środa, 31 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 3

Rozdział zawiera treści dla dorosłych.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
 
Chociaż znając Was to i tak pewnie przeczytacie. :D
ILY zboczuszki. ;*
 
 
 
Powoli podeszłam do łóżka i pochyliłam się nad nim. Niall nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Ktoś tu był dzisiaj bardzo podniecony... - Położyłam dłoń na jego torsie i zaczęłam przesuwać ją w dół, dokładnie czując pod palcami wszystkie jego mięśnie. Każdy z nich spinał się delikatnie pod moim dotykiem. – A jak tam mój mały przyjaciel? Doszedł już do siebie? – Docierając do jego krocza, ścisnęłam jego męskość. Niall wydał z siebie cichy jęk i odchylił głowę do tyłu. Miał dresy więc bez problemu dostałam się do jego bokserek i ponownie ścisnęłam jego penisa przez cienki materiał. – Jesteś taki bezbronny pod moim dotykiem, Niall. – Ostatni raz pozwoliłam mu oddać się rozkoszy, po czym uniosłam się z niego w celu zdjęcia sukienki. Zanim zdążyłam sięgnąć do ekspresu, Niall obrócił mnie i przygniótł swoim ciałem do ściany. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Rozchyliłam wargi i oddałam się całkowicie przyjemności jaką dostarczał mi chłopak. Złapał mnie za pupę i uniósł do góry. Oplotłam się nogami wokół jego pasa, a moja i tak krótka sukienka podwinęła się pod same pośladki. Czułam jego rosnącą erekcję na mojej kobiecości. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Zatopiłam ręce w jego włosach, delikatnie za nie pociągając. Nie przerywając pocałunków położył mnie na łóżku i zawisł nade mną. Oboje oddychaliśmy bardzo ciężko.
- Zdajesz sobie w ogóle sprawę jak na mnie działasz?
- Pokaż mi. – Spojrzałam na niego spod rzęs. Uśmiechnął się zawadiacko. Uniosłam się dając mu tym samy dostęp do zapięcia. Nie minął moment, a leżałam pod nim w samej bieliźnie. Złożył pocałunek na moich ustach jednocześnie napierając swoją miednicą na moją.

To było tak cholernie przyjemne!
 
Całował mnie po linii szczęki, później po dekolcie.
- Nie myliłem się mówiąc, że ta bielizna jest bardzo ładna. Ale wolałbym oglądać cię bez niej. – Wymruczał zachrypniętym głosem.
Szybko pozbył się mojego stanika i zaczął ugniatać moja lewą pierś. Prawą natomiast skubał zębami. Pod wpływem jego dotyku sutki szybko stwardniały. Nie zaprzestając pieszczot na moich piersiach, schodził coraz niżej z pocałunkami. Zadrżałam gdy poczułam jego ciepły oddech na podbrzuszu. Wsunął kciuki pod gumkę od majtek i delikatnie pociągając, zaczął je ściągać. Miałam wrażenie jakby ta chwila trwała wieczność. Zgiął moje nogi w kolanach i rozszerzył je, mając do mnie całkowity dostęp. Leżałam przed nim całkowicie naga, gdy on nadal był we wszystkich ciuchach. Zesztywniałam gdy poczułam jego usta przy mojej kobiecości.
- Niall… - Stęknęłam gdy przejechał palcami po mojej łechtaczce.
- Widzę, że ci się podoba. – Zaśmiał się nisko. – A może chciałabyś, żeby to był mój język? – Jego słowa potęgowały moje podniecenie, co sprawiało, że robiłam się coraz bardziej wilgotna. – Zawsze jesteś dla mnie taka mokra. – Odparł, a chwilę później poczułam jego język. Mocno trzymał moje biodra i zacieśniał uścisk gdy wierzgałam się pod wpływem napływających co trochę fali uniesienia. Był coraz bliżej mojego wejścia. Złapałam go za włosy i odchyliłam się do tyłu, wydając z siebie gardłowe pojękiwania. Wygięłam się w łuk gdy wbił we mnie dwa palce. Wsuwał i wysuwał je, a językiem kreślił małe kółeczka wokół mojej kobiecości.
- Niall, błagam cię. Wejdź we mnie. – Wydusiłam, czując kiełkujący orgazm.
Zadrżał pod wpływem swojego śmiechu. O mój boże! Nie spełnił mojej prośby od razu. Zgiął we mnie swoje palce, a przez szybką stymulacje łechtaczki doszłam chwilę później, ciągnąc go za włosy i sztywniejąc. – Niall! – Chłopak znów się zaśmiał i obdarował moją przyjaciółkę ostatnim pocałunkiem, a następnie wrócił do moich zaniedbanych ust, czule je całując.
- I kto tu jest bezbronny? – Zapytał, patrząc jak dochodzę do siebie.
Nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa, pocałował mnie namiętnie i uniósł się siadając na moich biodrach, zmuszając mnie tym samym do pozostania w pozycji leżącej. Z zawadiackim uśmiechem i rozczochranymi włosami, rozwiązał sznurek w dresach i zdjął je, lekko się podnosząc, w wyniku czego został tylko w czarnych bokserkach i lekko prześwitującym białym T-shirtcie. Gdy uniósł ręce w celu pozbycia się materiału, zatrzymałam go.
- Ja chcę to zrobić. – Odparłam i przygryzłam wargę.
Ukazał mi rząd swoich śnieżnobiałych zębów i przesunął się, siadając pomiędzy moimi nogami i pozwalając mi tym samym unieść się do góry. Kładąc ręce na jego biodrach, otarłam kciukami o jego nabrzmiałego penisa, na co wciągnął powietrze. Zadowolona wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i powoli podążałam nimi w górę, marszcząc przy tym cienki materiał i odsłaniając kolejne partie jego umięśnionego torsu. Gdy w końcu pozbyłam się jego bluzki, popchnęłam go, dając mu do zrozumienia, że ma się położyć. Tak też zrobił, więc zbliżyłam się do niego i pocałowałam jego linię szczęki, później szyję, tors. Podążając pocałunkami coraz niżej, głaskałam palcami jego mięsnie, które tak bardzo uwielbiałam dotykać. Paznokciem kreśliłam dokładną dróżkę wzdłuż jego linii V i ostatecznie zatrzymując się na gumce od bokserek. Dokładnie obserwował mój każdy ruch.
- Długo jeszcze będziesz się nade mną znęcać? Widok nagiej ciebie, naprawdę sprawia, że jak nie przestaniesz, to przepieprzę cię tak, że usłyszą to twoi sąsiedzi. – W jego oczach widać było podniecenie i pożądanie.
Zachichotałam i powoli ściągnęłam jego bieliznę, uwalniając gotowego i naprężonego penisa. Nie czekając dłużej, przesunęłam się w górę, trąc cały czas o jego męskość. Cicho jęknął przymrużając oczy i wyginając się w łuk, co sprawiło, że nasze ciała na moment całkowicie się złączyły. Usiadłam na jego brzuchu cały czas czując na swoich pośladkach nabrzmiałą erekcje chłopaka. Zatraciłam się na moment w przyjemnym uczuciu. Niall wykorzystując moje chwilowe rozkojarzenie obrócił nas tak, że teraz to ja znajdowałam sie pod nim.
- Jesteś mistrzynią w podniecaniu mnie ale nigdy nie uda ci się mnie zdominować, moja słodka Lily. - Odparł całując mnie w usta. Poczułam główkę jego penisa przy moim wejściu, na co wciągnęłam powietrze.
- Niall proszę... - Wyszeptałam zamykając oczy z ogarniającego mnie podniecenia. Oddawałam każdy jego pocałunek, pociągając za jego blond pasemka. Nagle zesztywniał i zaprzestał pieszczot.
- Fuck. - Bąknął z lekką wściekłością w głosie, siadając na mnie. Zdezorientowana otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka, który gdyby mógł wyrwał by sobie większość włosów.
- Co się stało? - Zapytałam zaniepokojona unosząc się na rękach.
- Nie wziąłem gumki. - Spuścił głowę i wplótł swoje palce we włosy.
Wybuchłam głośnym śmiechem i schowałam twarz w dłonie.
- Z czego się cieszysz? Od samego rana pragnę się w tobie znaleźć i cię zaspokoić, ale jak zwykle kurwa gówno wyszło.
Wstał ze mnie i podszedł do ściany, z całej siły w nią uderzając. Ja natomiast tłumiłam śmiech jednocześnie napawając się widokiem jego nagich, napiętych pośladków.
- Ej nerwusie. Może nie demoluj mi pokoju, co? - Powiedziałam rzucając w niego pudełkiem prezerwatyw.
Obrócił się zobaczyć co uderzyło w jego plecy. Schylił się po opakowanie i spojrzał na mnie pytająco.
- Hmm.. Nie przestaniesz mnie zaskakiwać. - Odparł szczęśliwy.
Nie mogąc opanować śmiechu przewróciłam się na brzuch i schowałam twarz w poduszkę. Moje ciało wibrowało od mocnego chichotu. Po chwili poczułam jak materac wokół mojego ciała lekko się ugiął. Oddech Nialla na mojej szyi przyprawił mnie o przyjemny dreszcz.
- Przewrócisz się, czy mam cię wziąć od tyłu? - Odparł ciężko oddychając.
Z powrotem położyłam sie na plecach i zatopiłam się w błękicie jego podnieconych oczu.
- A już miałem nadzieje że popatrzę sobie na twój krągły tyłeczek. - Przygryzłam wargę i wpiłam się w jego usta. Poczułam jego penisa przy kobiecości. Ręką zjechał po moim brzuchu i lekko podrażnił moją łechtaczkę.
- Niall, kochaj się ze mną.
Chwyciłam jego twarz w dłonie i musnęłam usta. Rozszerzył jeszcze trochę moje nogi i w końcu poczułam, jak jego męskość powoli we mnie znika. Głośno jęknęłam zaciskając dłonie na jego wytatuowanych bicepsach.
- Jesteś taka ciasna. – Odparł, powoli się we mnie wbijając.
Jego biodra ocierały się o moją miednicę, co jeszcze bardziej potęgowało nieziemskie uczucie. Czułam z początku bolesne rozpychanie, ale gdy znalazł się we mnie cały, ból został zastąpiony tylko i wyłącznie przyjemnością. Zaczął się poruszać, z początku powoli i subtelnie, ale później jego ruchy stały się krótkie i mocne. Z każdym pchnięciem wchodził coraz głębiej. Nierównomiernymi posuwistymi ruchami, wplotłam dłonie w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie. Rękoma oparł się po obu stronach mojej głowy, a jego tors przyległ do mojej klatki piersiowej. Nasze ciała idealnie ze sobą współgrały, a Niall nadawał rytm naszym wspólnym ruchom
- Niall… - Jęknęłam, przygryzając wargę. Niall uciszył mnie pocałunkami i pchnął ostatni raz, doprowadzając mnie ponownie do orgazmu. Po chwili doszedł również on, wydając z siebie głośny, gardłowy jęk. Opadł na mnie przytulając mnie do siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. Po chwili odpoczynku blondyn przewrócił się na plecy ciągnąc mnie za sobą. Gdy chciałam się poruszyć, zdałam sobie sprawę, że jego penis nadal mnie wypełnia. Dziwne uczucie wywołało u mnie mały grymas.
- Nadal twierdzisz, że ‘twój’ przyjaciel jest malutki? Bo po twoim wyrazie twarzy bym tego nie powiedział. – Zaśmiał się ukazując zęby.
- To fakt. Z tobą w środku nie mogę tak powiedzieć. – Zachichotałam tuląc się do jego rozgrzanej klatki piersiowej.
 
 


I jak? Rozdział wyszedł dość długi, ale nie chciałam go dzielić ani skracać więc wpakowałam wszystko w jeden post. Chcielibyście częściej takie sceny? Piszcie swoje opinie w komentarzach.
Rozdział 4 za 13 komentarzy. ;*
 
♥ Każdy wasz komentarz to dla mnie ogromna motywacja. ♥
 
Nie zapominajcie o OBSERWACJACH i pamiętajcie też o INFORMOWANYCH. ;*

♥ Kocham Was zboczuszki. :D ♥
Ola xx

wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 2

*Lily's P.O.V*

Ten chłopak mnie intryguje. Nigdy nie widziałam tak skromnej i zamkniętej w sobie osoby. Co sprawiało, że taki był? Że tak bardzo się bał?
- Tak więc jestem Marcel. Marcel Styles. Przyjechałem z południa, a dokładnie z Bournemouth…
- To bardzo daleko stąd. Dlaczego przeniosłeś się aż tutaj? – Co za wnikliwe babsko. Ugh.
- Umm.. – Marcel spuścił głowę na swoje ręce. Wszyscy wlepiali w niego gały. Na jego dłoń spadła kropelka cieczy. On płakał?!
- Może tak mogłaby pani pomyśleć zanim o cokolwiek się pyta? Może nie chce mówić co spowodowało, że tu przyjechał? Zawsze musi być pani taką przenikliwą zołzą? – Wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Również Marcel patrzył na mnie zaczerwienionymi oczami.
- Przegięłaś Collins. Do dyrektora. Natychmiast!

***

Po czterech godzinach spędzonych w gabinecie dyrektora w końcu udało mi się wyjść. Przed pokojem czekał już na mnie Niall.
- Co tym razem przeskrobałaś? – Zapytał ucieszony całując mnie na przywitanie.
- Hmm.. Uratowałam kogoś z opresji.
- Co? – Na jego twarz wpełzło zdziwienie, jednak nie zdążyłam mu odpowiedź bo podszedł do nas Marcel.
- Słuchaj, chciałem ci podziękować. I tak mają mnie już za największą beksę w klasie, ale jeszcze raz wielkie dzięki. Mógłbym poznać twoje…
- Jestem Lily. – Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu rękę.
Uścisnął moją dłoń. Zbliżył się do mnie ale coś go zatrzymało. A raczej ktoś.
 
Pan Niall Pieprzony Zazdrośnik Horan.

- M-może ja już pójdę. D-do jutra. – Posłał mi uśmiech i zerkając ostatni raz na Horana szybko się oddalił.
- Niall… Ugh. Musisz tak wszystkich straszyć? – Zrezygnowana ruszyłam w stronę wyjścia.
- Nie chcę żeby taka ciota dotykała, a tym bardziej całowała moją księżniczkę. – Czułam rumieńce wlewające się na moje poliki, co nie zmieniało faktu, że nadal byłam na niego trochę zła.
- Nie nazywaj go ciotą Horan. Nawet go nie znasz.
Zatrzymał mnie i obrócił w swoją stronę łapiąc za ramiona.
- Ty też go nie znasz moja droga. W ogóle co ty się tak nim przejmujesz? Wiesz, że robię się kurewsko zazdrosny gdy wokół ciebie plącze się jakiś facet. Chociaż dziwi mnie fakt, że jestem zazdrosny o to coś. Bo nie nazwałbym go facetem.
- Niall przestań! - Wyrwałam się z jego dłoni i wyszłam przed szkołę. Zimny podmuch wiatru sprawił ze zadrżałam, więc jeszcze mocniej opatuliłam się płaszczem.
- Masz. – Odparł i dał mi swoją kurtkę.
- Oszalałeś?! Jest 5 stopni na minusie a ty chcesz iść na krótki rękaw?!
- Nie chcę patrzeć jak marzniesz.
- A ja nie chce patrzeć jak zamarzasz. Ubierzesz się w końcu, czy sama mam to zrobić? – Chciałam mu oddać jego kurtkę ale mnie zatrzymał.
- Nie. – Na jego rękach była już gęsia skórka.
- Jezu, Niall zawsze musisz być taki upierdliwy? – Westchnęłam i zarzuciłam kurtkę na jego muskularne ramiona.
Stwierdziwszy, że ze mną nie wygra, ubrał się, a ja przybiłam mentalną piątkę.
- Wolę jak mnie rozbierasz. – Odparł wywołując uśmiech na mojej twarzy.
Poczułam jego ciało na moich plecach, a rękoma jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął.
- Wiesz jak bardzo mnie podniecasz gdy jesteś zła. A tym bardziej jak masz na sobie te mega obcisłe jeansy. – Dłonie Nialla powędrowały na moje biodra, a jego ciepły oddech sprawił, że również czułam się pobudzona. – Chcę się w tobie znaleźć. Teraz. Chodźmy do mnie. – Jego niski i zachrypnięty głos obudziły w moim podbrzuszu stado motyli. – Błagam cię. Dłużej nie wytrzymam. Mój fiut już od 15 minut jest gotowy cię przepieprzyć. Uwierz mi, to trochę boli. – Zachichotałam i obróciłam się w jego uścisku. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- Niall… Wiesz, że nigdy bym ci nie odmówiła, ale dzisiaj nie mam wyjścia. Ciocia ma urodziny więc mama postanowiła zaprosić całą rodzinę. - Chłopak westchnął zrezygnowany. – Przepraszam. – Szepnęłam i spuściłam wzrok.
Chwycił moją twarz w swoje dłonie. Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Wiesz, że nie lubię jak się smucisz? Nie martw się śliczna. Jakoś wytrzymam. Gorzej będzie z tym tam na dole. Tęskni za swoją przyjaciółką. – Zaśmiał się, a ja przygryzłam wargę. – Leć mała bo się spóźnisz. A twoja mama chyba tego nie lubi.
- Tak to prawda. Jeszcze raz cię przepraszam. – Odparłam i pocałowałam go delikatnie, a on namiętnie odwzajemnił pocałunek, ściskając moje pośladki. Wydałam z siebie cichy jęk, na co chłopak zaśmiał się i przygryzł moją wargę.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Do jutra. – Ostatni raz ucałowałam jego nabrzmiałe usta i skierowałam się w stronę domu.

***

Od pół godziny bezczynnie siedziałam na krześle w kuchni. Wcześniej pomagałam mamie w szykowaniu i witaniu gości, więc nie było tak źle. Ale teraz? Umieram z nudów. Rodzice siedzą z gośćmi w salonie. To nie moje towarzystwo więc nie będę im przeszkadzać. Z resztą nawet nie chcę tam iść, bo zaraz wszystkie tematy zeszłyby na moją osobę. Znudzona wyszłam z kuchni i skierowałam się do swojego pokoju. Po drodze zahaczyłam o łazienkę. Przeczesałam włosy i obciągnęłam sukienkę. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Było bardzo ciemno. Gdy w końcu znalazłam włącznik, w pokoju nastała jasność. Pisnęłam przestraszona gdy zobaczyłam Nialla siedzącego na łóżku. Podparłam się o szafę i próbowałam unormować oddech.
- Jesteś debilem. Chcesz żebym zeszła na zawał? Nie mogłeś mnie uprzedzić?
- Nie było by niespodzianki. – Zaśmiał się. - Miałem zapalić światło, bo trochę się bałem, że w tych szpilkach o coś się potkniesz.
- Skąd wiedziałeś, że jestem w szpilkach?
- Okna się zasłania. – Jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.
- Hmm... Okey. Czymś jeszcze mnie zaskoczysz?
- Ładną masz na sobie bieliznę. – Rzucił i przygryzł wargę.
- Ohh… - Przeniosłam ciężar ciała na jedna nogę. Chłopak czekał na mój dalszy ruch. - To w takim razie… Może chciałbyś zobaczyć ją z bliska?




Jak już pewnie się domyślacie w następnym rozdziale będzie się dziać. :D
Więc czytajcie i komentujcie. Rozdział 3 za 6 komentarzy. ;*
 
!Każdy komentarz to motywacja do pisania!
 
Przypominam o INFORMOWANYCH i OBSERWACJACH.
 
 
♥ Kocham was! ♥
Ola xx

poniedziałek, 29 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 1

W końcu sędzia wrócił na sprawę rozpraw. Na szczęście.
- Harrego Parkera uznaję za winnego za znęcanie się fizyczne i psychiczne, wyrządzanie uszczerbków na zdrowiu oraz wielokrotne bicie i molestowanie swojego syna Harrego Stylesa przez 16 lat. Oskarżonego pozbawiam wszelkich praw rodzicielskich i skazuję na dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością wykonania kary śmierci. Po trzech latach sprawę uważam za zamkniętą. Dziękuję.
Wyprowadzili ojca. Siedziałem ze spuszczona głową bo nie chciałem mieć z nim kontaktu wzrokowego. Już nigdy więcej. Po kilku minutach w końcu wydostaliśmy się z budynku sądowego. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na babcię.
- Babciu, dlaczego płaczesz?
- Harry, kochanie, ten bydlak cię tak krzywdził. – Odparła zaciągając się szlochem.
- Nie martw się, już po wszystkim. To rozdział zamknięty. Chcę zacząć wszystko od nowa. - Uśmiechnąłem się do niej, na co trochę się uspokoiła. – Chodź, jedziemy do domu. – Zachęciłem ją i poszliśmy w stronę auta.

*Tydzień później*

Po chwili namysłu odważyłem się wkroczyć za próg szkoły. Z trudem otworzyłem ciężkie, drewniane drzwi. W szkole było dziwnie pusto i zimno. Spojrzałem na zegarek. 8:10. Cóż chyba wypadłem z rytmu wczesnego wstawania. Podszedłem pod plan sprawdzić gdzie mam lekcje. Gdy się odwróciłem wpadłem na jakiś dwóch kolesi.
- Ej uważaj jak chodzisz lamusie. – Zaczęli się śmiać.
Podobno to najlepsza szkoła w miasteczku. W sumie musi być najlepsza bo jest tylko jedna. Ekstra. Po dziesięciominutowym spacerze po szkole w końcu udało mi się znaleźć klasę. Usiadłem pod ścianą. Trochę się boję. Jest styczeń. Wszyscy się znają bo chodzą ze sobą już drugi rok. A ja jestem tu całkowicie nowy.
- Dlaczego tutaj siedzisz? – Usłyszałem łagodny głos.
Uniosłem głowę. Stała przede mną urocza blondynka. Niezgrabnie podniosłem się z podłogi. Górowałem nad nią wzrostem. Miała może z 160cm. Cóż ubiorem do siebie pasowaliśmy. Ona ubrana była w spódniczkę i białą koszulę zapięta pod samą szyję. Trochę przypominało to mundurek. Na głowie dwa warkoczyki. A ja? Proste jeansy, koszula i sweter w kratę. Wszystko pozapinane na ostatni guzik. Plus okulary i ulizane włosy.
- Wiesz… Jestem nowy i trochę się boję.
- Nie martw się. A do której klasy chodzisz?
- 2c.
Na twarz dziewczyny wtargnęło zdziwienie i po chwili przerażenie.
- Współczuję ci. Naprawdę ci współczuję.
- Dlaczego? Co jest nie tak? 
- To najgorsza klasa. – Odparła spoglądając za moje ramie. Przełknęła ślinę i uciekła.
Stałem jak słup na środku korytarza. Chwilę później poczułem szturchniecie w lewe ramię.
- Ej. Stev, to ten lamus.
- Co tu robisz…
- Marcel. – Dokończyłem.
- Tak więc, co tu robisz, MARCEL? – Odparł, jak się dowiedziałem, Stev.
- J-jaa… - Nagle zabrakło mi języka w gębie.
- No co? Wysłów się wreszcie. Chcemy iść na lekcje, a przez ciebie tracimy czas.
- Też idę n-na lekcje.
- Gdzie?
Znów zaniemówiłem.
- No gdzie? Która sala? – Był coraz bardziej wkurzony, a ja coraz bardziej obsrany.
- Dw-dwieście trzy.
Spojrzeli na siebie i na drzwi przed nami.
- Jaja sobie robisz? – Zwrócił się do mnie ten drugi.
- Która klasa?
- 2c.
- Nie wierzę. Ty, niejaki Marcel, zapewne kujon, będziesz chodzić do naszej klasy?!

Będę chodzić z nimi do klasy?! Że co?!
 
- Ciekawe jak długo wytrzymasz.
- Dan debilu nie strasz go. - Odparł Steve.
- O co wam do cholery chodzi?
- OOO, nasz kujonek przeklina. Nie twoja sprawa. A teraz chodź, poznasz resztę naszej zajebistej klasy. – Odparł ciągnąc mnie za sweter.
Dan chwycił za klamkę i otworzył drzwi, a Stev dyskretnie mnie popychając wprowadził do klasy. W jednym momencie wzrok 30 osób przeniósł się z nauczyciela na mnie. Rozejrzałem się po osobach. Praktycznie wszyscy ubrani byli na czarno. Sami chłopacy. Chociaż nie. Na końcu klasy, siedziała dziewczyna. Szatynka. Lekko się uśmiechała. Nie panując nad sobą, przygryzłem wargę. Podniecała mnie? Tak i to bardzo. Ale było w niej coś co mnie onieśmielało. Spuściłem wzrok.
- Skoro już nam przerwaliście chłopcy to może dokończcie to co zaczęliście? – Odparła nauczycielka.
Moi towarzysze, którzy cały czas mnie trzymali jakby bali się, że im ucieknę, spojrzeli zdziwieni na kobietę.
- No przedstawcie kolegę. Widzę, że macie dobre stosunki. 
Usłyszałem cichy chichot z końca klasy. Podniosłem wzrok na dziewczynę. Śmiała się pod nosem. Nie miałem pojęcia z czego. Czy z słów nauczycielki czy może z mojej idiotycznie wyglądającej osoby w sweterku od babci.
- Tak więc… Yyyy – Zaczął Stev. – To jest Marcel i... yyyy… Będzie chodził z nami do klasy. – Dumny z siebie wyszedł przed nasz trójosobowy szereg i ukłonił się. 
- Widzę, że się jeszcze za dobrze nie znacie. Usiądźcie chłopcy.
Rozejrzałem się po klasie. Jedyne wolne miejsce znajdowało się obok szatynki.
- No śmiało Marcel, pani Collins nie gryzie. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, co sprawiło że i ja lekko się uśmiechnąłem. Miałem wrażenie, że odcinek który muszę przebyć aby dostać się do ławki ciągnie się w nieskończoność. Cały czas czułem na sobie wzrok dziewczyny. Całkowicie nie pasowałem do tej klasy. Nie tylko ubiorem ale myślę, że charakterem również. Gdy w końcu usiadłem w ławce odetchnąłem z ulgą. Jednak nie na długo.
- Marcel, może chciałbyś coś o sobie powiedzieć? Skąd jesteś, dlaczego się przeprowadziłeś. – Zwróciła się do mnie nauczycielka.
Wahałem się dłuższą chwilę. Nie lubiłem publicznych wystąpień, tym bardziej w klasie w której nikogo nie znam. Nie lubię opowiadać o swoim życiu. Powoli i niechętnie uniosłem się z krzesełka.
- Ej. – Spojrzałem lekko zdezorientowany na moją towarzyszkę. - Śmiało. – Uśmiechnęła się do mnie dodając mi otuchy.




Rozdział przejściowy więc w sumie nic się nie dzieje, ale w następnym będą już jakieś zaczątki pewnej akcji, dlatego komentujcie. :D Rozdział 2 również za 5 komentarzy.
 
 
~ ! ~ KOMENTARZE Z ANONIMA WŁĄCZONE ~ ! ~
 
Dzisiaj zorientowałam się, że nie uruchomiłam możliwości komentowania z anonimka, ale opcja już włączona więc KOMENTUJCIE, bo każdy komentarz to motywacja do dalszej pracy. ;*

PRZYPOMINAM O ZAKŁADCE INFORMOWANI!
 
I jeszcze SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;*
 
 
♥ LUV YA MY LADS! ♥
Ola xx

czwartek, 25 grudnia 2014

PROLOG

Tu mnie nie złapie. – Pomyślałem zamykając drzwi od swojego pokoju na klucz. 

 Odetchnąłem chwilę i schowałem się do szafy. Moje serce biło jak oszalałe. Łzy mimowolnie spływały po polikach, a z łuku brwiowego sączyła się krew. Roztrzęsiony siedziałem najciszej jak tylko mogłem w drewnianym pudle. Sceny z przed chwili przewijały się w mojej głowie. Potłuczone szkło od butelek po piwie i wódce walało się po całym domu. Prawie całym bo tylko mój pokój pozostawał w porządku. Tylko tutaj czułem się bezpiecznie. Tak było od śmierci mamy. W sumie nie miałem okazji jej poznać bo zmarła przy porodzie. Przez 15 lat, dzień w dzień muszę użerać się z tym bydlakiem – moim ojcem. Odkąd pamiętam nie było dnia, żebym nie został pobity. Najczęściej dostaję za byle gówno. Moje ciało nie przypomina ciała normalnego nastolatka. Siniak obok siniaka, blizny obok blizn. Nie chcę już nawet myśleć co będzie dalej. Od 3 lat nie chodzę do szkoły. Uczę się sam w domu. Nie mam przyjaciół, nikogo w kim miałbym jakiekolwiek wsparcie. Nagle usłyszałem kroki. Dźwięk trzeszczącego i pękającego szkła pod jego butami przyprawiał mnie o dreszcze. Złapał za klamkę i szarpnął tak, że kluczyk który był w zamku upadł na ziemię. Zapadła cisza. Jednak po chwili rozległ się głośny trzask wypadających z zawiasów drzwi. Był tak blisko.

- Harry… - Znowu był pijany. – Synu… nie bądź tchórzem. Boisz się własnego… ojca? Wiem, że tu jesteś.

Jego kroki były coraz bardziej słyszalne. Stanął przed szafą i przerwał jedyną smugę światła, która jeszcze przed chwilą delikatnie oświetlała wnętrze. Otworzył drzwi i spojrzał się na mnie.

- Oh Harry, czemu się chowasz? Przecież… nie zrobię ci… krzywdy. 

 Chwycił za moją koszulkę i gwałtownie wyciągnął mnie z szafy. Zostałem przyparty do ściany. Dłonią trzymał mnie za szyję. Powietrze ledwo dostawało się do moich płuc. Cały od stóp do głów śmierdział wódką. Rękoma chciałem odeprzeć jego rękę, ale nic to nie dało.

- Wiesz synu… Chciałem mieć normalnego syna. Twardego… Silnego… Odważnego… A nie taką… pizdę. Myślisz, że jak siedzisz dniami i nocami przy lekcjach to jesteś… mądrzejszy? I… że może przez te okulary… jesteś bardziej inteligentny? – Odparł ściągając mi oprawki i depcząc je na drobny mak. – Chińskie gówno. Trzeba było słuchać ojca. Nie wyglądałbyś tak jak teraz jak… Pedał. A może ty wolisz chłopaków co? Może umawiasz się z jakimś przez… Internet? Ahh no tak. Przecież ty nie masz komputera. – Parsknął. – A może chcesz... żebym to ja był twoim pierwszym?

Co?! To obrzydliwe! Nie mam zamiaru słuchać dalej tych bzdur. Zebrałem się w sobie i odepchnąłem go najmocniej jak tylko mogłem. Upadł na ziemię. Wykorzystałem okazję i wybiegłem z pokoju. Nie miałem butów, a szkło wbijało się w moje stopy. Po chwili nie dałem rady iść dalej. Podparłem się ściany i uniosłem nogę. Wyglądała gorzej niż myślałem. Nagle usłyszałem trzeszczenie szkła. Wyjrzałem przez ramię. Ojciec podążał w moją stronę. Zacisnąłem zęby i ruszyłem dalej. Był coraz bliżej, aż w końcu poczułem szarpnięcie za ramię. Obrócił mnie w swoją stronę i roztrzaskał butelkę o moją głowę. Upadłem na ziemię. Koło mojej głowy była już spora kałuża krwi. Przed oczami pojawiały się i znikały czarne plamy. Czułem jak powoli tracę przytomność.

- Wiesz Harry… To jeszcze nie koniec… synu. To dopiero początek. – Odparł i głośno się zaśmiał.
 
 
 
 
I jak podoba Wam się prolog?
Wybaczcie, że tak długo na niego czekaliście, ale miałam małe problemy z blogerem. Obiecuję, że już więcej się to nie powtórzy. :D Pierwszy rozdział dodam za 5 komentarzy.
 
 
Jeszcze małe info:
Jeśli chcecie być informowani o nowych postach skomentujcie post w zakładce INFORMOWANI po lewej stronie w MENU swoim nickiem z Twittera lub linkiem na Facebooka, a powiadomienie dostaniecie na priv.
 

Mam nadzieję, że spodoba Wam się moje opowiadanie. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam miłego czytania.

A z okazji Świąt Bożego Narodzenie mam dla Was mały prezencik - zwiastun opowiadania. ;*
Miłego oglądania i WESOŁYCH ŚWIĄT! ;*
 
 


Pamiętajcie o informowanych! :D
 
♥ LUV YA! ♥
 Ola xx
 

środa, 24 grudnia 2014

Informowani i kontakt

Jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale, podajcie swoje dane do kontaktu (np. nick z Twittera lub link do konta na Facebooku. Może być nawet e-mail), a gdy tylko pojawi się nowy post otrzymacie informację. ;*


KONTAKT:
 
Facebook                    Twitter                    Instagram
 
 
 
♥ LUV YA PEOPLE! ♥