niedziela, 15 lutego 2015

ROZDZIAŁ 24

Obudził mnie czyjś dotyk na głowie. Otworzyłam oczy. Zdziwiłam się bo Marcel jeszcze spał, z twarzą wtuloną w moją szyję. Obróciłam się lekko w drugą stronę, aby nie obudzić chłopaka. Przy łóżku stała mama i wpatrywała się we mnie troskliwym wzrokiem. Uradowana powoli uwolniłam się z objęć Marcela i przytuliłam się do rodzicielki.
- Jak się czujesz? – Zapytała.
- Dobrze. Wręcz jak nowonarodzona.
Zaśmiałyśmy się.
- Dlaczego tak szybko przyjechaliście z Londynu? – Wyszeptałam.
- Nie mogliśmy przebywać w Londynie, podczas gdy nasza córka leżała nieprzytomna w szpitalu. Poinformowano nas od razu jak tu trafiłaś.
Ściągnęłam brwi.
- Kto was poinformował?
- Marcel. – Odparła i spojrzała na śpiącego chłopaka. – Siedział przy tobie zrozpaczony dnie i noce. Namawialiśmy go, żeby jechał odpocząć, ale nie chciał. Jego babcia przywoziła mu codziennie ubrania, a kąpał się w łazience dla personelu.
Spojrzałam na chłopaka. Tyle mi poświęcił. Był przy mnie cały czas. Cieszył się, że jego oczekiwanie na moją pobudkę nie poszło na marne. A ja nie doceniłam tego bo byłam na niego zła.
- Jak do tego doszło? – Zapytała, siadając na krześle. - Pytaliśmy się Marcela, ale był w szoku i powtarzał tylko, że to jego wina.
Opowiedziałam jej o całym zajściu.
- Oj Lily. Nie wydaje ci się, że zareagowałaś trochę za mocno? To dla niego nowe doświadczenie, że tak nagle ludzie zaczęli się nim interesować. Jeśli cię kocha to na pewno tak nie uważa. Po prostu poniosło go, bo chciał się przypodobać.
- Ale nie musiał potwierdzać, tego co powiedziały te… Ugh. Dziewczyny. Trochę mnie to zabolało. – Wtrąciłam.
- Myślę, że powinniście na spokojnie porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. – Uśmiechnęła się.
Dopiero teraz zauważyłam, że była ubrana w biały, lekarski kitel.
- Później jeszcze do ciebie przyjdę. Doktor Jamie chce cię jeszcze przebadać. Wyglądasz nie najgorzej więc myślę, że jeszcze dzisiaj cię wypiszą. – Ucałowała czubek mojej głowy i wstała z krzesełka.
- Mamo? – Zatrzymałam ją gdy otwierała drzwi.
- Tak?
- Bo… Marcel ma rany na plecach. Nie chcą mu się goić. Zerknęłabyś później? Obiecałam, że mu pomogę.
- Pewnie. – Uśmiechnęła się i wyszła z sali.
Odwróciłam się najdelikatniej jak tylko mogłam w stronę Marcela i wplotłam dłoń w jego włosy. Był taki uroczy i niewinny jak spał, a kolczyki robiły wrażenie niegrzecznego chłopca. Cudowna mieszanka. Zaciągnęłam się jego słodkim zapachem, a on jęknął i leniwie na mnie spojrzał.
- Cześć. – Wymruczał zaspanym głosem.
- Hej. – Przywitałam go promiennym uśmiechem. – Jak się spało?
- Dobrze, że wybrałem łóżko. – Zaśmiał się cicho. – Boli cię jeszcze? – Radość w jego oczach została zastąpiona niepokojem.
- Co?
- No… Wszystko.
- Na razie nie. – Uśmiechnęłam się i pogładziłam go po policzku.
Przybliżyłam się do niego i musnęłam jego usta, a on bez większych ceregieli pogłębił pocałunek.
- Tęskniłem za tym. – Na jego usta wpełzł szelmowski uśmiech.
Beztroską chwile przerwał lekarz, który właśnie wszedł do sali. Przywitał nas szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry pani Collins. Przyszedłem panią przebadać.
 
***
 
- Pamiętaj Lily. Te tabletki możesz brać tylko gdy ból będzie naprawdę silny. Działają natychmiast. Nie narażaj się również na wstrząsy i nacisk na klatkę piersiową.
- Mamo, powtarzasz mi to już setny raz. - Przewróciłam oczami.
- Po prostu upewniam się czy wszystko pamiętasz. To bardzo silny lek. Uważaj na siebie. - Posłała mi troskliwy uśmiech i spojrzała na Marcela. - Marcel chciałabym zobaczyć twoje plecy.
Chłopak spojrzał zdziwiony najpierw na mamę, a później na mnie.
- Obiecałam, że ci pomogę. - Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Okey. - Westchnął. - Tutaj? - Zapytał niezbyt zadowolony.
- Przejdziemy do mojego gabinetu. - Mama uśmiechnęła się i wyszła z sali, a my podążyliśmy za nią.
- Lily poczekaj tutaj.
- Wolałbym, żeby Lily mi towarzyszyła. - Wyszeptał nieśmiało chłopak.
- Okey. Skoro tak wolisz. Zapraszam. - Otworzyła swój gabinet i wpuściła nas.
Usiedliśmy przy biurku, a mama poszła na zaplecze. Dopiero teraz przypomniało mi się, jak Marcel panicznie boi się dotyku. Jeśli na mój dotyk reaguje tak gwałtownie to jak zareaguje na dotyk mamy? I jeszcze w tak poranionym miejscu? Może to jednak był zły pomysł?
- Lily, pozwól na chwilkę. - Stłumiony przez ścianę głos mamy wyrwał mnie z zamyślenia.
Marcel puścił moją dłoń, a ja weszłam do pomieszczenia obok.
- Uprzedzałaś go o tym badaniu?
- Nie. - Odparłam cicho.
- Dlaczego? - Jej formalny głos przeprawił mnie o dreszcz.
- Nie miałam kiedy. - Spuściłam głowę.
- No dobrze. - Westchnęła i skierowała się do wyjścia.
- Mamo? - Odwróciła się w moją stronę. - On boi się dotyku. Chcę mu pomóc. Nie zaszkodzić.
- Jakoś sobie poradzimy. Chodź. - Zachęciła mnie i wróciłyśmy do Marcela. Ten przeniósł wzrok z dłoni na nas. W jego oczach obecny był strach.
- Marcel jeśli nie chcesz, nie musimy tego robić. - W głosie mamy obecna była troska.
- Um... Chcę. To trochę mi przeszkadza i często krwawi. Chciałbym się tego jakoś pozbyć.
- Rozumiem. Chodź tutaj. - Zaprosiła go na taboret, który stał obok jej fotela.
Marcel spojrzał na mnie, a jego w jego oczach majaczył strach.
- Nie bój się. - Wyszeptałam.
Złapał moją dłoń i wstał pociągając mnie za sobą. Usiadł na krzesełku, a ja stanęłam za nim i oboje spojrzeliśmy na mamę.
- Zdejmij koszulkę i usiądź tyłem do mnie, dobrze? - Odparła, zakładając rękawiczki.
Kiwnął głową, a po chwili namysłu zdjął bluzkę i odwrócił się w moją stronę. Mama spojrzała na mnie zdziwiona na widok jego wytatuowanego ciała, a ja bezradnie wzruszyłam ramionami. Marcel złapał moje dłonie, splatając nasze palce i oparł głowę o mój brzuch.
- Na pierwszy rzut oka nie wygląda to najlepiej. - Mama przysunęła się bliżej i ostrożnie położyła dłoń na jego plecach.
Chłopak puścił moje ręce i położył dłonie na moich udach, lekko je ściskając. Wplotłam palce w jego włosy i gładziłam uspokajająco po głowie. Z każdym dotknięciem ran, zaciskał dłonie na moich nogach, coraz bardziej mnie do siebie przyciągając.
- Ewidentnie wdało się tutaj zakażenie. Jak długo masz te rany?
- Od 5 lat.
Mama otworzyła usta ze zdziwienia.
- I nic z tym nie robiłeś?
- Byłem u wielu lekarzy, ale żaden nie był w stanie mi pomóc. Twierdzili, że nie da się tego wyleczyć, gdzie w niektórych przypadkach nie chcieli nawet na to spojrzeć.
- Ah ta dzisiejsza medycyna. - Westchnęła. - Możesz się ubrać.
Marcel założył koszulkę i wróciliśmy na miejsca po drugiej stronie biurka.
- Przez tak długi okres czasu zakażenie mogło dotrzeć bardzo głęboko. Daję ci tutaj antybiotyk, który pomoże zwalczyć infekcję. Codziennie po dwie tabletki, zawsze po posiłku. I jeszcze maść, która ma działanie przeciwko zakażeniom ale również jest przeciwbólowa. Przez pierwsze dwa tygodnie trzy razy dziennie, z później tylko na noc. Po miesiącu przyjdziesz na kontrolę i zobaczymy jak się sprawy mają. - Uśmiechnęła się do nas i wręczyła Marcelowi dwa pudełka. - Na razie to wszystko.
- Dziękuje pani Collins.
- Podziękuj Lily. To ona mnie poprosiła. - Uśmiechnęła się życzliwie, a ja zarumieniłam się.
Marcel pocałował mnie w policzek i razem opuściliśmy gabinet.
- Dziękuje. - Wyszeptał i obrócił mnie w swoją stronę, złączając nasze usta w pocałunku.
 
***
 
- Połóż zakupy na wyspie. - Rzuciłam do Marcela.
Położyłam klucze na blacie, a po chwili obok nich znalazły się torby.
- Możemy porozmawiać? - Usłyszałam ściszony głos chłopaka.
- Cały czas rozmawiamy.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Jeśli będziesz chciał oprowadzę cię po pomieszczeniach.
Rodzice dali nam klucze do naszego domu, bo jak sami stwierdzili, powinniśmy dać odpocząć jego babci.
- Nie zmieniaj tematu. - Warknął.
Nie chcę rozmawiać z nim na temat tej szkolnej sytuacji. Już raz się z nim dzisiaj o to pokłóciłam. Ale chyba ta rozmowa mnie nie ominie.
- Dobrze. Słucham. - Odwróciłam się w jego stronę i oparłam się o szafki.
Siedział na kuchennym stołku i patrzył to na swoje dłonie, to na mnie.
- Nie chce żebyś była na mnie zła. Powtarzałem ci już kilka razy, że takie zainteresowanie to dla mnie nowość. Nigdy nie miałem znajomych. Nie wiem jak się ich zdobywa. Ja... Chciałem po prostu się zaprzyjaźnić.
- Z tymi dziwkami?!
- Nie nazywaj ich tak. - Rzucił. - Nadal nie rozumiem dlaczego tak gwałtownie zareagowałaś.
- Bronisz je?! Marcel one wlezą do łóżka każdemu, a ty je bronisz?! I jeszcze pytasz się mnie dlaczego tak zareagowałam?! To naprawdę boli gdy osoba którą kochasz i uważasz, że ona kocha również ciebie, potwierdza słowa tych szmat, że jestem upartą idiotką. Znam je Marcel. One mnie nienawidzą i na wszelkie sposoby próbują zrujnować mi życie. Raz już próbowały odebrać mi Nialla, a teraz doczepiły się do ciebie. I jeśli nie ogarniesz się i nie olejesz ich, stracę cię. Nie wyobrażam sobie... Nie chce żeby się do ciebie dobrały. Ale ty najwyraźniej tego chcesz bo się na to godzisz. Co jest ze mną nie tak, że wolisz je? W czym one są ode mnie lepsze? - Mój głos łamał się, a po policzkach płynęły łzy.
- Lily ja...
- Co? Co tym razem wymyślisz na swoją obronę?
- Skąd miałem wiedzieć, że one takie są?
- Powtarzałam ci, że w tej szkole sporo osób jest pieprzniętych. Skąd miałam wiedzieć, że trafimy akurat na nie?
- Sama chciałaś żebym poszedł z takim wyglądem do szkoły.
- Pewnie! Zgoń teraz wszystko na mnie! - Wrzasnęłam.
Obróciłam się do niego tyłem i oparłam o brzegu zlewu, pozwalając łzom swobodnie spływać. Po chwili poczułam jego dłonie na swoich biodrach.
- Nawet nie próbuj. - Strąciłam jego ręce. Wytarłam łzy wierzchem dłoni i spojrzałam na niego. - Nie myśl sobie, że załatwisz to seksem. Że przelecisz mnie i o wszystkim zapomnę.
Wpatrywaliśmy się w siebie beznamiętnie, a cisza która nas otaczała robiła się bolesna.
- Lily, kocham tylko ciebie. Nie chcę nikogo innego. One mnie teraz nie interesują. Jeśli chcą się zabawić, niech znajdą inną ofiarę. Nie chcę iść z nimi do łóżka. Nie chcę iść z nikim innym prócz ciebie. Ty jesteś dla mnie idealna. Jesteś dla mnie wszystkim czego potrzebuję. Przyznaję, że zachowałem się jak debil, ale powinnaś to zrozumieć. To wszystko jest dla mnie nowe. Ile razy mam ci to powtarzać?
Stałam w bezruchu ze wzrokiem zawieszonym w podłodze. Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Najpierw staje w obronie tych idiotek, a teraz mówi że nie chce mieć z nimi nic wspólnego.
- Skąd mam pewność, że nie spotykasz się z kimś za moimi plecami? - Wyłkałam.
- Jak możesz w ogóle tak myśleć, Lily. Kocham tylko ciebie. Pragnę tylko ciebie. Chce poznawać świat. Bawić się życiem. I chcę abyś to ty towarzyszyła mi w tym wszystkim. Tylko ty. Nikt inny. Co mam zrobić żebyś w końcu uwierzyła?
Bezradnie opadłam na ziemię opierając się o szafkę. Skuliłam się i schowałam twarz w kolana, a szloch ogarnął moje ciało.
- Nie płacz, proszę. - Odparł, klęcząc przede mną.
- Ja... Nie wiem co mam o tym myśleć.
Westchnął zrezygnowany.
- Dotknij mnie. - Zdziwiona podniosłam na niego wzrok.
Siedział przede mną bez koszulki i wpatrywał się błagalnym wzrokiem. Nie rozumiałam dlaczego karze mi to robić w tym momencie, ale uniosłam ręce i położyłam je na brzuchu poniżej pępka.
- Nie tutaj. Dotknij mnie wyżej. Na tatuażach.
- Ale boisz się...
- Gdy leżałaś nieprzytomna w szpitalu, zrozumiałem jak ważna dla mnie jesteś. Myśl że mógłbym cię stracić była potworna. To był moment w którym przełamałem się i zrozumiałem, że kiedy mnie dotykasz, nie chcesz zrobić mi krzywdy. Już się tego nie boję. Jesteś jedyną osobą, która zna moją przeszłość i może mnie dotykać. Przepraszam cię za te wszystkie chwile kiedy przeze mnie płakałaś. Musisz zrozumieć, że to dla mnie nowość. Chcę dla nas jak najlepiej. Chcę, żeby nam się układało, dlatego musisz mi pomóc, bo sam nie jestem sobie w stanie poradzić. Dla ciebie związek to rzecz codzienna, ale ja jestem zakochany pierwszy raz . Poznaję dopiero te wszystkie uczucia. - Chwycił moje dłonie i położył sobie na piersi. Gdy je puścił, same błądziły po jego wytatuowanej skórze, poznając każdy jej skrawek. Była miękka i ciepła, a w niektórych miejscach wyczuwalne były szramy po starych bliznach. - Skoro nie chcesz, żebym się w tej chwili z tobą kochał, to jest to jedyny sposób żebyś zrozumiała jak bardzo cię kocham i jakim darzę cię zaufaniem.
Spojrzałam w jego oczy. Były spokojne i pełne ulgi. Gdzieniegdzie majaczył strach związany pewnie z niepewnością dotyczącą mojej reakcji. Ale jak inaczej mogę zareagować w tej sytuacji, jeśli mu nie wybaczyć? Wcale nie chcę reagować inaczej. Kocham tego człowieka całą sobą. On darował mi wszystkie moje błędy i bez względu na wszystko darzy mnie cały czas takim samym, jeśli nie większym uczuciem. Pomimo tego, że miłość to dla niego nowe doświadczenie, to kocha jak nikt inny. Jest pogmatwany, ale jego miłość jest niewyobrażalnie wielka. I to właśnie czyni go wyjątkowym. Bez chwili zastanowienia, objęłam go mocno i schowałam twarz w jego loki, nie kryjąc łez. Szloch targał moim ciałem, a Marcel gładził mnie uspokajająco po plecach.
- Tak cholernie mocno cię kocham. - Wyłkałam.
Wyraźnie odetchnął i jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił. Twierdzi, że nie wie jak to jest kochać, ale nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest w tym dobry.
Po kilku minutach, gdy trochę się uspokoiłam, Marcel wstał i podał mi rękę.
- Chodź.
Pomógł mi wstać i nie puszczając ręki poprowadził w głąb domu.
- Gdzie jest łazienka? - Zapytał gdy doszliśmy do końca korytarza.
- Po prawo. - Mój głos był cichy, a gula w gardle jeszcze nie zniknęła.
Marcel wprowadził mnie do środka, zamykając drzwi. Stanął przede mną i położył dłonie na moich mokrych policzkach.
- Nie płacz już. - Wyszeptał wycierając kciukami świeże łzy.
Podszedł do szafki i wyciągnął dwa ręczniki, które położył na umywalce. Odkręcił wodę w prysznicu. Musiała być bardzo gorąca, bo po chwili w łazience było pełno pary.  Podszedł do mnie i zdjął moją kurtkę.
- Podnieś ręce. - Jego głos był spokojny jak nigdy.
Tak też zrobiłam, a on złapał brzeg mojej koszulki i przeciągnął ją przez głowę. Rozpiął moje spodnie i ściągnął je z bioder razem z bielizną.
- Usiądź.
Wykonywałam każde jego polecenie. Rozwiązał moje Conversy i zdjął je razem ze skarpetkami, kładąc na płytki, a po chwili obok nich znalazły się również spodnie. Podał mi rękę, a ja bez wahania chwyciłam ją i stanęłam przed nim. Sięgnął do zapięcia mojego stanika i po chwili stałam przed nim zupełnie naga. Również się rozebrał, zdejmując najpierw bluzkę, potem Martensy, a na końcu spodnie z bokserkami. Podeszłam pod kabinę, ale on wyprzedził mnie zmniejszając temperaturę wody. Poczułam jego dłoń na plecach, a gestem ręki pokazał abym weszła. Jeden krok wystarczył, aby znalazła się pod przyjemnie ciepłym strumieniem wody. Chwilę później poczułam ciało Marcela na swoich plecach i nie wiadomo czemu łzy ponownie nabrały na sile. Obrócił mnie w swoją stronę.
- Czemu płaczesz?
- Bo... Jesteś dla mnie taki wspaniały, troskliwy... A ja czuję, że nie potrafię tego docenić. Że nie potrafię docenić ciebie i twojej miłości.
- Doceniasz to lepiej, niż mógłbym sobie wyobrażać. Wystarczy mi, że jesteś przy mnie. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, że to właśnie z tobą mogę dzielić życie. Dzięki tobie zwykły dzień staje się niezwykły. Tak jest bo... Po prostu cię kocham.
Wtuliłam cię w niego i staliśmy tak w ciszy, obmywani przez strumień wody. Pozwalając uciec wszystkim problemom i cieszyć się, że mamy siebie.




 


Mamy rozdział 24! :D Przepraszam was, że musieliście na niego czekać, ale kończą mi się ferie, więc musiałam trochę ogarnąć lekcje.


I ze smutkiem muszę stwierdzić, że czas szkoły to mniej czasu na pisanie, ale będę robiła co w mojej mocy, żeby rozdziały pojawiały się jak najszybciej. ;* Z góry dziękuję za zrozumienie oraz cudowne komentarze, które są dla mnie ogromną motywacją. ♥


 Rozdział 25 pojawi się za 32 komentarze. ;*


 ♥ Kocham Was ♥
Ola xx

43 komentarze:

  1. Super,ale dalej brakuje m Nialla 😃

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny czekam na kolejny ,nie przejmuje sie kolejnym rozdziałem my poczekamy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! jejkuu podziwiam Marcela że sie przełamał i pozwolił dotknąć.. czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział!!!!! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. piękny 😘 dla cb mogę poczekać na nexta ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudnie piszesz . :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :D
    Czekam na nexta ! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny ❤ ale trochę brakuje Niall'a :? Czekam na następny rozdział < 3 czekam I pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oni są tacy słodcy !!! Omg ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze jak czytam że Marcel ma martensy to mówi "już go lubię!" Czekam na następny rozdział! Mam propozycje, pisz w niedziele kilka rozdziałów na przód, tak będzie ci łatwiej np jak będziesz chciała (szacowanie) 3 rozdziału na tydzień to pisz 3 w weekend, tak będzie ci łatwiej ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu świetny jak zawsze <3<3<3 Czekam na kolejny i życzę sukcesów w szkole :* Moje ferie dopiero się zaczynają :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo jak ich mało. Marcel taki kochany , pozwolił się dotknąć bo wie ile to dla niej znaczy ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny , mega piękny . Marcel.jest taki kochany pozwolił się dotknąć bo wie ile to dla Lily znaczy . Takie słotkie było jak jej mówił o swoich uczuciach ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknyyyyyyy!!!!!! To moja nowa lekturaa xD <3 Kocham tooo

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie slodkie uuu

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Poprostu sie popłakalam, śliczne <3

      Usuń
  17. Może dawaj trochę niższą liczbę komentarzy, żeby był nowy rozdział ?? Masakra :x JA CHCĘ NEXTA. JUZ XD

    OdpowiedzUsuń
  18. Poprostu piękne

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy kilejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham to opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  21. czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. mam nadzieję, że szybko wyjdzie nowa część! powodzenia w szkole!

    OdpowiedzUsuń
  23. hej! zgadzam się z dziewczyną przede mną! mam nadzieję, że tak będzie! jeszcze tylko 11 komów!

    OdpowiedzUsuń
  24. oooooooo nie mogę się doczekać następnej części!

    OdpowiedzUsuń
  25. :) super imagin!

    OdpowiedzUsuń
  26. Po prostu świetny! ♥ Czekam na dalszy ciąg i zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Gratulacje! Zostałaś nominowana do LBA !!! Gratulacje! <3 :)
    Poszukuj swojego bloga w nominacji nr 5 :)
    http://unique-girl-of-the-nature.blogspot.com/p/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  28. 46 years old Senior Editor Brandtr Ashburne, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like Catch .44 and Hiking. Took a trip to Brussels and drives a Ferrari 250 GT LWB Tour de France. katalog

    OdpowiedzUsuń