Marcel poszedł wziąć prysznic więc miałam chwilę czasu aby przygotować coś na śniadanie. Włączyłam radio. Och, czy nie zostaniesz ze mną? W pomieszczeniu rozbrzmiał łagodny głos Sama Smitha. Uwielbiam tą piosenkę, więc w cudownej atmosferze wzięłam się do roboty. Otworzyłam lodówkę. Sałata, czerwioniutkie pomidory, ser. Wszystko czego mi potrzeba do zrobienia szybkich, ale odżywczych kanapek. Ballada łagodnie przeszła w skoczny utwór Uptown Funk Marka Ronsona i Bruno Marsa. Podgłosiłam i tanecznym krokiem wróciłam do krojenia warzyw. Otwierałam każdą szafkę po kolei do póki nie znalazłam talerzy. Wyjęłam dwa i odwróciłam się w stronę wyspy, a mój wzrok od razu skierował się na Marcela siedzącego na kuchennym stołku. Pożerał mnie wzrokiem, a ja przypomniałam sobie, że mam na sobie jedynie jego za duży T-shirt, bo bokserek za cholerę nie mogłam znaleźć.
- Nie przerywaj sobie. – Wymruczał.
Głos miał niski, a dolną wargę pocierał palcem wskazującym.
To pociągające.
Przygryzłam swoją i odstawiłam talerze, kręcąc głową i śmiejąc się pod nosem z samej siebie. Gotowe kanapki położyłam na talerzach i usiałam obok chłopaka.
- Gdzie jest twoja babcia? – Zapytałam biorąc pierwszy kęs.
- Szczerze to mi nie mówiła. Ale gdy nie ma jej przez dłuższy czas to pewnie jest na jakiejś pielgrzymce.
- To często jej tak nie ma? – Zapytałam zaskoczona.
- Raz na miesiąc. Może rzadziej. Zależy. – Uśmiechnął się. – A gdzie są twoi rodzice?
- W Londynie. Załatwiają jakieś sprawy. Mają wrócić pod koniec tygodnia.
- Często ich nie ma? – Zapytał nie kryjąc uśmiechu.
- Wyczuwam lekkie Deja vu. – Odparłam, mrużąc oczy.
- Tylko ci się tak wydaje. – Wyszeptał i puścił mi oczko.
Zachichotałam.
- To piękny dźwięk. Powinnaś śmiać się częściej. No więc?
Przez chwilę patrzyłam na niego nie wiedząc o co mu chodzi, ale po chwili przypomniałam sobie jego wcześniejsze pytanie.
- Kiedyś jeździli raz na pół roku, ale ostatnio kupili tam szpital i pobliską hurtownię leków, więc nie ma ich dość często.
- Twoi rodzice są lekarzami?
- Tylko mama. Dotychczas pracowała w tutejszym szpitalu, ale po zakupie tego w Londynie pracuje też tam. Tata dogląda hurtowni, której jest kierownikiem i która zaopatrza szpital. Z Holmes Chapel do Londynu jest prawie 300 km. Nie przeszkadzała im ta odległość gdy jeździli raz na 6 miesięcy. Ale teraz zdarza się to kila razy w miesiącu, więc trochę ich to męczy. Ostatnio poważnie rozważają kwestię przeprowadzki.
- Do Londynu? – Zapytał, krztusząc się kanapką.
- Mhm.
- Kiedy?
- Nie wiem. Ale pewnie będą chcieli jak najszybciej. – Westchnęłam.
Marcel posmutniaj i wbił wzrok w talerz.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżała. – Spojrzał na mnie przygnębionym wzrokiem.
- Ja też nie chcę. Przywiązałam się do tego miejsca. – Uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- To dlaczego remontujecie dom?
- Rodzice chcą go sprzedać za jak najlepszą cenę. – Wyszeptałam niepewna jego reakcji.
Ten wstał bez słowa, odstawił talerz i wyszedł z kuchni. Zrobiłam to samo ze swoim i pobiegłam za nim.
- Marcel, zaczekaj. – Odparłam doganiając go na schodach. – Mi też nie jest wesoło z powodu przeprowadzki, ale nie mam na to zbyt dużego wpływu. Nie chcę się wtrącać w sprawy rodziców, bo wiem jak ważna jest dla nich kariera zawodowa. Myślę, że moje zdanie i tak nie bardzo wpłynęło by na ich decyzję, bo to ludzie którzy zrobią wszystko, żeby osiągnąć wymierzony cel.
Marcel odwrócił się w moją stronę i łapiąc mnie w talii, przerzucił sobie przez ramię. Mając twarz na wysokości jego bioder, nie bardzo wiedziałam w jakim jest humorze, co trochę mnie niepokoiło. Gdy dotarliśmy do jego pokoju, położył mnie na łóżku i zawisł nade mną. Na jego ustach malował się figlarny uśmiech. Uff. Ma dobry humor. Odetchnęłam z ulgą.
- Wiesz… Myśl, że masz na sobie jedynie to… - Przerwał pokazując na moją bluzkę. - … jest bardzo kusząca. Dlatego z powodu przeprowadzki, zamierzam się teraz tobą nacieszyć.
Zachichotałam, wczepiając palce w jego włosy.
- Na razie nigdzie się nie wybieram. – Szepnęłam i pocałowałam go. - Gdzie masz kolczyki? – Zapytałam, dopiero teraz zauważając ich brak.
- Chcesz, żebym je założył? – Zapytał.
- Tak. Proszę.
Wstał ze mnie i podszedł do biurka, na którym leżała srebrna sztanga i obrączka.
- Dlaczego je zdjąłeś? – Zapytałam siadając na łóżku.
- Podczas jedzenia trochę przeszkadzają. Poza tym są niehigieniczne podczas posiłków. Brudzą się i w ogóle. – Wzruszył ramionami. Gdy założył kolczyki, usiadł naprzeciwko mnie, a ja od razu złączyłam nasze usta w pocałunku.
- Aż tak bardzo je lubisz? – Zapytał z uśmiechem.
- Są podniecające. – Przygryzłam wargę, pocierając palcem srebrną obrączkę.
Usiadłam między jego nogami. Zabrał dłoń ze swojej twarzy i uwięził ją za moimi plecami, splatając nasze palce. Z początku muskał moje usta, ale po chwili jego język toczył przyjemną walkę z moim. Kolczyki przyprawiały mnie o dreszcze, a budujące się w podbrzuszu pożądanie coraz bardziej nabierało na sile. Puścił moją dłoń i wplótł palce w moje włosy. Gdy położyłam ręce na jego biodrach, otworzył szeroko oczy ale nie przerwał pocałunku.
- Mogę? - Zapytałam wkładając kciuki za gumkę.
Kiwnął niepewnie głową, a ja ściągnęłam jego bieliznę uwalniając gotowy członek. Gdy chciałam położyć dłonie na jego udach, cofnęłam się przypominając sobie o czymś.
- Nadal nie wiem gdzie mogę cię dotykać. – Wyszeptałam.
Przeczesał dłonią włosy, a w jego oczach wybuchła wewnętrza walka.
- Nie zamierzam robić ci krzywdy. Chcę jedynie sprawiać ci przyjemność. Tak jak ty mi. – Odparłam spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Lily, wiem. Ale ja się boję, że…
- Wiem czego się boisz Marcel. Ale jeśli nie spróbujemy, ciągle będziemy tkwić w jednym miejscu.
Kiwnął niepewnie głową, a ja ściągnęłam jego bieliznę uwalniając gotowy członek. Gdy chciałam położyć dłonie na jego udach, cofnęłam się przypominając sobie o czymś.
- Nadal nie wiem gdzie mogę cię dotykać. – Wyszeptałam.
Przeczesał dłonią włosy, a w jego oczach wybuchła wewnętrza walka.
- Nie zamierzam robić ci krzywdy. Chcę jedynie sprawiać ci przyjemność. Tak jak ty mi. – Odparłam spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Lily, wiem. Ale ja się boję, że…
- Wiem czego się boisz Marcel. Ale jeśli nie spróbujemy, ciągle będziemy tkwić w jednym miejscu.
Westchnął i patrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale musisz się przełamać. Jeśli tego nie zrobisz…
- Odejdziesz? – Głos mu drżał, a w oczach pojawiły się łzy.
- Nie! Po prostu chodzi mi o to, że jeśli będziemy trzymać się ciągle tych samych reguł, to daleko nie zajdziemy. Sam powiedziałeś, że podoba ci się seks i patrząc na to jak się od wczoraj zachowujesz przypuszczam, że na dwóch razach się nie skończy, a we współżyciu dotyk jest jedną z najważniejszych rzeczy. – Złapałam jego podbródek i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał. – Musisz mi zaufać.
- Ufam ci. – Wyszeptał.
- Wiem, ale spróbuj jeszcze bardziej. Nie szukaj bólu. Przestaw swój umysł na przyjemność. Musisz uwierzyć, że dotyk jest przyjemny i nie boli. – Położyłam dłoń na jego mokrym policzki, a on wtulił twarz w moją rękę.
- Widzisz? Tutaj już się przyzwyczaiłeś. – Uśmiechnęłam się. – Nie płacz już. – Odparłam wycierając łzy kciukami.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego mokrych i słonych ustach, po czym położyłam się między jego nogami.
- Co chcesz zrobić? – Zapytał przestraszony.
- Zamierzam sprawić ci przyjemność. – Odparłam obejmując dłonią jego erekcję.
- Ale Lily…
- Nie myśl o bólu. Zrób to dla mnie, okey?
Kiwnął głową, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Oprzyj się na łokciach. Będzie ci wygodniej.
Tak też zrobił. Zaczęłam poruszać dłonią w górę w dół. Najpierw powoli, później coraz szybciej. Jego oddech był szybki i urywany, a co trochę słychać było ciche jęki. Gdy na czubku pojawiła się kropelka cieszy, roztarłam ją i wzięłam penisa do ust. Biodra Marcela uniosły się wyżej, wsuwając męskość głęboko aż do ściany gardła. Wysuwałam go i wsuwałam, aż zaczął drżeć i po chwili wybuch we mnie, krzycząc moje imię. Wyjęłam jego członek z ust, składając krótki pocałunek na główce i położyłam się na Marcelu, całując jego zaniedbane usta.
- Nie brzydzi cię to? – Wydyszał, dochodząc do siebie po orgazmie.
- Nic co z tobą związane mnie nie brzydzi. - Odparłam muskając jego wargi.
Ręką nakierowałam gotowego penisa na moje wejście i powoli się na niego opuściłam, odchylając głowę do tyłu. Gdy był już we mnie cały, usiadłam na nim rozkoszując się wypełnieniem.
- Chodź. – Zachęciłam go i gdy się podniósł, nasze ciała przylegały do siebie.
Poczułam jego dłonie na moich nagich pośladkach. Objęłam go nogami i oparłam ręce na jego ramionach. Zaczęłam się poruszać rytmicznie w górę i w dół. Nasze jęki wypełniały cały pokój. Czułam jak moje mięśnie zaciskają się wokół męskości, aby po chwili doznać spełnienia, spadając w ciemną otchłań ogarniającej mnie przyjemności. Chwile później doszedł również Marcel, krzycząc moje imię i sztywniejąc. Siedzieliśmy tuląc się do siebie i po chwili chłopak położył się na materacu ciągnąc za sobą moje zwiotczałe ciało.
- Marcel! Wróciłam! – Usłyszeliśmy głos babci.
Popatrzyliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami. Marcel chciał wstać, ale przypomniał sobie, że nadal we mnie jest więc powoli się uniosłam. Kroki babci były coraz bardziej donośniejsze. Gdy Marcel chciał sięgnąć po bokserki, spadł z łóżka z wielkim hukiem, a ja przewróciłam się na brzuch, nie mogąc powtrzymać śmiechu. Po chwili położył się na mnie, a dłonie umiejscowił na pośladkach.
- Nie chcę, żeby babcia zobaczyła ten goły tyłek. – Wymruczał z nutką groźby w głosie. Chłopak zszedł ze mnie i gdy przykrywaliśmy się kołdrą, drzwi od pokoju otworzyły się.
- Tu jesteście. – Uśmiechnęła się do nas życzliwie. – Jesteście głodni?
- Nie dziękujemy, przed chwilą jedliśmy. – Odparł Marcel obejmując mnie ramieniem.
- No dobrze w takim razie. – Odwróciła się do wejścia, ale coś jej się przypomniało. – Marcel, pamiętasz panią Williams?
Chłopak kiwnął głową.
- Zaproponowała mi wyjazd do sanatorium. Dzisiaj popołudniu będzie tutaj autobus. Chciałam zapytać czy masz coś przeciwko i czy sobie poradzicie.
- Pewnie. Wiem, że zawsze chciałaś pojechać, więc nic nie stoi na przeszkodzie. – Marcel uśmiechnął się.
- Bardzo wam dziękuję. Lily zaopiekujesz się nim? Bywa problematyczny.
Marcel zgromił babcię wzrokiem, a ja zaśmiałam się.
- Dobrze, zajmę się nim.
- Dziękuję ci kochana. A teraz idę się pakować, bo na dwa tygodnie potrzeba trochę rzeczy. – Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Spojrzałam na Marcela. Siedział naburmuszony jak mały chłopczyk. Usiadłam na nim w rozkroku i złapałam za jego policzki.
- Oh ty mój problematyczny chłopaku. – Odparłam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Musnęłam jego wargi, a kąciki jego ust zadrżały.
- Twoja babcia wie, że jesteśmy razem? – Zapytałam patrząc w łagodną zieleń jego oczu.
- Tak.
- A, że my…
- Nie mam zamiaru jej na razie o tym mówić. – Odparł wiedząc o co mi chodzi i uśmiechnął się szeroko.
Położyłam się między jego nogami opierając głowę na brzuchu, a rękę umiejscowiłam na jego biodrze.
- Nadal nie wiem gdzie mogę cię dotykać.
- Nie dasz za wygraną, prawda?
- Nie. – Rzuciłam od razu.
Westchnął i po chwili namysłu odezwał się.
- Najgorsze są miejsca gdzie mam tatuaże.
Podniosłam się z niego gwałtownie, wpadając na pewien pomysł.
- Chcę cię zobaczyć.
- Przecież tu jestem. – Bąknął, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Ugh, nie o to mi chodzi. Chcę zobaczyć gdzie masz tatuaże. Zdejmij bluzkę. – Na moje słowa, w jego oczach zamajaczył strach.
- Nie. – Odparł stanowczo.
- Marcel, proszę.
- Nie chcesz na to patrzeć, uwierz mi.
- Naprawdę mi to nie przeszkadza. Proszę.
- Lily…
- Jeśli chcesz poczuć się lepiej zdejmę swoją.
Jego oczy zrobiły się ogromne jak spodki. Otworzył usta aby coś powiedzieć ale po chwili je zamknął.
- Proszę. – Powtórzyłam.
- Okey. – Westchnął. – Tylko zamknij drzwi na klucz.
Wstałam uradowana i zrobiłam jak kazał. Po drodze do łóżka, założyłam bokserki i usiadłam przed nim.
- Kto pierwszy? – Zapytałam.
- Ty.
Chwyciłam brzeg bluzki i ściągnęłam ją przez głowę, siedząc przed nim tylko w bokserkach. Podążał wzrokiem od moich bioder przez brzuch, zatrzymując się ostatecznie na piersiach.
- Oczy mam wyżej. – Odezwałam się po chwili, chichocząc.
Automatycznie spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Teraz ty. – Odparłam, krzyżując ręce na piersiach.
- Ty nie masz co przede mną ukrywać. – Wymamrotał.
- Oh. Nawet mnie nie denerwuj. – Warknęłam.
Zrezygnowany z wielkim trudem zdjął T-shirt. Cały jego tors obwinięty był bandażem, a mnie aż zakuło z bólu.
- Dzisiaj rano rany na plecach znowu zaczęły krwawić. – Odparł.
- Oh Marcel. – Przytuliłam go, czując jego gorącą skórę na mojej.
Położył nieśmiało dłonie na moich nagich plecach.
- Nie wiem co ja mam robić Lily. Próbowałem już wszystkiego, ale nic nie pomaga. – Wyszeptał.
Co mogę mu powiedzieć? Nie znam się na tym. Nigdy nie ciągnęło mnie w stronę medycyny. Moja mama wiecznie powtarza, że to najlepiej płatny zawód w dzisiejszych czasach i że powinnam iść w tym kierunku, bo to wcale nie jest takie trudne jak się wydaje. Łatwo jej mówić, bo sama ma doktorat z medycyny, więc zna się prawie na wszystkim. Bezradnie oparłam głowę na ramieniu chłopaka. I wtedy do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Ja wiem. – Odparłam zadowolona ze swojej idei.
Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie pytająco.
- Pojedziemy do moich rodziców. Do Londynu.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale musisz się przełamać. Jeśli tego nie zrobisz…
- Odejdziesz? – Głos mu drżał, a w oczach pojawiły się łzy.
- Nie! Po prostu chodzi mi o to, że jeśli będziemy trzymać się ciągle tych samych reguł, to daleko nie zajdziemy. Sam powiedziałeś, że podoba ci się seks i patrząc na to jak się od wczoraj zachowujesz przypuszczam, że na dwóch razach się nie skończy, a we współżyciu dotyk jest jedną z najważniejszych rzeczy. – Złapałam jego podbródek i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał. – Musisz mi zaufać.
- Ufam ci. – Wyszeptał.
- Wiem, ale spróbuj jeszcze bardziej. Nie szukaj bólu. Przestaw swój umysł na przyjemność. Musisz uwierzyć, że dotyk jest przyjemny i nie boli. – Położyłam dłoń na jego mokrym policzki, a on wtulił twarz w moją rękę.
- Widzisz? Tutaj już się przyzwyczaiłeś. – Uśmiechnęłam się. – Nie płacz już. – Odparłam wycierając łzy kciukami.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego mokrych i słonych ustach, po czym położyłam się między jego nogami.
- Co chcesz zrobić? – Zapytał przestraszony.
- Zamierzam sprawić ci przyjemność. – Odparłam obejmując dłonią jego erekcję.
- Ale Lily…
- Nie myśl o bólu. Zrób to dla mnie, okey?
Kiwnął głową, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Oprzyj się na łokciach. Będzie ci wygodniej.
Tak też zrobił. Zaczęłam poruszać dłonią w górę w dół. Najpierw powoli, później coraz szybciej. Jego oddech był szybki i urywany, a co trochę słychać było ciche jęki. Gdy na czubku pojawiła się kropelka cieszy, roztarłam ją i wzięłam penisa do ust. Biodra Marcela uniosły się wyżej, wsuwając męskość głęboko aż do ściany gardła. Wysuwałam go i wsuwałam, aż zaczął drżeć i po chwili wybuch we mnie, krzycząc moje imię. Wyjęłam jego członek z ust, składając krótki pocałunek na główce i położyłam się na Marcelu, całując jego zaniedbane usta.
- Nie brzydzi cię to? – Wydyszał, dochodząc do siebie po orgazmie.
- Nic co z tobą związane mnie nie brzydzi. - Odparłam muskając jego wargi.
Ręką nakierowałam gotowego penisa na moje wejście i powoli się na niego opuściłam, odchylając głowę do tyłu. Gdy był już we mnie cały, usiadłam na nim rozkoszując się wypełnieniem.
- Chodź. – Zachęciłam go i gdy się podniósł, nasze ciała przylegały do siebie.
Poczułam jego dłonie na moich nagich pośladkach. Objęłam go nogami i oparłam ręce na jego ramionach. Zaczęłam się poruszać rytmicznie w górę i w dół. Nasze jęki wypełniały cały pokój. Czułam jak moje mięśnie zaciskają się wokół męskości, aby po chwili doznać spełnienia, spadając w ciemną otchłań ogarniającej mnie przyjemności. Chwile później doszedł również Marcel, krzycząc moje imię i sztywniejąc. Siedzieliśmy tuląc się do siebie i po chwili chłopak położył się na materacu ciągnąc za sobą moje zwiotczałe ciało.
- Marcel! Wróciłam! – Usłyszeliśmy głos babci.
Popatrzyliśmy na siebie szeroko otwartymi oczami. Marcel chciał wstać, ale przypomniał sobie, że nadal we mnie jest więc powoli się uniosłam. Kroki babci były coraz bardziej donośniejsze. Gdy Marcel chciał sięgnąć po bokserki, spadł z łóżka z wielkim hukiem, a ja przewróciłam się na brzuch, nie mogąc powtrzymać śmiechu. Po chwili położył się na mnie, a dłonie umiejscowił na pośladkach.
- Nie chcę, żeby babcia zobaczyła ten goły tyłek. – Wymruczał z nutką groźby w głosie. Chłopak zszedł ze mnie i gdy przykrywaliśmy się kołdrą, drzwi od pokoju otworzyły się.
- Tu jesteście. – Uśmiechnęła się do nas życzliwie. – Jesteście głodni?
- Nie dziękujemy, przed chwilą jedliśmy. – Odparł Marcel obejmując mnie ramieniem.
- No dobrze w takim razie. – Odwróciła się do wejścia, ale coś jej się przypomniało. – Marcel, pamiętasz panią Williams?
Chłopak kiwnął głową.
- Zaproponowała mi wyjazd do sanatorium. Dzisiaj popołudniu będzie tutaj autobus. Chciałam zapytać czy masz coś przeciwko i czy sobie poradzicie.
- Pewnie. Wiem, że zawsze chciałaś pojechać, więc nic nie stoi na przeszkodzie. – Marcel uśmiechnął się.
- Bardzo wam dziękuję. Lily zaopiekujesz się nim? Bywa problematyczny.
Marcel zgromił babcię wzrokiem, a ja zaśmiałam się.
- Dobrze, zajmę się nim.
- Dziękuję ci kochana. A teraz idę się pakować, bo na dwa tygodnie potrzeba trochę rzeczy. – Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Spojrzałam na Marcela. Siedział naburmuszony jak mały chłopczyk. Usiadłam na nim w rozkroku i złapałam za jego policzki.
- Oh ty mój problematyczny chłopaku. – Odparłam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Musnęłam jego wargi, a kąciki jego ust zadrżały.
- Twoja babcia wie, że jesteśmy razem? – Zapytałam patrząc w łagodną zieleń jego oczu.
- Tak.
- A, że my…
- Nie mam zamiaru jej na razie o tym mówić. – Odparł wiedząc o co mi chodzi i uśmiechnął się szeroko.
Położyłam się między jego nogami opierając głowę na brzuchu, a rękę umiejscowiłam na jego biodrze.
- Nadal nie wiem gdzie mogę cię dotykać.
- Nie dasz za wygraną, prawda?
- Nie. – Rzuciłam od razu.
Westchnął i po chwili namysłu odezwał się.
- Najgorsze są miejsca gdzie mam tatuaże.
Podniosłam się z niego gwałtownie, wpadając na pewien pomysł.
- Chcę cię zobaczyć.
- Przecież tu jestem. – Bąknął, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Ugh, nie o to mi chodzi. Chcę zobaczyć gdzie masz tatuaże. Zdejmij bluzkę. – Na moje słowa, w jego oczach zamajaczył strach.
- Nie. – Odparł stanowczo.
- Marcel, proszę.
- Nie chcesz na to patrzeć, uwierz mi.
- Naprawdę mi to nie przeszkadza. Proszę.
- Lily…
- Jeśli chcesz poczuć się lepiej zdejmę swoją.
Jego oczy zrobiły się ogromne jak spodki. Otworzył usta aby coś powiedzieć ale po chwili je zamknął.
- Proszę. – Powtórzyłam.
- Okey. – Westchnął. – Tylko zamknij drzwi na klucz.
Wstałam uradowana i zrobiłam jak kazał. Po drodze do łóżka, założyłam bokserki i usiadłam przed nim.
- Kto pierwszy? – Zapytałam.
- Ty.
Chwyciłam brzeg bluzki i ściągnęłam ją przez głowę, siedząc przed nim tylko w bokserkach. Podążał wzrokiem od moich bioder przez brzuch, zatrzymując się ostatecznie na piersiach.
- Oczy mam wyżej. – Odezwałam się po chwili, chichocząc.
Automatycznie spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Teraz ty. – Odparłam, krzyżując ręce na piersiach.
- Ty nie masz co przede mną ukrywać. – Wymamrotał.
- Oh. Nawet mnie nie denerwuj. – Warknęłam.
Zrezygnowany z wielkim trudem zdjął T-shirt. Cały jego tors obwinięty był bandażem, a mnie aż zakuło z bólu.
- Dzisiaj rano rany na plecach znowu zaczęły krwawić. – Odparł.
- Oh Marcel. – Przytuliłam go, czując jego gorącą skórę na mojej.
Położył nieśmiało dłonie na moich nagich plecach.
- Nie wiem co ja mam robić Lily. Próbowałem już wszystkiego, ale nic nie pomaga. – Wyszeptał.
Co mogę mu powiedzieć? Nie znam się na tym. Nigdy nie ciągnęło mnie w stronę medycyny. Moja mama wiecznie powtarza, że to najlepiej płatny zawód w dzisiejszych czasach i że powinnam iść w tym kierunku, bo to wcale nie jest takie trudne jak się wydaje. Łatwo jej mówić, bo sama ma doktorat z medycyny, więc zna się prawie na wszystkim. Bezradnie oparłam głowę na ramieniu chłopaka. I wtedy do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Ja wiem. – Odparłam zadowolona ze swojej idei.
Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie pytająco.
- Pojedziemy do moich rodziców. Do Londynu.
Mamy rozdział 21! :D Kolejny za 32 komentarze. ;*
Chciałam również powiedzieć, że pojawienie się nowego rozdziału zależy w głównej mierze od was, bo to wy komentujecie posty. Dlatego jeśli chcecie przyspieszyć jego dodanie, komentujcie! ;*
♥ Kocham Was ♥
Ola xx
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham ❤❤❤szybko czekam na next! Babcia jest najlepsza XDDDD
OdpowiedzUsuńTa babcia mnie rozwaliła hahahaa xd Rozdział jak zawsze cudowny! :* niemoge się doczekać nastepnego ♡ pozdrawiam i czekam. xx ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńTa babcia mnie rozwaliła hahahaa xd Rozdział jak zawsze cudowny! :* niemoge się doczekać nastepnego ♡ pozdrawiam i czekam. xx ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!! ❤❤
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz . ;* Uwielbiam Cię. :3
OdpowiedzUsuńCudoooowny *-* kiedy next? :*
OdpowiedzUsuńCudoooowny *-* kiedy next? :*
OdpowiedzUsuńHahahha super czekam na next kocham kocham XD❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńKocham to! Next Please ♥/Martyna
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny *,*
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? ❤
Cudoooowny *-* kiedy next? :*
OdpowiedzUsuńCudoooowny *-* kiedy next? :*
OdpowiedzUsuńPiękny :** chyba czytałaś " 50 twarzy Greya" haha *Natalia*
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńKocham kocham czekam na następny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńCudo <3 Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńJesteś boska.. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Świetny :)
OdpowiedzUsuńJa chce następny :c
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE SŁODKIE, ŻE AŻ MAM CUKRZYCĘ *-* Bardzo podobają mi się momenty, kiedy Harry jest wrażliwy na dotyk. Nie wiem dlaczego XD
NASTĘPNY :3
Super <3<3 Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz
Czekam na next xx
Jeej wspaniałyy rozdział <33
OdpowiedzUsuńCzy to jest normalne, że czytam każdy rozdział parę razy dziennie ? :3
OdpowiedzUsuńJAA CHCE NOOWYY RODZIAL ! DUM DUM DUM, DU DU DU DUM ! NOOWYY NOOWY RODZIAL ! DUM, DU DU DU DUM.
OdpowiedzUsuńPiękny <3
OdpowiedzUsuńCuuuuud, maaaalina!
OdpowiedzUsuńKOCHAM♡
Chce więcej ;)
OdpowiedzUsuńTo jest takie piękne, szybko następny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńCcccuuuuuddddoooo kocham cię :*
OdpowiedzUsuńTakie romantyczne prosze kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńPiękny ...szybko next proszę ;**!!!<3
OdpowiedzUsuń