pozwalając mi odebrać co i tak było dla mnie nie małym wyzwaniem. Gdy w końcu trochę ochłonęłam, odebrałam połączenie.
- Cześć. – Usłyszałam po drugiej stronie.
- Kto mówi? - Zapytałam nie wiedząc z kim rozmawiam.
- Wybacz. Zapominałem, że nie masz mojego numeru. Tu Francisco.
- Fransico! Muszę zapamiętać twój numer w kontaktach. - Zaśmiałam się i spojrzałam na Marcela, który zaciskał usta w cienką linię, a jego szczeka była bardziej widoczna niż zaledwie chwilę temu. - Coś się stało? - Zapytałam, a po moich słowach Marcel wysunął się nieco, na co zgromiłam go wzrokiem.
Wziął ode mnie telefon i przyłączył ma głośnomówiący.
- Nie, wszystko okey. Po prostu trochę mi się nudzi i chciałem zapytać kiedy będziesz.
Gdy otworzyłam usta aby odpowiedzieć, Marcel znów się poruszył, tym razem wywołując u mnie cichy jęk.
- Lily? Wszystko okey?
- Tak. Tak. Okey. - Odparłam, spoglądając na Marcela, który powstrzymywał śmiech.
- Więc, o której mogę się ciebie spodziewać?
- Umm.. - Trudno było mi się skupić, gdy Marcel wykonywał powolne ruchy. Ewidentnie nie podobała mu się ta rozmowa i ewidentnie chciał, aby jak najszybciej się skończyła. Nie potrafiłam nawet odczytać godziny z zegarka, który wisiał na ścianie. Marcel widząc moje rozkojarzenie, wziął ode mnie telefon i z powrotem przyłączył na normalną rozmowę, przykładając urządzenie do ucha.
- Jeśli chcesz, aby przyjechała jak najszybciej to proponuję zakończyć tę rozmowę, ponieważ mamy jeszcze coś do dokończenia. No chyba, że chcesz posłuchać jak moja dziewczyna dochodzi. - Odparł stawiając nacisk na 'moja'.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co właśnie powiedział i miałam ochotę udusić go w tym momencie gołymi rękoma.
- Cieszę się. - Jego słowa przerwały moje rozmyślania.
W końcu rozłączył się i odłożył komórkę na blat. Uśmiech nie schodził mu z twarzy i nawet nie starał się ukrywać jak bardzo jest zadowolony.
- Marcel czy ty oszalałeś? - Zapytałam, ale zamiast odpowiedzieć wpił się w moje usta. Wystarczyło kilka mocniejszych ruchów aby doprowadzić nas obojga do spełnienia. Po wyczerpującym orgazmie nie miałam nawet siły zejść ze stołu, dlatego Marcel pomógł mi usiąść na stołku, ówcześnie zakładając mi bieliznę. Pociągnął swoje spodnie i ugryzł jedną z kanapek, które mu przygotowałam. Chłopak opierał się o blat i uśmiechał się jak gdyby nigdy nic.
- Jesteś debilem. - Rzuciłam i pokręciłam głową, sięgając po kluczki do auta.
Wzięłam jeszcze małą torebkę i skierowałam się do wyjścia.
- Już idziesz? - Usłyszałam zaraz za sobą gdy zatrzymałam się przed drzwiami.
- Tak. - Odwróciłam się w jego stronę.
Jego usta ponownie tworzyły cienką linię, a szczęka była znacznie zarysowana.
- Co znowu? - Splotłam ręce na piersiach, przystając z nogi na nogę.
- Nie podoba mi się to, że będąc w pracy cały czas spędzasz z nim.
- Znowu jesteś zazdrosny?
- Zawsze jestem zazdrosny. Wiesz jakie to uczucie gdy idziesz ze swoją dziewczyną ulicą i wszyscy faceci pożerają ją wzrokiem? Boję się, że cię stracę. Że ktoś mi cię zabierze.
- Marcel, ile razy mam ci powtarzać, że kocham ciebie i chcę być tylko z tobą? Gdybym nie chciała tego związku zakończyłabym go już dawno, albo nie zaczynała wcale. Francisco mi pomaga, bo ta praca jest dla mnie nowa i sama sobie nie poradzę. Nawet jeśli żywi do mnie jakieś uczucie czy plany, nie obchodzi mnie to rozumiesz? Nie kocham jego tylko ciebie. Zrozum to wreszcie. - Odparłam i nic już więcej nie mówiąc, opuściłam apartament.
***
- Mam już dosyć San. - Odparłam wzdychając ciężko.
- Ja też. Ale grunt, że daliśmy radę. - Zaśmiał się.
- Masz rację, ale nigdy więcej nie zabieraj mnie na oddział z dziećmi, które są wychowywane bezstresowo. Nigdy więcej! - Krzyknęłam również się śmiejąc.
Jednak mój uśmiech zniknął dość szybko gdy zerkając na telefon dostrzegłam smsa od Marcela. Otworzyłam wiadomość.
Kiedy będziesz?
Pierwsza odezwa od porannej sprzeczki. Cały dzień mam do siebie wyrzuty sumienia za to, że tak na niego naskoczyłam. Ta ciągła zazdrość z jego strony jest męcząca, ale powinnam to przełknąć i po prostu żyć dalej. Nie chcę się z nim kłócić, bo wiem ile w życiu przeszedł, ale nie chcę też aby cały czas podejrzewał mnie o coś czego nie zrobiłam i nie mam zamiaru robić, bo mam wtedy wrażenie, że nie darzy mnie żadnym zaufaniem. Nie chcę wmawiać i jemu i sobie, że mi nie ufa. Ufa mi tylko w inny, nietypowy sposób. On cały jest inny i wyróżnia się spośród innych chłopaków, których miałam okazję w życiu poznać. Jest spokojny, skromny i cichy ale czuję, że ma również tą drapieżną i namiętną stronę, której nie miałam jeszcze możliwości doświadczyć.
Przynajmniej na razie.
- Lily? - Głos Francisco sprowadził mnie na ziemię.
- Tak?
- Słuchałaś mnie choć przez chwilę?
- Wybacz. Zamyśliłam się. - Odparłam szczerze.
- Pytałem czy zechciałabyś iść ze mną na kawę.
***
- Mam już dosyć San. - Odparłam wzdychając ciężko.
- Ja też. Ale grunt, że daliśmy radę. - Zaśmiał się.
- Masz rację, ale nigdy więcej nie zabieraj mnie na oddział z dziećmi, które są wychowywane bezstresowo. Nigdy więcej! - Krzyknęłam również się śmiejąc.
Jednak mój uśmiech zniknął dość szybko gdy zerkając na telefon dostrzegłam smsa od Marcela. Otworzyłam wiadomość.
Kiedy będziesz?
Pierwsza odezwa od porannej sprzeczki. Cały dzień mam do siebie wyrzuty sumienia za to, że tak na niego naskoczyłam. Ta ciągła zazdrość z jego strony jest męcząca, ale powinnam to przełknąć i po prostu żyć dalej. Nie chcę się z nim kłócić, bo wiem ile w życiu przeszedł, ale nie chcę też aby cały czas podejrzewał mnie o coś czego nie zrobiłam i nie mam zamiaru robić, bo mam wtedy wrażenie, że nie darzy mnie żadnym zaufaniem. Nie chcę wmawiać i jemu i sobie, że mi nie ufa. Ufa mi tylko w inny, nietypowy sposób. On cały jest inny i wyróżnia się spośród innych chłopaków, których miałam okazję w życiu poznać. Jest spokojny, skromny i cichy ale czuję, że ma również tą drapieżną i namiętną stronę, której nie miałam jeszcze możliwości doświadczyć.
Przynajmniej na razie.
- Lily? - Głos Francisco sprowadził mnie na ziemię.
- Tak?
- Słuchałaś mnie choć przez chwilę?
- Wybacz. Zamyśliłam się. - Odparłam szczerze.
- Pytałem czy zechciałabyś iść ze mną na kawę.
- Bardzo chętnie, ale dzisiaj już nie dam rady. Przepraszam. Może jutro? - Uśmiechnęłam się.
- Pewnie. Cieszę się i nie mogę się doczekać. - Uśmiechnął się i odprowadził mnie do windy. - Więc do jutra.
- Cześć. Jak coś to dzwoń. - Odparłam, a on zaśmiał się.
- Nie wiem czego mogę się spodziewać gdy odbierzesz, więc może bezpieczniej będzie jak to ty do mnie zadzwonisz. - Uśmiechnął się szeroko, a ja nawet nie chciałam myśleć o tym jak bardzo teraz jestem czerwona i zażenowana.
- Pewnie. Cieszę się i nie mogę się doczekać. - Uśmiechnął się i odprowadził mnie do windy. - Więc do jutra.
- Cześć. Jak coś to dzwoń. - Odparłam, a on zaśmiał się.
- Nie wiem czego mogę się spodziewać gdy odbierzesz, więc może bezpieczniej będzie jak to ty do mnie zadzwonisz. - Uśmiechnął się szeroko, a ja nawet nie chciałam myśleć o tym jak bardzo teraz jestem czerwona i zażenowana.
Gdy drzwi od windy otworzyły się, weszłam do środka i ostatni raz spojrzałam na Francisco, który cały czas szeroko się uśmiechał. Zaśmiałam się pod nosem i już po chwili znajdowałam się w podziemnym parkingu pełnym samochodów. Gdy znalazłam srebrnego Mercedesa, przypomniałam sobie o smsie Marcela. Odpisałam, że zaraz będę i opuściłam parking.
Po niecałych 30 minutach znajdowałam się w windzie One Hyde Parku. Wpisałam odpowiedni ciąg liczb, aby dostać się na ostatnie piętro i zanim się obejrzałam stałam przed drzwiami apartamentu. Poniekąd bałam się konfrontacji z Marcelem, bo nie miałam zielonego pojęcia w jakim humorze go zastanę. Ale to czego teraz chciałam najbardziej to wtulić się w jego zawsze gorące ciało. Weszłam w głąb mieszkania i w kuchni zauważyłam burzę brązowych loków wystających zza drzwi lodówki. Postawił na stole miskę, którą wyjął i spojrzał na mnie. Nie potrafiłam nic odczytać z jego twarzy, dlatego podeszłam do niego i przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam.
- Przepraszam. - Wyszeptałam i zaciągnęłam się jego wspaniałym zapachem.
- Ja też. - Odparł, co trochę mnie zaskoczyło.
- Za co? - Zapytałam spoglądając na jego twarz.
- Nie chcę żebyś myślała, że ci nie ufam. Ufam ci jak jeszcze nigdy nikomu.
- Wierzę ci. - Powiedziałam bez wahania i pocałowałam go.
Kątem oka zauważyłam soczyste czerwone truskawki w czekoladzie, które stały w misce na stole. Przerwałam pocałunek i wyciągnęłam rękę po jedną z nich, ale zostałam zatrzymana.
- Dlaczego? - Zapytałam, robiąc naburmuszoną minę.
- Chodź. - Odparł, łapiąc mnie za rękę.
Sięgnął jeszcze po miskę z owocami i poprowadził mnie na drugie piętro, do jednej z sypialni. Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Przyznam szczerze, że w tym pokoju jestem pierwszy raz. Całe pomieszczenie skąpane było w czerwieniach, czerniach i szarościach. Czarne meble i czarne łóżko stanowiło jedność z czarnymi panelami podłogowymi. Szara pościel idealnie współgrała z obrazami na ścianach. Słońce, które próbowało się przebić przez grube zasłony sprawiało, że cały pokój skąpany był w krwistej czerwieni. Po chwili Marcel zapalił światło dzięki czemu lepiej widziałam, to co znajduje się w pokoju. Obrazy przypominały bardziej dziecięce mazanie pędzlem niż dzieła sztuki, ale był bardzo ładne i dodawały pomieszczeniu charakteru. Obok idealnie zaścielonego łóżka stał stolik nocny z małą lampką i zegarem. Chłonęłam piękno tego pokoju dopóki mojej uwagi nie zwróciło stukanie miski stawianej na stole po drugiej stronie sypialni. Marcel stał obok i przyglądał mi się z ciekawością. Podeszłam do niego i spojrzałam na blat, na którym obok truskawek znajdował się lód, czerwone wino i... kilka pasków od spodni?. Spojrzałam na Marcela w celu usłyszenia wyjaśnień, lecz mój wzrok ewidentnie go speszył, ponieważ spuścił głowę.
- Marcel? - Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę, patrząc wyczekująco w zielone tęczówki.
- J-ja... Nie zrozum mnie źle. Ale... Umm...
- Spokojnie. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego duże dłonie w swoje. Poprowadziłam go do łóżka, gdzie razem usiedliśmy na grafitowej pościeli. - Więc?
- Lily... Nie jestem w tym wszystkim dobry, ale chciałbym. Ty wiesz jak... Umm... Zadowolić mnie. Ale ja... No cóż... Inni faceci, są w tym wszystkim ekspertami. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale... Nudziło mi się dzisiaj, więc postanowiłem poszukać czegoś w internecie na ten temat i... Chciałbym spróbować czegoś nowego. Zadowolić cię w inny sposób.
- I bić tymi paskami?
- Nie! - Zaprzeczył od razu. - One są do... Umm... Unieruchomienia rąk i... Może nóg... Nie potrafiłbym cię uderzyć.
- Dlaczego? - Zapytałam, robiąc naburmuszoną minę.
- Chodź. - Odparł, łapiąc mnie za rękę.
Sięgnął jeszcze po miskę z owocami i poprowadził mnie na drugie piętro, do jednej z sypialni. Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Przyznam szczerze, że w tym pokoju jestem pierwszy raz. Całe pomieszczenie skąpane było w czerwieniach, czerniach i szarościach. Czarne meble i czarne łóżko stanowiło jedność z czarnymi panelami podłogowymi. Szara pościel idealnie współgrała z obrazami na ścianach. Słońce, które próbowało się przebić przez grube zasłony sprawiało, że cały pokój skąpany był w krwistej czerwieni. Po chwili Marcel zapalił światło dzięki czemu lepiej widziałam, to co znajduje się w pokoju. Obrazy przypominały bardziej dziecięce mazanie pędzlem niż dzieła sztuki, ale był bardzo ładne i dodawały pomieszczeniu charakteru. Obok idealnie zaścielonego łóżka stał stolik nocny z małą lampką i zegarem. Chłonęłam piękno tego pokoju dopóki mojej uwagi nie zwróciło stukanie miski stawianej na stole po drugiej stronie sypialni. Marcel stał obok i przyglądał mi się z ciekawością. Podeszłam do niego i spojrzałam na blat, na którym obok truskawek znajdował się lód, czerwone wino i... kilka pasków od spodni?. Spojrzałam na Marcela w celu usłyszenia wyjaśnień, lecz mój wzrok ewidentnie go speszył, ponieważ spuścił głowę.
- Marcel? - Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę, patrząc wyczekująco w zielone tęczówki.
- J-ja... Nie zrozum mnie źle. Ale... Umm...
- Spokojnie. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego duże dłonie w swoje. Poprowadziłam go do łóżka, gdzie razem usiedliśmy na grafitowej pościeli. - Więc?
- Lily... Nie jestem w tym wszystkim dobry, ale chciałbym. Ty wiesz jak... Umm... Zadowolić mnie. Ale ja... No cóż... Inni faceci, są w tym wszystkim ekspertami. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale... Nudziło mi się dzisiaj, więc postanowiłem poszukać czegoś w internecie na ten temat i... Chciałbym spróbować czegoś nowego. Zadowolić cię w inny sposób.
- I bić tymi paskami?
- Nie! - Zaprzeczył od razu. - One są do... Umm... Unieruchomienia rąk i... Może nóg... Nie potrafiłbym cię uderzyć.
- Marcel, nie mam nic przeciwko temu, ale zadowalasz mnie za każdym razem. Nie musimy tego...
- Ale możemy. - Wtrącił.
Ani na trochę nie spuszczał ze mnie wzroku, patrząc jak się waham. Ale w sumie dlaczego ja się waham? Przecież tego chciałam. Chciałam zobaczyć go w innej wersji. Tej niegrzecznej i trochę buntowniczej.
- Okey. - Odparłam, widząc ekscytację w jego oczach. - Jestem cała twoja. - Dokończyłam i uśmiechnęłam się równie szeroko co on.
Marcel pełen zmysłowości i pożądania? Chyba nadszedł czas na poznanie drugiego oblicza.
- Ale możemy. - Wtrącił.
Ani na trochę nie spuszczał ze mnie wzroku, patrząc jak się waham. Ale w sumie dlaczego ja się waham? Przecież tego chciałam. Chciałam zobaczyć go w innej wersji. Tej niegrzecznej i trochę buntowniczej.
- Okey. - Odparłam, widząc ekscytację w jego oczach. - Jestem cała twoja. - Dokończyłam i uśmiechnęłam się równie szeroko co on.
Marcel pełen zmysłowości i pożądania? Chyba nadszedł czas na poznanie drugiego oblicza.
Witajcie! Po tak długim czasie w końcu udało mi się dokończyć i dodać rozdział. Przede mną jeszcze jeden i mam nadzieję, że ostatni tak ciężki tydzień pełen sprawdzianów i kartkówek, a potem majówka! ♥ ♥ Będę miała dużo wolnego czasu, ponieważ ze względu na matury do szkoły idę dopiero 7 maja, więc na pewno popiszę. ;* Chciałam również podziękować za ponad 25 tys. wyświetleń i komentarze. ♥
Wracając do rozdziału, mam nadzieję, że was nie zawiodłam i rozdział przypadł wam do gustu. ♥ Kolejny pojawi się za 32 komentarze. ;*
♥ Kocham i pozdrawiam ♥
Ola xx
Marcel jak Grey??????? *_*
OdpowiedzUsuńJak zawsze super rozdział! ❤
OdpowiedzUsuńNo to dopiero stworzyłaś napięcie
OdpowiedzUsuńNajlepszy Harry jak się kochali w kuchni xd Rozwalił mnie ;D
OdpowiedzUsuńUuu. Harry Grey XD Pobudziłaś moją wyobraźnię :3 XDDD
:3 Wow! Rozdział super. Nie mam pojęcia, jak opisać bardzo mi się podoba :33 Przy okazji zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńod1razu.blogspot.com
uuuuu jest ostro
OdpowiedzUsuńznakomity rozdział <3 szybko next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3<3<3<3 Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńNajlepszy! ♡♡
OdpowiedzUsuńOMG boskie..
OdpowiedzUsuńaaaa skąd ty masz taki talent !!
Z niecierpliwością czekam na następny :D <3 <3
*Natalia*
Uwielbiam to ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny.. xx
OdpowiedzUsuńKtoś tu chyba greya się naczytał/naoglądał xdd
Zapraszam do mnie :
http://hasten-to-love.blogspot.com/
50 shedes od Marcel :'D
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <3
A tak wgl to powoli wypalasz to opowiadanie. Za parę tygodni będzie to tylko pieprzenie się w różnych miejscach. Pisz tak jak kiedyś, czyli z akcją. Chciało się to czytać. Z tego robi się opowiadanie o seksie dla napalonych HOT 11 .-. Wiec weź sobie moje rady do serca, bo wiem co mówię :x
OdpowiedzUsuńZakochałam się! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZakochałam się! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńA co mi tam. Przed snem nabije komentarz xd
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ; 3
OdpowiedzUsuńNabijam .-.
OdpowiedzUsuńWiesz, że nabicie takiej liczby komentarzy jest niemożliwe ?
OdpowiedzUsuńChyba przeceniasz ilość swoich czytelników .-.
OdpowiedzUsuńIle jeszcze ? ..
OdpowiedzUsuń10...... w sumie to już 9
OdpowiedzUsuńWiem, że takie bezsensowne komentarze są bez sensu, ale czasem trzeba .-.
OdpowiedzUsuńNabijam .-.
OdpowiedzUsuńWiem, że chciałabyś jakieś konstruktywne komentarze, typu : "jak ty świetnie piszesz", ale trzeba nabijać xd
OdpowiedzUsuńNabijam .-.
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila .. xd
OdpowiedzUsuńDum Dum Dum Dum Dum Dum Dum Dum Dum Dum ..
OdpowiedzUsuń32 !! Rozdział !! Jeee XD
OdpowiedzUsuńprosze dodoaj już ten rozdział
OdpowiedzUsuńnastępna część plissss !!! boskiii
OdpowiedzUsuńkiedy następna ? ;3 ;3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDawaj szybko plissss :P :) :******
OdpowiedzUsuńDaj znak życia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńNext!!! Żyjesz ? Kiedy next!!!
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie next ? I czy wgl bedzie ....
OdpowiedzUsuńCudowny , kiedy next ??? :) Kinia
OdpowiedzUsuńRozdział genialny , Marcel w Greya się zamienia. Nie mogę doczekać się next :)
OdpowiedzUsuńHaloooooo! Żyjesz! Daj znak życiaaaa! Dajesz następną część :D
OdpowiedzUsuńHaloooooo! Żyjesz! Daj znak życiaaaa! Dajesz następną część :D
OdpowiedzUsuńLudzie dajcie jej troszkę czasu.. Ona też ma swoje życie prywatne I może potrzebuje proszę przerwy na naukę czy odpoczynek : " )
OdpowiedzUsuń*troszkę
UsuńAle każda z nas rozumie że ma inne sprawy ... ale żeby nie dać znaku życia od 42 dni to sorry ... wystarczą 2 minuty żeby wejść na bloga i zamieścić informacje o tym że się np. nie ma weny, czy jakaś jest sytuacja rodzinna, czy nauka ....
OdpowiedzUsuńWkurzam się bo po prostu... uwielbiam ten imagin a nie móc się dowiedzieć co jest dalej troche mnie smuci noo xd
*Natalia*
skoro miałaś tyle wolnego czasu to czemi niema dalej rozdziałau ?! Rozumiem wszystko ale mogłabyś chociarz napisać że niemasz czasu, a nie trzymać nas w ciekawości itd. Prosze daj już nexta !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle ❤ ale tyle czasu i nic nie dodać :\ rozumiem że masz swoje sprawy ale zastanawiam się czy ty wgl jeszcze żyjesz :o chyba o nas nie zapomniałaś?
OdpowiedzUsuń