- Ale… To bardzo daleko.
- To oni przyjadą tutaj. Zobaczymy. W każdym razie, oni pomogą tobie na pewno. – Uśmiechnęłam się.
- Naprawdę to dla mnie zrobisz?
- Pewnie. Czemu miałabym nie zrobić?
- Oh, Lily. Jesteś cudowna. – Odparł uradowany i po chwili leżałam pod nim. – Jak ja ci się odwdzięczę?
- Ty mi wystarczysz. – Odparłam, a on złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
***
Godzinę temu przypomniało mi się, że trzeba iść jutro do szkoły. Podobno mają ogłosić coś bardzo ważnego. Pewnie znowu będzie to coś typu: zbieramy pieniądze na nowe komputery w szkole, albo że do wakacji zostały ponad 4 miesiące. No ale z drugiej strony trochę ciekawi mnie co to będzie. Wracając myślami do opowiadania z polskiego, muszę napisać je w jakieś dwie godziny, bo dochodzi właśnie 20:00, a po 22:00 mój mózg nie jest już w stanie myśleć logicznie. "Jeszcze nigdy ludzkość nie żyła w takim lęku jak obecnie i nigdy nie miała ku temu tylu powodów." Tak powiedział niegdyś Bertrand Russell. Czy aby na pewno miał rację i co świadczy o tym, że ostatnie dwa wieki przysparzają ludziom tylu powodów do strachu? Udowodnij tę słuszność w rozprawce. Oh, czekają mnie długie dwie godziny.
- To oni przyjadą tutaj. Zobaczymy. W każdym razie, oni pomogą tobie na pewno. – Uśmiechnęłam się.
- Naprawdę to dla mnie zrobisz?
- Pewnie. Czemu miałabym nie zrobić?
- Oh, Lily. Jesteś cudowna. – Odparł uradowany i po chwili leżałam pod nim. – Jak ja ci się odwdzięczę?
- Ty mi wystarczysz. – Odparłam, a on złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
***
Godzinę temu przypomniało mi się, że trzeba iść jutro do szkoły. Podobno mają ogłosić coś bardzo ważnego. Pewnie znowu będzie to coś typu: zbieramy pieniądze na nowe komputery w szkole, albo że do wakacji zostały ponad 4 miesiące. No ale z drugiej strony trochę ciekawi mnie co to będzie. Wracając myślami do opowiadania z polskiego, muszę napisać je w jakieś dwie godziny, bo dochodzi właśnie 20:00, a po 22:00 mój mózg nie jest już w stanie myśleć logicznie. "Jeszcze nigdy ludzkość nie żyła w takim lęku jak obecnie i nigdy nie miała ku temu tylu powodów." Tak powiedział niegdyś Bertrand Russell. Czy aby na pewno miał rację i co świadczy o tym, że ostatnie dwa wieki przysparzają ludziom tylu powodów do strachu? Udowodnij tę słuszność w rozprawce. Oh, czekają mnie długie dwie godziny.
Po 20 minutach miałam pierwszy akapit i szczerze to mam już dosyć. Z pozycji siedzącej, przeniosłam się na leżącą. O tak, o wiele lepiej. Może teraz wena, postanowi mnie odwiedzić. Gdy miałam brać się za pisanie nowego zdania do pokoju wszedł Marcel.
- Mamy wolną chatę. Przez dwa tygodnie. – Odparł uradowany.
No i uciekł mi wątek. Jęknęłam zrezygnowana i schowałam twarz w zeszycie.
- A ty czym się tak przemęczasz? – Położył się obok mnie i przeczytał temat oraz (chyba) moje wypociny. – Daj sobie spokój, bo i tak sobie z tym nie poradzisz. Zabierałem się za to przez trzy dni i utknąłem w tym samym miejscu co ty teraz.
- Wątpisz we mnie?
- Oczywiście, że nie. Po prostu chcę ci zaoszczędzić kilkugodzinnych męczarni.
- Pozwolisz, że spróbuję swoich sił.
- Okey, pewnie. Ja z chęcią się pobawię. – W ostatnich słowach wyczułam nutkę ciekawości, możliwe, że ciekawości na moją reakcję, ale postanowiłam nie wnikać i wziąć się za pisanie. A przynajmniej spróbować. Po chwili wrócił wątek, który uciekł wraz z wejściem Marcela do pokoju, więc od razu go zapisałam.
- Nie jest ci zimno? - Zapytał chłopak.
- Nie. – Odparłam zgodnie z prawdą.
Pomimo, że na dworze było zaledwie kilka stopni powyżej zera, w domu było co najmniej 25 stopni, jak w słoneczny, letni dzień, dlatego miałam na sobie tylko krótkie jeansowe szorty i krótką bluzeczkę, sięgającą do pępka.
- Cóź. Lepiej dla mnie. – Odparł po chwili.
Co on do cholery knuje?
Postanowiłam nie zagłębiać się w jego plany i wzięłam się do dalszej pracy. Po zapisaniu kolejnego zdania, poczułam na swoich udach dłonie chłopaka. Jeśli myśli, że mnie tym rozproszy, grubo się myli. Niall często mi tak robił, więc zdążyłam się przyzwyczaić. Jego ręce podążały coraz wyżej, a ja całkowicie skupiałam się na pracy. Palce ominęły materiał spodenek i znalazły się nad ich krawędzią, obciągając je nieco w dół.
- Stringi? – Zapytał najwyraźniej zaskoczony.
- Jak widzisz. – Odparłam, nie odrywając długopisu od kartki.
- Jak widzisz. – Odparłam, nie odrywając długopisu od kartki.
Musze powiedzieć, że całkiem nieźle idzie mi ta praca.
- Nie uwierają cię?
- Jeśli chcesz, mogę dać ci jedne i sam sobie odpowiesz. – Odparłam poważnie, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, którego Marcel i tak nie widział.
Chłopak podciągnął moje jeansy i nic już więcej nie mówił. Ha! 1:0 dla mnie. Ale Marcel nie dawał za wygraną. Jego dłonie wślizgnęły się pod bluzkę. Chwilę później odpiął mi stanik, wyjął go spode mnie i rzucił na ziemię.
- Marcel, nie musisz mnie rozbierać. Mam ręce i sama potrafię to zrobić. Poza tym, nie wybieram się na razie kapać i spać.
- Kto powiedział, że będziesz się kapać i spać? – Wymruczał, całując moje plecy.
- Kto by pomyślał, że w przeciągu 24 godzin zrobisz się taki napalony. – Pokręciłam głowę, sama trochę w to niedowierzając.
- Myślę, że wiesz czyja to sprawka.
- Oh, czyli to moja wina. – Uśmiech nie schodził mi z twarzy. – Jeśli zamierzasz dalej mnie uwodzić to szybko nie napiszę tej rozprawki.
- Taki właśnie mam plan.
- No to realizuj go dalej. Z chęcią zobaczę jak wygląda twój plan uwodzenia. – Zachichotałam i ponownie skoncentrowałam swoje myśli na pracy domowej.
Przez dłuższą chwilę nie czułam jego skóry na mojej, więc obejrzałam się za siebie. Siedział na łóżku, ze wzrokiem wbitym w moje oczy, z kolczykiem w wardze. Ale nie była to obrączka którą zazwyczaj nosił lecz dwie, srebrne kuleczki umieszczone na łuku. Miał na sobie jedynie czarne bokserki. Jego ciało nie było już obwinięte bandażami więc w całości mogłam podziwiać jego tatuaże. Odsunęłam zeszyt i odwróciłam się na plecy, opierając się na łokciach. Tatuaże zaczynały się zaraz nad obojczykami, podążając przez ramiona do samych dłoni jednym wzorem. Te na klatce piersiowej schodziły się w jeden punkt nas pępkiem tworząc odwrócony trójkąt. Były głównie czarne. Czasami pojawiały się jakieś kolory. Te na rękach były zakłócone przez blizny, które ewidentnie pojawiały się po zrobieniu tatuaży. Położyłam się i zakryłam twarz rękoma. Czyli nie ciął się tylko po nadgarstkach. Bywały chwile kiedy ranił się po całych rękach. Ale co było przyczyną? Co się stało, że posunął się aż do tego stopnia? Muszę się dowiedzieć. Gdy odsłoniłam twarz aby zadać mu kilka pytań, on wisiał nade mną i od razu złączył nasze usta. Przeniosłam dłonie na jego policzki, a on spojrzał na mnie.
- Oj Marcel, co ja mam z tobą zrobić? – Zapytałam, a głos lekko mi się załamał.
- Kochaj się ze mną. – Wyszeptał, próbując odciągnąć moje myśli od blizn.
Musnął moje usta, nadal czekając na decyzję. Kiwnęłam głową i pogłębiłam nasz pocałunek by po chwili całkowicie się w nim zatracić.
*Następnego dnia*
W końcu zadzwonił dzwonek kończący kolejną nudną dziś lekcję. To bardzo ważne ogłoszenie trwało zaledwie 5 minut przez radiowęzeł i dotyczyło balu walentynkowego, który odbędzie się za dwa tygodnie w sobotę. Wyszliśmy z Marcelem z klasy i skierowaliśmy się do szatni po książki na kolejną lekcję. Mam nadzieję, że tym razem nikt nas nie zaczepi. Dzisiaj pierwszy raz Marcel przyszedł do szkoły tak jak miałam go do tej pory okazję oglądać tylko w domu, więc wzbudza niemałe zainteresowanie. Oczywiście cieszę się, że nikt go nie wyśmiewa, ale powoli robi się to przytłaczające. Gdy zamknęłam swoją szafkę, chłopak wziął mnie za rękę i wyszliśmy z szatni. Ale ktoś znowu nas zatrzymał.
- Marcel!
Obróciliśmy się jednocześnie i nasz wzrok skupił się na dwóch dziewczynach, ubranych w obcisłe spodnie i bluzki. Oh, tylko nie one. Lauren i Ashley czyli dwie największe szkolne gwiazdy (czytaj dziwki), które spały ze wszystkimi chłopakami, którzy chodzą do tej szkoły. Oczywiście do Nialla też próbowały się dobrać, ale na szczęście im nie wyszło. Chociaż nieuniknione, że po naszym rozstaniu ze sobą spali. Ugh. Marcel zafascynowany nowymi koleżankami podszedł do nich, dosłownie ciągnąc mnie za sobą. Zaczęli gadać, ale jakoś nie miałam ochoty słuchać, jaki tym razem kit wciskają swojemu nowemu celowi. Jedyne co udało mi się wyłapać to, że organizują w weekend imprezę i Marcel jest tam mile widziany. Oczywiście beze mnie. Powoli zaczynało się we mnie gotować. Ścisnęłam dłoń Marcela, aby zwrócić na siebie jego uwagę, ale nic to nie dało. Całkowicie pogrążony był w rozmowie z tymi dwoma zdzirami.
- Marcel, możemy iść? – Wtrąciłam w ich dialog, co Ashley chyba się nie spodobało bo zgromiła mnie wzrokiem.
- Poczekaj Lily. – Odparł Marcel i nawet na mnie nie spoglądając kontynuował rozmowę.
Aaghh! Te zdziry działają mi na nerwy. Śmiali się w niebogłosy, a ja stałam wkurwiona obok. Świetnie.
- Marcel, do cholery.
- Jezu Lily, zaraz pójdziemy. Gdzie ci się tak spieszy? – Był wkurzony. Na mnie. No ale sukces, że teraz w ogóle na mnie spojrzał.
- No właśnie Collins. Gdzie ci się tak spieszy? – Zwróciła się do mnie Lauren. Głupia tipsiara.
Mam już tego dosyć. Wyrwałam swoją dłoń z uścisku Marcela i odwróciłam się.
- Bywa upartą idiotką, co nie Marcel?
- Tak, dość często.
Oh teraz to przegiąłeś. Odwróciłam się w ponownie w ich stronę i z całej siły uderzyłam Marcela w twarz. Patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem ale po chwili w jego oczach widać było żal i smutek.
- Podaj mi choć jeden przykład, kiedy według ciebie byłam upartą idiotką. – Wrzasnęłam.
Otworzył usta ale po chwili je zamknął i zrezygnowany spuścił ręce.
- No właśnie. – Warknęłam i skierowałam się do wyjścia.
- Lily ja… - Zaczął, łapiąc mnie za rękę.
- Wiesz co, zostaw mnie i wróć sobie do rozmowy ze swoimi nowymi zdzirowatymi koleżaneczkami bo widzę, że masz mnie za upartą idiotkę i najwyraźniej już ci się znudziłam. – Strąciłam jego dłoń i wyszłam ze szkoły.
Złość nadal buzowała w mojej krwi i mieszała się ze smutkiem, wywołując łzy. Szłam przed siebie, byleby jak najdalej od tej szkoły i od niego. Nie wiem czy jest w tym też trochę mojej winy, ale nie przypominam sobie, żebym zachowywała się jak idiotka. No ale jak widać Marcel ma na ten temat inne zdanie. Nagle coś twardego i rozpędzonego uderzyło we mnie z impetem, ścinając mnie z nóg. Pisk opon, brak jakiegokolwiek czucia, spanikowany i przerażony głos Marcela. Tylko tyle zdołałam zapamiętać, bo zapadła ciemność… Zapadł spokój.
- Nie uwierają cię?
- Jeśli chcesz, mogę dać ci jedne i sam sobie odpowiesz. – Odparłam poważnie, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, którego Marcel i tak nie widział.
Chłopak podciągnął moje jeansy i nic już więcej nie mówił. Ha! 1:0 dla mnie. Ale Marcel nie dawał za wygraną. Jego dłonie wślizgnęły się pod bluzkę. Chwilę później odpiął mi stanik, wyjął go spode mnie i rzucił na ziemię.
- Marcel, nie musisz mnie rozbierać. Mam ręce i sama potrafię to zrobić. Poza tym, nie wybieram się na razie kapać i spać.
- Kto powiedział, że będziesz się kapać i spać? – Wymruczał, całując moje plecy.
- Kto by pomyślał, że w przeciągu 24 godzin zrobisz się taki napalony. – Pokręciłam głowę, sama trochę w to niedowierzając.
- Myślę, że wiesz czyja to sprawka.
- Oh, czyli to moja wina. – Uśmiech nie schodził mi z twarzy. – Jeśli zamierzasz dalej mnie uwodzić to szybko nie napiszę tej rozprawki.
- Taki właśnie mam plan.
- No to realizuj go dalej. Z chęcią zobaczę jak wygląda twój plan uwodzenia. – Zachichotałam i ponownie skoncentrowałam swoje myśli na pracy domowej.
Przez dłuższą chwilę nie czułam jego skóry na mojej, więc obejrzałam się za siebie. Siedział na łóżku, ze wzrokiem wbitym w moje oczy, z kolczykiem w wardze. Ale nie była to obrączka którą zazwyczaj nosił lecz dwie, srebrne kuleczki umieszczone na łuku. Miał na sobie jedynie czarne bokserki. Jego ciało nie było już obwinięte bandażami więc w całości mogłam podziwiać jego tatuaże. Odsunęłam zeszyt i odwróciłam się na plecy, opierając się na łokciach. Tatuaże zaczynały się zaraz nad obojczykami, podążając przez ramiona do samych dłoni jednym wzorem. Te na klatce piersiowej schodziły się w jeden punkt nas pępkiem tworząc odwrócony trójkąt. Były głównie czarne. Czasami pojawiały się jakieś kolory. Te na rękach były zakłócone przez blizny, które ewidentnie pojawiały się po zrobieniu tatuaży. Położyłam się i zakryłam twarz rękoma. Czyli nie ciął się tylko po nadgarstkach. Bywały chwile kiedy ranił się po całych rękach. Ale co było przyczyną? Co się stało, że posunął się aż do tego stopnia? Muszę się dowiedzieć. Gdy odsłoniłam twarz aby zadać mu kilka pytań, on wisiał nade mną i od razu złączył nasze usta. Przeniosłam dłonie na jego policzki, a on spojrzał na mnie.
- Oj Marcel, co ja mam z tobą zrobić? – Zapytałam, a głos lekko mi się załamał.
- Kochaj się ze mną. – Wyszeptał, próbując odciągnąć moje myśli od blizn.
Musnął moje usta, nadal czekając na decyzję. Kiwnęłam głową i pogłębiłam nasz pocałunek by po chwili całkowicie się w nim zatracić.
*Następnego dnia*
W końcu zadzwonił dzwonek kończący kolejną nudną dziś lekcję. To bardzo ważne ogłoszenie trwało zaledwie 5 minut przez radiowęzeł i dotyczyło balu walentynkowego, który odbędzie się za dwa tygodnie w sobotę. Wyszliśmy z Marcelem z klasy i skierowaliśmy się do szatni po książki na kolejną lekcję. Mam nadzieję, że tym razem nikt nas nie zaczepi. Dzisiaj pierwszy raz Marcel przyszedł do szkoły tak jak miałam go do tej pory okazję oglądać tylko w domu, więc wzbudza niemałe zainteresowanie. Oczywiście cieszę się, że nikt go nie wyśmiewa, ale powoli robi się to przytłaczające. Gdy zamknęłam swoją szafkę, chłopak wziął mnie za rękę i wyszliśmy z szatni. Ale ktoś znowu nas zatrzymał.
- Marcel!
Obróciliśmy się jednocześnie i nasz wzrok skupił się na dwóch dziewczynach, ubranych w obcisłe spodnie i bluzki. Oh, tylko nie one. Lauren i Ashley czyli dwie największe szkolne gwiazdy (czytaj dziwki), które spały ze wszystkimi chłopakami, którzy chodzą do tej szkoły. Oczywiście do Nialla też próbowały się dobrać, ale na szczęście im nie wyszło. Chociaż nieuniknione, że po naszym rozstaniu ze sobą spali. Ugh. Marcel zafascynowany nowymi koleżankami podszedł do nich, dosłownie ciągnąc mnie za sobą. Zaczęli gadać, ale jakoś nie miałam ochoty słuchać, jaki tym razem kit wciskają swojemu nowemu celowi. Jedyne co udało mi się wyłapać to, że organizują w weekend imprezę i Marcel jest tam mile widziany. Oczywiście beze mnie. Powoli zaczynało się we mnie gotować. Ścisnęłam dłoń Marcela, aby zwrócić na siebie jego uwagę, ale nic to nie dało. Całkowicie pogrążony był w rozmowie z tymi dwoma zdzirami.
- Marcel, możemy iść? – Wtrąciłam w ich dialog, co Ashley chyba się nie spodobało bo zgromiła mnie wzrokiem.
- Poczekaj Lily. – Odparł Marcel i nawet na mnie nie spoglądając kontynuował rozmowę.
Aaghh! Te zdziry działają mi na nerwy. Śmiali się w niebogłosy, a ja stałam wkurwiona obok. Świetnie.
- Marcel, do cholery.
- Jezu Lily, zaraz pójdziemy. Gdzie ci się tak spieszy? – Był wkurzony. Na mnie. No ale sukces, że teraz w ogóle na mnie spojrzał.
- No właśnie Collins. Gdzie ci się tak spieszy? – Zwróciła się do mnie Lauren. Głupia tipsiara.
Mam już tego dosyć. Wyrwałam swoją dłoń z uścisku Marcela i odwróciłam się.
- Bywa upartą idiotką, co nie Marcel?
- Tak, dość często.
Oh teraz to przegiąłeś. Odwróciłam się w ponownie w ich stronę i z całej siły uderzyłam Marcela w twarz. Patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem ale po chwili w jego oczach widać było żal i smutek.
- Podaj mi choć jeden przykład, kiedy według ciebie byłam upartą idiotką. – Wrzasnęłam.
Otworzył usta ale po chwili je zamknął i zrezygnowany spuścił ręce.
- No właśnie. – Warknęłam i skierowałam się do wyjścia.
- Lily ja… - Zaczął, łapiąc mnie za rękę.
- Wiesz co, zostaw mnie i wróć sobie do rozmowy ze swoimi nowymi zdzirowatymi koleżaneczkami bo widzę, że masz mnie za upartą idiotkę i najwyraźniej już ci się znudziłam. – Strąciłam jego dłoń i wyszłam ze szkoły.
Złość nadal buzowała w mojej krwi i mieszała się ze smutkiem, wywołując łzy. Szłam przed siebie, byleby jak najdalej od tej szkoły i od niego. Nie wiem czy jest w tym też trochę mojej winy, ale nie przypominam sobie, żebym zachowywała się jak idiotka. No ale jak widać Marcel ma na ten temat inne zdanie. Nagle coś twardego i rozpędzonego uderzyło we mnie z impetem, ścinając mnie z nóg. Pisk opon, brak jakiegokolwiek czucia, spanikowany i przerażony głos Marcela. Tylko tyle zdołałam zapamiętać, bo zapadła ciemność… Zapadł spokój.
Jest nowy rozdział! :D Jak myślicie, czy Lily wyjdzie z tego cało? Wszystko wyjaśni się w rozdziale 23, który pojawi się za 32 komentarze. ;*
♥ Luv ya ♥
Ola xx
Tak! Jest kolejny! *.* niesamowity! Ale jak Marcel mogl ja tak nazwac? Wydaje mi sie ze zareagowal tak bo zazwyczaj byl odtracany i to byla dla niego nsowosc. Lily musi z tego wyjsc! Czekam :3 ! <3
OdpowiedzUsuńOMG GENIALNEEEEE *-* z niecierpliwością czekam na next :*
OdpowiedzUsuńOMG GENIALNEEEEE *-* z niecierpliwością czekam na next :*
OdpowiedzUsuńMusi wyjść z tego Lily kochana czekam szybko na next ❤❤❤
OdpowiedzUsuńAle super rozdział!!!!! Czekam na nowy ❤
OdpowiedzUsuńŚWIETNY
OdpowiedzUsuńboże Marcel zachował sie jak kretyn przez te laski! Szkoda mi Lilt ;/
OdpowiedzUsuńsuper hiper extra :*
OdpowiedzUsuńCudowny , czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńJejku uwielbiam ❤❤❤ proszę szybko o next! :D
OdpowiedzUsuńO nie :'( Czo ten Marcel odwala -.- biedna Lily :'(
OdpowiedzUsuńJej *O* CUDOWNY BLOG !!! I ROZDZIAŁY !!! KOCHAM !!!! czekam na kolejny rozdział.Lili musi z tego wyjść cała i zdrowa !!!!.Na miejscu Lili nie tylko bym jeb*a Marcelowi ale i tym zdzirom !!!1
OdpowiedzUsuńCzekam na neeext !!!!
MASZ NOWA CZYTELNICZKĘ !!
Cudowny jak zawsze <3 Mam nadzieję ,że nic jej nie będzie C; Weny życzę ;***
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Ona musi wyjść z tego cała .. Ten blog nie miałby już sensu gdyby tak się nie stało.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOMG .... ! *.* cudo ! Marcel zachował sie tu niesprawiedliwe. .. wkurzył mnie tutaj. . Jezny ?! Biedna Lily ? :'(((((( czekam bardzo zniecierpliwiona na następny rozdział < 3 czekam i pozdrawiam :* xx
OdpowiedzUsuńOMG .... ! *.* cudo ! Marcel zachował sie tu niesprawiedliwe. .. wkurzył mnie tutaj. . Jezny ?! Co sie stało Lily ? ; ( czekam bardzo zniecierpliwiona na następny rozdział < 3 czekam i pozdrawiam :* xx
OdpowiedzUsuńAaaa!
OdpowiedzUsuńLily musi z tego wyjść! Awww czekam z niecierpliwością na następny; 3
Zajebiste!
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńLove i!
OdpowiedzUsuńKocham to!!
OdpowiedzUsuńNie <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńLove!!!
OdpowiedzUsuń��
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!!
OdpowiedzUsuńMój ulubioneu
OdpowiedzUsuńLove it!!!
OdpowiedzUsu����
OdpowiedzUsuń♥♥♥ !
OdpowiedzUsuńprosze szybko kolejny rozdział !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 \klaudia s
OdpowiedzUsuńJA PITOLE . Dawaj następny *-*
OdpowiedzUsuńProszę dodaj następny!
OdpowiedzUsuńNastępny <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNastępny ♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńJuz 22 raz sie zakochalam haha z kazdym rozdzialem rosnie napiecie mer mer :-** duzo duzo weny i akcji i oczywiscie milosci hahaha. * Natalia*
OdpowiedzUsuńSuper <3 :*
OdpowiedzUsuń