Podniosłam się na rękach dając mu do zrozumienia, że chcę się unieść. Odsunął się, a ja wykorzystując moment położyłam się na nim całkowicie go tym zaskakując. Siedziałam na nim okrakiem i wpatrywałam się w jego cudownie zielone tęczówki. Złapał moją twarz w swoje duże dłonie i przyciągnął do swojej twarzy, całując gorąco. Podparłam się dłońmi na jego ramionach, oddając się całkowicie rosnącemu z zawrotną prędkością pożądaniu. Ale Marcel gwałtownie przerwał pocałunek i złapał moje nadgarstki, ściskając je mocno. Oderwał moje dłonie od materiału bluzy gwałtownym ruchem.
- Nie. – Warknął i odepchnął mnie mocno, zrzucając mnie z siebie i prawie też z łóżka. Zęby ma zaciśnięte, przez co linia jego żuchwy jest bardzo wyraźnie zarysowana. Jego oczy są prawie czarne. Patrzy na mnie ze złością, ale po chwili jego wzrok staje się nieobecny. Wyraz jego twarzy się nie zmienia. Leży nieruchomo i tylko patrzy w moim kierunku. Czułam jak moje oczy zachodzą niechcianymi łzami. Odwróciłam się i biegiem udałam do siebie. Położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą pod samą brodę, a łzy spływają swobodnie po mojej skórze i wsiąkają w cienki materiał poduszki. Przez to wszystko całkowicie zapomniałam o jego wrażliwości na dotyk. Omotał mnie tym nagłym zachowaniem. Pragnęłam go… Nadal go pragnę. Ale po jego reakcji boję się. Nie wyobrażam sobie kochać się z nim i nie móc go dotknąć. To część tego wszystkiego. Tak bardzo chcę dotknąć jego poranionego, ale dla mnie i tak idealnego ciała. Ale to wszystko chyba powoli mnie przerasta. Nie wiem czy jestem gotowa na to wszystko, ale z drugiej strony nie chcę tak po prostu odpuścić. Za bardzo się w nim zadłużyłam, abym mogła go opuścić. Co tu dużo mówić. Po prostu zakochałam się w tym pięknym chłopaku po przejściach. Nagle drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły. Marcel podbiegł do łóżka i uklęknął przy nim. Patrzył na mnie załzawionymi oczami, w których co trochę majaczył strach, panika i roztrzęsienie. Oddychał ciężko, jakby właśnie skończył biec maraton.
- Lily, nie płacz. To wszystko moja wina. Ja… Wiedziałem, że tak będzie. Za każdym razem gdy się całujemy, mam ochotę się z tobą kochać do nieprzytomności. Do tej pory próbowałem się przed tym chronić, ale gdy zobaczyłem cię w moich ubraniach… Po prostu nie wytrzymałem. Coś we mnie pękło. Cały czas czułem, że robię ogromny błąd. Wiedziałem, że cię skrzywdzę. Ale nie potrafiłem nad tym zapanować. Wiem, że trudno jest ci powtrzymać chęć dotknięcia mnie, więc jestem po części na to przygotowany i staram się reagować jak najłagodniej. I z jednej strony cieszę się, że zareagowałem tylko tak, bo mogło się to skończyć znacznie gorzej. A tego bym sobie nie wybaczył. Ale widzę, że skrzywdziłem cię i czuje się teraz beznadziejnie patrząc jak znowu płaczesz i znowu przeze mnie. Pragnę abyś mnie dotykała, ale gdy to robisz, nie potrafię nad sobą zapanować. Jestem po prostu beznadziejny. – Spuścił głowę i wytarł łzy, które tak jak i u mnie nie miały końca.
- Boję się, że sobie nie poradzę. – Wyszeptałam, a on od razu na mnie spojrzał.
- Z czym? – Zapytał i usiadł obok mnie.
Również się podniosłam, znajdując się teraz na tym samym poziome co on.
- Z twoją fobią dotykania. – Odparłam.
Patrzyliśmy na siebie w pełnej napięcia ciszy. Nie wiedziałam co mam mu jeszcze powiedzieć. Miałam w głowie ogromną pustkę. On wyglądał tak samo. Całkowicie zmieszany i załamany. Na początku tego wszystkiego myślałam, że będzie łatwiej. Że te pocałunki wystarczą. Ale teraz… Po tym co się stało wiem, że to nie będzie takie proste. Spuścił na chwilę głowę, ale ją podniósł i rozpiął swoją bluzę, która po chwili leżała obok niego. Sięgnął po moją dłoń i przysunął się bliżej. Ja również się poprawiłam tak, że oboje siedzieliśmy na piętach i dotykając się kolanami. Nie wiedząc co zamierza zrobić, przyglądałam mu się z ciekawością. Cały czas patrzył w moje oczy. Przyciągnął moją dłoń jeszcze bliżej i położył ją sobie na sercu. Biło bardzo szybko, tak samo jak moje. Oddychał krótko, a w jego zaszklonych oczach ból i strach mieszały się z ulgą. Nie odrywając swojej dłoni od mojej przesuwał ją po swoim ciele do samego brzucha. To samo zrobił z drugą dłonią, a chwile później zabrał swoje ręce, zostawiając moje całkowicie same na jego ramionach.
- Teraz ty to zrób. – Odparł szybko.
Przesunęłam ostrożnie obie dłonie na jego mięśnie piersiowe. Czułam jak spinają się pod moim dotykiem. Gdy chciałam kontynuować podróż, na moją dłoń kapnęła kropelka słonej cieszy. Mój wzrok od razu przeniósł się na twarz chłopaka. Z jego oczu wydostawała się łza za łzą co sprawiło, że i moje poliki od razu stały się mokre.
- Marcel, nie muszę tego robić. – Wyłkałam.
- Nie Lily. Muszę… Chcę wytrzymać. – Odparł zaciskając powieki.
Ponownie położył swoje dłonie na moich i przesunął je powoli w dół, a gdy zmusiłam się już do tego ruchu, zabrał swoje ręce. Kroiło mi się serce gdy patrzyłam na jego twarz. Była pełna bólu i cierpienia. Gdy w końcu dotarłam do brzucha, oderwałam dłonie i szybko przytuliłam się do jego gorącego ciała. Objął mnie wytatuowanymi ramionami, jeszcze mocniej do siebie przyciskając. Oplotłam się nogami wokół jego pasa i dopadł mnie szarpiący całym moim ciałem szloch. Płakaliśmy sobie w ramiona, nawzajem się uspokajając, chociaż w tym momencie to Marcel był bardziej opanowany. To było piękne ale i za razem okropne. Pozwolił mi się dotknąć, chociaż bardzo się tego boi. Ale ból, który malował się na jego twarzy był nie do zniesienia. To naprawdę straszne co trzeba robić, żeby wyrządzisz aż takie szkody w psychice. Nie potrafię tego zrozumieć i chyba nigdy nie będę w stanie.
- Lily… - Cichy szept od razu wyrwał mnie z zamyślenia.
Niechętnie odsunęłam się od niego aby móc na niego spojrzeć.
- Mój ojciec był brutalem, więc wychowywałem się bez miłości. Moja mama zmarła przy porodzie. Nie miałem okazji jej poznać. Przypuszczam, że byłaby jedyną osobą która nauczyłaby mnie kochać. Jednak z drugiej strony cieszę się, że nie było jej przez te wszystkie lata, bo nie zniósł bym widoku ojca, który się nad nią znęca. Babcia nie raz powtarza mi, że mnie kocha, ale nie jest to taka miłość, której pragnę i na którą czekam. Nigdy nie miałem okazji poznać jak to jest kochać. Do momentu, aż poznałem ciebie. – Zrobił pauzę i uśmiechnął się nieśmiało. – Całkowicie zawróciłaś mi w głowie. Całe dnie i noce o tobie myślałem. Nie mogłem spać, bo zastanawiałem się jak przejść przez barierę, którą jest moja przeszłość. Uwierz mi, przed każdą rozmową z tobą byłem gotowy powiedzieć ci dosłownie wszystko. Ale gdy przychodziło co do czego nie potrafiłem. Onieśmielałaś mnie za każdym razem. Ale to uczucie nie gasło. Teraz dziękuję Bogu, że wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło, bo gdyby choć jedna rzecz nie wydarzyłaby się, nie siedzielibyśmy tutaj teraz. Spędzałabyś pewnie czas z Niallem, a ja zamiast spać, zastanawiałbym się jak wspaniale musi byś zasypiać i budzić się u twego boku. - Zarumieniłam się. – Gdy wtedy przyszłaś przeprosić mnie za ten wypadek z Niallem wiedziałem, że muszę ci wybaczyć. Gdy się pokłóciliśmy, zamykałem się u siebie i jedyne co mogłem zrobić to sięgnąć bo żyletkę. Za każdym razem cierpiałem z dwóch powodów. Z twojego błędu i tego, że nie mogłaś być przy mnie. Wiem, że to sprzeczne ale tak już mam. Moje popieprzenie często daje się we znaki. – Zaśmiał się cichutko, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. – Dlatego chcę, żebyś mi pomogła. Staram się jak mogę, żeby utrzymać cię przy sobie, ale to nie zmienia faktu, że w ogóle się na tym wszystkim nie znam. Te wszystkie uczucia, które we mnie wzbudzasz są dla mnie całkowicie nowe. Nigdy tego nie czułem, ale… Zakochałem się w tobie. Kocham cię, Lily.
- Oh, Marcel… - jęknęłam i nie czekając ani chwili dłużej wtuliłam się w niego.
Czyli nie tyko ja to czuję. On też mnie kocha. Ten popieprzony na tysiące sposobów chłopak, z poranionym ciałem ale piękną duszą. Nie wie co to jest miłość, ale chce i nadal próbuje poznać to uczucie. Jest silniejszy niż mi się wydawało. I jemu pewnie też.
- Odejdziesz? – Wyszeptał.
- A chcesz tego? – Spojrzałam w jego czerwone od łez oczy.
- Nie.
- Nigdzie się nie wybieram, Marcel. Też cię kocham. – Odparłam, a on natychmiast złączył nasze usta w wymagającym pocałunku. Położyłam się, a on podążył zaraz za mną. Dłonie miałam ściśle wczepione w jego włosy. Jego ręce błąkały się po moim ciele, podążając w kierunku bioder. Przerwał pocałunek i wsunął dłonie pod bieliznę, powoli się jej pozbywając. Gdy wrócił do moich ust, zdjął również swoje bokserki uwalniając gotową erekcję. Wsunął się pomiędzy moje nogi, przyjmując odpowiednią pozycję.
- Twoja babcia nas usłyszy. – Wyszeptałam.
- Nie ma jej. – Odparł spokojnie.
Poczułam główkę penisa przy moim wejściu, która po chwili powoli we mnie zniknęła. Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i wsuwał się powoli. Rozpychanie było przyjemne, ale i trochę bolesne, z powodu wielkości jego męskości. Jego ruchy były płynne, a z każdym wchodził coraz głębiej. Pocałunkami dawał mi do zrozumienia ile miłości w to wkłada.
- Ah! – Jęknęłam gdy znalazł się we mnie cały.
- Robię to pierwszy raz. – Wydyszał.
Spojrzałam na niego, co było w tym momencie bardzo trudne. Patrzył na mnie z troską i ukrywanym brakiem doświadczenia.
- Nie myśl o tym. Po prostu się poruszaj i oddaj się przyjemności. – Odparłam powoli i pocałowałam jego nabrzmiałe usta.
Gdy się poruszył lekko się skrzywiłam, ale po chwili czułam już tylko i wyłącznie przyjemność. Jego ruchy były szybsze i mocniejsze niż poprzednio, a w moim podbrzuszu powoli budował się orgazm. Jego ciało przylegało do mojego i wspólnie poruszaliśmy się w jednym rytmie. Aby zwiększyć doznania oplotłam się nogami wokół jego pasa i również delikatnie poruszałam biodrami. Gdy w końcu uderzył w mój najczulszy punkt, spadłam w otchłań ogarniającego mnie spełnienia, krzycząc przy tym jego imię. Nie zdejmując nóg z jego ciała, obdarzałam pocałunkami jego usta, choć po orgazmie miałam w sobie tylko resztki sił.
- Lily! Ah! – Krzyknął, jęcząc przy tym gardłowo, sztywniejąc i chwile później opadając na mnie.
Pomimo braku jakichkolwiek sił nie potrafię powstrzymać uśmiechu i on również. Wychodzi ze mnie i kładzie się obok, przyciągając mnie do siebie i okrywając nas kołdrą.
- Zdecydowanie za długo na to czekałem. – Wyszeptał do mojego ucha, przygryzając jego płatek.
Zachichotałam cicho i odpłynęłam w błogi sen śniąc o małym, szczęśliwym, zielonookim chłopczyku.
- Nie. – Warknął i odepchnął mnie mocno, zrzucając mnie z siebie i prawie też z łóżka. Zęby ma zaciśnięte, przez co linia jego żuchwy jest bardzo wyraźnie zarysowana. Jego oczy są prawie czarne. Patrzy na mnie ze złością, ale po chwili jego wzrok staje się nieobecny. Wyraz jego twarzy się nie zmienia. Leży nieruchomo i tylko patrzy w moim kierunku. Czułam jak moje oczy zachodzą niechcianymi łzami. Odwróciłam się i biegiem udałam do siebie. Położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą pod samą brodę, a łzy spływają swobodnie po mojej skórze i wsiąkają w cienki materiał poduszki. Przez to wszystko całkowicie zapomniałam o jego wrażliwości na dotyk. Omotał mnie tym nagłym zachowaniem. Pragnęłam go… Nadal go pragnę. Ale po jego reakcji boję się. Nie wyobrażam sobie kochać się z nim i nie móc go dotknąć. To część tego wszystkiego. Tak bardzo chcę dotknąć jego poranionego, ale dla mnie i tak idealnego ciała. Ale to wszystko chyba powoli mnie przerasta. Nie wiem czy jestem gotowa na to wszystko, ale z drugiej strony nie chcę tak po prostu odpuścić. Za bardzo się w nim zadłużyłam, abym mogła go opuścić. Co tu dużo mówić. Po prostu zakochałam się w tym pięknym chłopaku po przejściach. Nagle drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły. Marcel podbiegł do łóżka i uklęknął przy nim. Patrzył na mnie załzawionymi oczami, w których co trochę majaczył strach, panika i roztrzęsienie. Oddychał ciężko, jakby właśnie skończył biec maraton.
- Lily, nie płacz. To wszystko moja wina. Ja… Wiedziałem, że tak będzie. Za każdym razem gdy się całujemy, mam ochotę się z tobą kochać do nieprzytomności. Do tej pory próbowałem się przed tym chronić, ale gdy zobaczyłem cię w moich ubraniach… Po prostu nie wytrzymałem. Coś we mnie pękło. Cały czas czułem, że robię ogromny błąd. Wiedziałem, że cię skrzywdzę. Ale nie potrafiłem nad tym zapanować. Wiem, że trudno jest ci powtrzymać chęć dotknięcia mnie, więc jestem po części na to przygotowany i staram się reagować jak najłagodniej. I z jednej strony cieszę się, że zareagowałem tylko tak, bo mogło się to skończyć znacznie gorzej. A tego bym sobie nie wybaczył. Ale widzę, że skrzywdziłem cię i czuje się teraz beznadziejnie patrząc jak znowu płaczesz i znowu przeze mnie. Pragnę abyś mnie dotykała, ale gdy to robisz, nie potrafię nad sobą zapanować. Jestem po prostu beznadziejny. – Spuścił głowę i wytarł łzy, które tak jak i u mnie nie miały końca.
- Boję się, że sobie nie poradzę. – Wyszeptałam, a on od razu na mnie spojrzał.
- Z czym? – Zapytał i usiadł obok mnie.
Również się podniosłam, znajdując się teraz na tym samym poziome co on.
- Z twoją fobią dotykania. – Odparłam.
Patrzyliśmy na siebie w pełnej napięcia ciszy. Nie wiedziałam co mam mu jeszcze powiedzieć. Miałam w głowie ogromną pustkę. On wyglądał tak samo. Całkowicie zmieszany i załamany. Na początku tego wszystkiego myślałam, że będzie łatwiej. Że te pocałunki wystarczą. Ale teraz… Po tym co się stało wiem, że to nie będzie takie proste. Spuścił na chwilę głowę, ale ją podniósł i rozpiął swoją bluzę, która po chwili leżała obok niego. Sięgnął po moją dłoń i przysunął się bliżej. Ja również się poprawiłam tak, że oboje siedzieliśmy na piętach i dotykając się kolanami. Nie wiedząc co zamierza zrobić, przyglądałam mu się z ciekawością. Cały czas patrzył w moje oczy. Przyciągnął moją dłoń jeszcze bliżej i położył ją sobie na sercu. Biło bardzo szybko, tak samo jak moje. Oddychał krótko, a w jego zaszklonych oczach ból i strach mieszały się z ulgą. Nie odrywając swojej dłoni od mojej przesuwał ją po swoim ciele do samego brzucha. To samo zrobił z drugą dłonią, a chwile później zabrał swoje ręce, zostawiając moje całkowicie same na jego ramionach.
- Teraz ty to zrób. – Odparł szybko.
Przesunęłam ostrożnie obie dłonie na jego mięśnie piersiowe. Czułam jak spinają się pod moim dotykiem. Gdy chciałam kontynuować podróż, na moją dłoń kapnęła kropelka słonej cieszy. Mój wzrok od razu przeniósł się na twarz chłopaka. Z jego oczu wydostawała się łza za łzą co sprawiło, że i moje poliki od razu stały się mokre.
- Marcel, nie muszę tego robić. – Wyłkałam.
- Nie Lily. Muszę… Chcę wytrzymać. – Odparł zaciskając powieki.
Ponownie położył swoje dłonie na moich i przesunął je powoli w dół, a gdy zmusiłam się już do tego ruchu, zabrał swoje ręce. Kroiło mi się serce gdy patrzyłam na jego twarz. Była pełna bólu i cierpienia. Gdy w końcu dotarłam do brzucha, oderwałam dłonie i szybko przytuliłam się do jego gorącego ciała. Objął mnie wytatuowanymi ramionami, jeszcze mocniej do siebie przyciskając. Oplotłam się nogami wokół jego pasa i dopadł mnie szarpiący całym moim ciałem szloch. Płakaliśmy sobie w ramiona, nawzajem się uspokajając, chociaż w tym momencie to Marcel był bardziej opanowany. To było piękne ale i za razem okropne. Pozwolił mi się dotknąć, chociaż bardzo się tego boi. Ale ból, który malował się na jego twarzy był nie do zniesienia. To naprawdę straszne co trzeba robić, żeby wyrządzisz aż takie szkody w psychice. Nie potrafię tego zrozumieć i chyba nigdy nie będę w stanie.
- Lily… - Cichy szept od razu wyrwał mnie z zamyślenia.
Niechętnie odsunęłam się od niego aby móc na niego spojrzeć.
- Mój ojciec był brutalem, więc wychowywałem się bez miłości. Moja mama zmarła przy porodzie. Nie miałem okazji jej poznać. Przypuszczam, że byłaby jedyną osobą która nauczyłaby mnie kochać. Jednak z drugiej strony cieszę się, że nie było jej przez te wszystkie lata, bo nie zniósł bym widoku ojca, który się nad nią znęca. Babcia nie raz powtarza mi, że mnie kocha, ale nie jest to taka miłość, której pragnę i na którą czekam. Nigdy nie miałem okazji poznać jak to jest kochać. Do momentu, aż poznałem ciebie. – Zrobił pauzę i uśmiechnął się nieśmiało. – Całkowicie zawróciłaś mi w głowie. Całe dnie i noce o tobie myślałem. Nie mogłem spać, bo zastanawiałem się jak przejść przez barierę, którą jest moja przeszłość. Uwierz mi, przed każdą rozmową z tobą byłem gotowy powiedzieć ci dosłownie wszystko. Ale gdy przychodziło co do czego nie potrafiłem. Onieśmielałaś mnie za każdym razem. Ale to uczucie nie gasło. Teraz dziękuję Bogu, że wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło, bo gdyby choć jedna rzecz nie wydarzyłaby się, nie siedzielibyśmy tutaj teraz. Spędzałabyś pewnie czas z Niallem, a ja zamiast spać, zastanawiałbym się jak wspaniale musi byś zasypiać i budzić się u twego boku. - Zarumieniłam się. – Gdy wtedy przyszłaś przeprosić mnie za ten wypadek z Niallem wiedziałem, że muszę ci wybaczyć. Gdy się pokłóciliśmy, zamykałem się u siebie i jedyne co mogłem zrobić to sięgnąć bo żyletkę. Za każdym razem cierpiałem z dwóch powodów. Z twojego błędu i tego, że nie mogłaś być przy mnie. Wiem, że to sprzeczne ale tak już mam. Moje popieprzenie często daje się we znaki. – Zaśmiał się cichutko, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. – Dlatego chcę, żebyś mi pomogła. Staram się jak mogę, żeby utrzymać cię przy sobie, ale to nie zmienia faktu, że w ogóle się na tym wszystkim nie znam. Te wszystkie uczucia, które we mnie wzbudzasz są dla mnie całkowicie nowe. Nigdy tego nie czułem, ale… Zakochałem się w tobie. Kocham cię, Lily.
- Oh, Marcel… - jęknęłam i nie czekając ani chwili dłużej wtuliłam się w niego.
Czyli nie tyko ja to czuję. On też mnie kocha. Ten popieprzony na tysiące sposobów chłopak, z poranionym ciałem ale piękną duszą. Nie wie co to jest miłość, ale chce i nadal próbuje poznać to uczucie. Jest silniejszy niż mi się wydawało. I jemu pewnie też.
- Odejdziesz? – Wyszeptał.
- A chcesz tego? – Spojrzałam w jego czerwone od łez oczy.
- Nie.
- Nigdzie się nie wybieram, Marcel. Też cię kocham. – Odparłam, a on natychmiast złączył nasze usta w wymagającym pocałunku. Położyłam się, a on podążył zaraz za mną. Dłonie miałam ściśle wczepione w jego włosy. Jego ręce błąkały się po moim ciele, podążając w kierunku bioder. Przerwał pocałunek i wsunął dłonie pod bieliznę, powoli się jej pozbywając. Gdy wrócił do moich ust, zdjął również swoje bokserki uwalniając gotową erekcję. Wsunął się pomiędzy moje nogi, przyjmując odpowiednią pozycję.
- Twoja babcia nas usłyszy. – Wyszeptałam.
- Nie ma jej. – Odparł spokojnie.
Poczułam główkę penisa przy moim wejściu, która po chwili powoli we mnie zniknęła. Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i wsuwał się powoli. Rozpychanie było przyjemne, ale i trochę bolesne, z powodu wielkości jego męskości. Jego ruchy były płynne, a z każdym wchodził coraz głębiej. Pocałunkami dawał mi do zrozumienia ile miłości w to wkłada.
- Ah! – Jęknęłam gdy znalazł się we mnie cały.
- Robię to pierwszy raz. – Wydyszał.
Spojrzałam na niego, co było w tym momencie bardzo trudne. Patrzył na mnie z troską i ukrywanym brakiem doświadczenia.
- Nie myśl o tym. Po prostu się poruszaj i oddaj się przyjemności. – Odparłam powoli i pocałowałam jego nabrzmiałe usta.
Gdy się poruszył lekko się skrzywiłam, ale po chwili czułam już tylko i wyłącznie przyjemność. Jego ruchy były szybsze i mocniejsze niż poprzednio, a w moim podbrzuszu powoli budował się orgazm. Jego ciało przylegało do mojego i wspólnie poruszaliśmy się w jednym rytmie. Aby zwiększyć doznania oplotłam się nogami wokół jego pasa i również delikatnie poruszałam biodrami. Gdy w końcu uderzył w mój najczulszy punkt, spadłam w otchłań ogarniającego mnie spełnienia, krzycząc przy tym jego imię. Nie zdejmując nóg z jego ciała, obdarzałam pocałunkami jego usta, choć po orgazmie miałam w sobie tylko resztki sił.
- Lily! Ah! – Krzyknął, jęcząc przy tym gardłowo, sztywniejąc i chwile później opadając na mnie.
Pomimo braku jakichkolwiek sił nie potrafię powstrzymać uśmiechu i on również. Wychodzi ze mnie i kładzie się obok, przyciągając mnie do siebie i okrywając nas kołdrą.
- Zdecydowanie za długo na to czekałem. – Wyszeptał do mojego ucha, przygryzając jego płatek.
Zachichotałam cicho i odpłynęłam w błogi sen śniąc o małym, szczęśliwym, zielonookim chłopczyku.
Obudziły mnie mokre pocałunki pod uchem i na szyi. Otworzyłam oczy i od razu spotkałam się z tymi wspaniałymi zielonymi tęczówkami i malinowymi ustami.
- Hej. - Wymruczał, kontynuując słodką torturę.
- Cześć. - Szepnęłam przeciągając się pod nim.
- Już myślałem, że się nie obudzisz. - Spojrzał na mnie z góry.
- Już myślałem, że się nie obudzisz. - Spojrzał na mnie z góry.
- A do czego tak bardzo jestem ci potrzebna? - Zapytałam uśmiechając się.
- No wiesz... - Zaoponował z zadziornym uśmiechem.
- Czyli seks ci się spodobał.
- Bardzo. - Uśmiechnął się szeroko i ja również.
- Oj Marcel, Marcel. - Zaśmiałam się, przyciągając go do siebie.
Pocałował mnie i położył się obok, opierając głowę na moim ramieniu. Oplótł mnie ręką w talii. Było jasno więc w końcu mogłam przyjrzeć się tatuażom. Są bardzo kolorowe i w sama nie wiem co przedstawiają. Kolorowe szlaczki, obok jakieś napisy. Nie miało to za bardzo rąk i nóg, ale całość prezentuje się bardzo fajnie. Ciekawa jestem jak wyglądałby z kolczykiem w wardze. Albo w języku. Od dawna zastanawiam się jakie to uczucie podczas pocałunków Czytałam kiedyś o tym na forum i różnych portalach. Podobno to bardzo przyjemne.
- O czym myślisz? - Zapytał chłopak obracając się w moją stronę.
- Serio chcesz wiedzieć?
- Mhm. - Odparł uśmiechając się leniwie.
- Kiedyś czytałam artykuł o tytule... Kolczyki w związkach? Coś takiego. Zafascynowały mnie te w języku i wargach. Ciekawi mnie jakie to uczucie podczas całowania. Kiedyś opowiadałam o tym Niallowi, ale nie chciał sobie zrobić. - Wydęłam usta.
Marcel wstał z łóżka i skierował się do wyjścia.
- Ej no, zostawiasz mnie w tak depresyjnej chwili? - Odparłam z udawanymi wyrzutami sumienia i zachichotałam.
Chłopak również się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Co sprawiło, że wyszedł? Może chciało mu się siku? Nie chce wnikać co mu się chciało. Zaśmiałam się w duchu, rozglądając się po pomieszczeniu. Muszę powiedzieć, że ten pokoik zdecydowanie przypadł mi do gustu. Usiadłam na łóżku w poszukiwaniu bokserek i do pokoju wszedł Marcel. Miał na sobie przecierane rurki, czarną koszulkę i bandanę zawiązaną na nosie tak, że nie było widać dolnej części twarzy. Zaczęłam śmiać się jak głupia na jego widok. Mam dzisiaj naprawdę dobry humor.
- Robisz napad na bank? - Zapytałam gdy trochę się uspokoiłam.
Marcel bez słowa podszedł do łóżka i usiadł na przeciwko mnie, sięgając zza tył głowy aby rozwiązać chustę.
- Może ty chcesz to zrobić? - Zapytał.
- Z chęcią. - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. - Nie rozumiem po co to zrobiłeś. - Pokręciłam głową, bo naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego nagle wzięło go na jakieś przebieranki. Gdy w końcu udało mi się rozwiązać supeł, ściągnęłam bandanę z jego twarzy, a mój uśmiech został zastąpiony zdziwieniem i niedowierzaniem. W dolną wargę wpięta była srebrna obrączka.
- Nie. - Gapiłam się na niego, nadal nie wierząc w to co widzę. - Robisz sobie ze mnie jaja?
- Nawet bym nie śmiał. - Odparł poważnie, ale nie wytrzymał i uśmiechnął się szeroko. - Możesz dotknąć, jeśli chcesz. - Zrobił się nieśmiały, a nieśmiały Marcel to mega słodki Marcel.
Położyłam rękę na jego policzku i kciukiem dotknęłam zimny kolczyk.
- Nie wierzę w to. Jesteś wspaniały! - Krzyknęłam uradowana jak małe dziecko.
- To nie wszystko. - Odparł, ale nie zdążyłam zapytać o co chodzi mu tym razem, bo złączył nasze usta w pocałunku.
Z początku muskał je delikatnie abym mogła nacieszyć się metalowym kolczykiem. Był tak zajebiście zimny, że przeszedł mnie dreszcz, a w dole brzucha poczułam bardzo dobrze mi znane igiełki pożądania. Chwyciłam jego twarz w dłonie dając mu dostęp do wnętrza moich ust. I wtedy poczułam coś jeszcze. Metalowa kuleczka przytwierdzona do jego języka, prześlizgiwała się przyjemnie między naszymi językami, wzbudzając we mnie jeszcze większe dreszcze. Zaczęłam śmiać się w pocałunku uradowana jego niespodzianką. Przerwał pieszczotę wisząc nade mną.
- Jeśli taka będzie twoja reakcja za każdym razem, to chyba muszę zakładać je znacznie częściej. - Uśmiechnął się szelmowsko.
- Zrobisz to dla mnie? - Zapytałam szczęśliwa.
- Czemu nie. - Odparł unosząc brew.
- Jesteś wspaniały. - Powtórzyłam swoje słowa z przed chwili i ponownie przyległam do jego ust ciesząc się metalowa biżuterią i nim samym.
Marcel wstał z łóżka i skierował się do wyjścia.
- Ej no, zostawiasz mnie w tak depresyjnej chwili? - Odparłam z udawanymi wyrzutami sumienia i zachichotałam.
Chłopak również się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Co sprawiło, że wyszedł? Może chciało mu się siku? Nie chce wnikać co mu się chciało. Zaśmiałam się w duchu, rozglądając się po pomieszczeniu. Muszę powiedzieć, że ten pokoik zdecydowanie przypadł mi do gustu. Usiadłam na łóżku w poszukiwaniu bokserek i do pokoju wszedł Marcel. Miał na sobie przecierane rurki, czarną koszulkę i bandanę zawiązaną na nosie tak, że nie było widać dolnej części twarzy. Zaczęłam śmiać się jak głupia na jego widok. Mam dzisiaj naprawdę dobry humor.
- Robisz napad na bank? - Zapytałam gdy trochę się uspokoiłam.
Marcel bez słowa podszedł do łóżka i usiadł na przeciwko mnie, sięgając zza tył głowy aby rozwiązać chustę.
- Może ty chcesz to zrobić? - Zapytał.
- Z chęcią. - Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. - Nie rozumiem po co to zrobiłeś. - Pokręciłam głową, bo naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego nagle wzięło go na jakieś przebieranki. Gdy w końcu udało mi się rozwiązać supeł, ściągnęłam bandanę z jego twarzy, a mój uśmiech został zastąpiony zdziwieniem i niedowierzaniem. W dolną wargę wpięta była srebrna obrączka.
- Nie. - Gapiłam się na niego, nadal nie wierząc w to co widzę. - Robisz sobie ze mnie jaja?
- Nawet bym nie śmiał. - Odparł poważnie, ale nie wytrzymał i uśmiechnął się szeroko. - Możesz dotknąć, jeśli chcesz. - Zrobił się nieśmiały, a nieśmiały Marcel to mega słodki Marcel.
Położyłam rękę na jego policzku i kciukiem dotknęłam zimny kolczyk.
- Nie wierzę w to. Jesteś wspaniały! - Krzyknęłam uradowana jak małe dziecko.
- To nie wszystko. - Odparł, ale nie zdążyłam zapytać o co chodzi mu tym razem, bo złączył nasze usta w pocałunku.
Z początku muskał je delikatnie abym mogła nacieszyć się metalowym kolczykiem. Był tak zajebiście zimny, że przeszedł mnie dreszcz, a w dole brzucha poczułam bardzo dobrze mi znane igiełki pożądania. Chwyciłam jego twarz w dłonie dając mu dostęp do wnętrza moich ust. I wtedy poczułam coś jeszcze. Metalowa kuleczka przytwierdzona do jego języka, prześlizgiwała się przyjemnie między naszymi językami, wzbudzając we mnie jeszcze większe dreszcze. Zaczęłam śmiać się w pocałunku uradowana jego niespodzianką. Przerwał pieszczotę wisząc nade mną.
- Jeśli taka będzie twoja reakcja za każdym razem, to chyba muszę zakładać je znacznie częściej. - Uśmiechnął się szelmowsko.
- Zrobisz to dla mnie? - Zapytałam szczęśliwa.
- Czemu nie. - Odparł unosząc brew.
- Jesteś wspaniały. - Powtórzyłam swoje słowa z przed chwili i ponownie przyległam do jego ust ciesząc się metalowa biżuterią i nim samym.
Mamy już 20 rozdział! :D Trochę się dzieje i myślę, że takich akcji będzie więcej. Rozdział 21 za 32 komentarze. ;*
♥ Luv ya ♥
Ola xx
Ale Super. Więcej takich akcji :* czekam na next <3
OdpowiedzUsuńAle Super. Więcej takich akcji :* czekam na next <3
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zawsze ❤ czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńKocham ♡ i te kolczyki o Boże tak ♡♡
OdpowiedzUsuńKocham <3 <3 <3 *O* ~Harzynka ^^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!! ❤
OdpowiedzUsuńKochaaam...♡♡
OdpowiedzUsuńUwielbiam♡ Chce dalej! Aaaa
Kocham to i czekam na next <3 :***
OdpowiedzUsuńBożee normalnie orgazm <3
OdpowiedzUsuńTo jest takie słodkie !!Aż mnie w brzuchu łaskocze xd :D
OdpowiedzUsuńJaki on słodki! :* Wy jesteście generalnie, cudowne! Niemogze się doczekać nastepnego rozdziału! ♡ pozdrawiam i CZEKAM :*
OdpowiedzUsuńJaki on słodki! :* Wy jesteście generalnie, cudowne! Niemogze się doczekać nastepnego rozdziału! ♡ pozdrawiam i CZEKAM :*
OdpowiedzUsuńCudo!!!! Dajesz nn
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńO wow
OdpowiedzUsuńŚwietneee...
Marcel <3
Pisz szybko next i dużo weny.
incubus-fanfiction.blogspot.com
Kocham <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny tylko że zauważyłam że często zmieniasz czas z przeszłego na teraźniejszy. Zastanów się w jakim jest Ci lepiej bo to troszkę denerwuje. Mimo to NAJLEPSZE FF EVER!
OdpowiedzUsuńZajebisty :))
OdpowiedzUsuńooooo umarłam jakie to słodkie aaaa ahhh kolczyk w wardze mmmm *Natalia*
OdpowiedzUsuńMUSZĘ dać znowu komentarz, bo to jest takie niesamowite, że umieram każdej godziny, kiedy nie ma rozdziału :c
OdpowiedzUsuńPROSZE. DODAJ WCZEŚNIEJ :"C
BOSKI *-* Czekam na nexta! Hahaha zaskoczył mnie Marcel xD pozytywnie rzecz jasna .
OdpowiedzUsuńBoski !! Pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńWspaniały <3 czekam na następny rozdział. życzę weny :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mój komentarz sprawi szybsze dodanie następnego rozdziału ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział. Daj next wcześniej. Plissssssssss
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam z niecierpliwością na next mam nadzieje ze bedzie 32 komentarza w miare szybko ;c :<3 pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńTylko żeby ona w ciąży NIE była hahah
OdpowiedzUsuńŚwietny <3<3<3
OdpowiedzUsuńBoski #Roża
OdpowiedzUsuńCudowny , mega #Kajeczka
OdpowiedzUsuńProszę next :(
OdpowiedzUsuń