*Marcel P.O.V *
Gdy wyszedłem na główną ulicę, promienie słońca trochę mnie oślepiły. Przysłoniłem światło ręką i po chwili przyzwyczajenia, opuściłem ją. W moich słuchawkach zabrzmiały właśnie pierwsze dźwięki Ink Coldplaya. Rytmicznym ale spokojnym krokiem poszedłem w stronę księgarni. Babcia wiele raz powtarzała mi, że głośne słuchanie muzyki na ulicy jest niebezpieczne, ale nie mogłem powstrzymać się od zwiększenia głośności gdy rozległ się mój ulubiony fragment utworu. Dźwięk w obu słuchawkach otoczył mnie całkowicie powodując przyjemną izolację od świata. W księgarni od razu udałem się na dział z książkami o tematyce science-fiction i przeglądałem nowości, które pojawiły się tutaj od mojej ostatniej wizyty. Po przejrzeniu kilkunastu pozycji nic nie zachwyciło mnie na tyle bym postanowił coś kupić, więc trochę zawiedziony opuściłem sklep. Ehh.. Znowu będę zdany na swoje stare książki lub te babci o tematyce miłosnej, które i tak nic nie wnoszą w życie typowego śmiertelnika. Gdy akurat skończył się kolejny utwór, usłyszałem stłumiony krzyk z uliczki obok. Podszedłem tam chowając słuchawki do kieszeni i skręciłem w ciemna alejkę. Na jej końcu stała Lily mocno przyciskana przez swojego chłopaka do ściany. Przez chwilę wahałem się czy jej pomóc. W końcu to w sumie z jej winy ten idiota prawie mnie zabił. Jednak gdy chłopak przeniósł swoją jedną rękę na szyję, a drugą uderzył ją, zaczęło wyglądać to dość niebezpiecznie.
- Ej! Taki z ciebie słaby dupek, że bijesz kobiety? – Krzyknąłem i powolnym krokiem szedłem w ich kierunku. Gdzieś w środku kotłował się strach, który za wszelką cenę próbowałem stłumić i nie dać się mu omotać. Blondyn gwałtownie puścił dziewczynę, a ta łapała cenne powietrze. Niall podszedł do mnie, ale zanim zdążył porządnie się zamachnąć uderzyłem go najmocniej jak tylko potrafiłem uważając na gips na lewej ręce i jeszcze trochę bolący brzuch. Ku mojemu zdziwieniu chłopak zatoczył się i nieprzytomny upadł na ziemię.
- To było niezłe. – Powiedziałem w myślach upewniając się czy chłopak faktycznie stracił przytomność.
Przelotnie spojrzałem na Lily i odwróciłem się kierując w stronę ulicy.
- Marcel poczekaj! – Usłyszałem, ale nie zatrzymałem się. Jedynie spowolniłem trochę kroku. Chwile później poczułem delikatną dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się i spojrzałem na Lily.
- Dziękuję. – Odparła, a ja bez słowa ruszyłem w stronę domu. – Marcel… Ja cię jeszcze raz przepraszam. Uwierz, mi nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Ale jednak tak wyszło. – Odparłem ponownie odwracając się w jej stronę. Spojrzałem na nią z bólem w oczach. – Zrozum wreszcie. On mnie prawie zakatował na śmierć. Twój chłopak. Ciebie też prawie przed chwilą udusił. Widzisz w ogóle co on robi? On jest niebezpieczny.
- Już z nim nie jestem. Zerwałam z nim.
- Oh. Świetnie. Wreszcie zrozumiałaś. Szkoda jednak, że tak późno. Obawiam się, że teraz będzie zachowywał się jeszcze gorzej pod pretekstem, że zerwałaś z nim z mojego powodu. Najpierw pozbędzie się mnie, a potem doigrasz się i ty. – Powoli zaczynało się we mnie gotować. - Uwierz mi. Nie jest mi miło gdy ktoś mnie bije. Widok krwi też nie jest miły.
- To po cholerę chodzisz na boks? Marcel dowiem się o tobie w końcu czegoś więcej?! – Wtrąciła zirytowana.
- Żeby się bronić. Przez pierwsze 16 lat swojego pieprzonego życia byłem mięczakiem, który nie potrafił sprzeciwić się własnemu ojcu. Robił ze mną co chciał. Widok krwi to była dla mnie codzienność. Bił mnie. Molestował. Maltretował. Zrzucał po schodach pełnych gwoździ i pinesek. Przytrzaskiwał palce drzwiami. Chodzę na boks żeby o tym zapomnieć. Nigdy nie miałem kogoś, kto by mnie wsparł, pocieszył. Codziennie zastanawiam się, czy jestem w ogóle zdolny do życia. Do poznania kogoś i zaufania. Wszystkie decyzje muszę podejmować sam, bo nie chcę w to wciągać i tak już zmartwionej wszystkim babci. Coraz częściej mam myśli samobójcze. Po co żyć z takimi wspomnieniami? Po co się męczyć skoro i tak nikt nie będzie za tobą tęsknił? Mam nadzieję, że zadowala cię ta ilość informacji, bo nie mam w tym momencie ochoty na dalsze zwierzanie się. – Odparłem i powoli się odwróciłem.
- Marcel, ja… Nie mów tak. – Wyszeptała drżącym głosem dziewczyna.
Zignorowałem to jednak i wyszedłem z ciemnego zaułku kierując się do domu.
*Lily P.O.V*
Zniknął za rogiem zostawiając mnie całkowicie samą z tymi wszystkimi myślami. Nie przypuszczałam, że jego przeszłość może być aż tak burzliwa. Wymagałam od niego nie wiadomo jakiego zaufania. Po czymś takim? Teraz wcale nie dziwi mnie jego zachowanie i czuję się jeszcze gorzej z faktem nasłania na niego Nialla. Byłam głupią idiotką. Kazałam Niallowi go nastraszyć podczas gdy on zmaga się z takimi wydarzeniami swojego młodzieńczego życia. I zrobiłam to tylko dlatego, żeby się go pozbyć i chronić swojego własnego, cholernego tyłka.
FUCK!
Jestem jednocześnie wściekła i załamana. Wściekła na siebie za to wszystko. Załamana faktem tej krótkiej ale dającej do myślenia historii. Co jeśli on widział we mnie deskę ratunkową? Osobę, która będzie go wspierać tak jak on tego oczekuje? Wszystko. Najnormalniej. Spieprzyłam.
***
Siedziałam przy biurku przeglądając notatki z polskiego. Co trochę do mojej głowy wpraszały się myśli dotyczące Marcela i Nialla. Przez idiotę Horana wyglądam fatalnie. Przestraszyłam się własnego odbicia kiedy wróciłam do domu. Całe lewe oko mam sine i lekko podpuchnięte, a polik od kilku godzin zaczerwieniony. Nawet gruba warstwa fluidu nie pomogła. To chyba oczywiste, że przez najbliższy tydzień nie pokarzę się w szkole. Czułam się bezpiecznie w swoim pokoju do momentu gdy nie usłyszałam krzyku Zayna w drzwiach wejściowych. Zgarnęłam większość włosów na twarz i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Chłopak złapał za klamkę i wszedł do środka.
- Tu jesteś. Jak tam? – Rzucił z nutką zadowolenia w głosie i powoli do mnie podszedł.
- J-jest okey. Spoko. Właśnie robię polski. – Bąknęłam.
Nie chciałam z nikim rozmawiać w takim stanie.
- Lily? Widzisz coś w ogóle? Bo włosy chyba trochę za bardzo opadają ci na twarzyczkę. – Wyszeptał radośnie zagarniając moje włosy na plecy zrzucając przy ty okulary
No prostu świetnie.
Nie dość, że zobaczy zaraz w jakim jestem stanie, to jeszcze uzna mnie za jakąś psychopatyczną idiotkę, która po zmierzchu siedzi w okularach w zasłoniętym pokoju.
FUCK!
Jestem jednocześnie wściekła i załamana. Wściekła na siebie za to wszystko. Załamana faktem tej krótkiej ale dającej do myślenia historii. Co jeśli on widział we mnie deskę ratunkową? Osobę, która będzie go wspierać tak jak on tego oczekuje? Wszystko. Najnormalniej. Spieprzyłam.
***
Siedziałam przy biurku przeglądając notatki z polskiego. Co trochę do mojej głowy wpraszały się myśli dotyczące Marcela i Nialla. Przez idiotę Horana wyglądam fatalnie. Przestraszyłam się własnego odbicia kiedy wróciłam do domu. Całe lewe oko mam sine i lekko podpuchnięte, a polik od kilku godzin zaczerwieniony. Nawet gruba warstwa fluidu nie pomogła. To chyba oczywiste, że przez najbliższy tydzień nie pokarzę się w szkole. Czułam się bezpiecznie w swoim pokoju do momentu gdy nie usłyszałam krzyku Zayna w drzwiach wejściowych. Zgarnęłam większość włosów na twarz i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Chłopak złapał za klamkę i wszedł do środka.
- Tu jesteś. Jak tam? – Rzucił z nutką zadowolenia w głosie i powoli do mnie podszedł.
- J-jest okey. Spoko. Właśnie robię polski. – Bąknęłam.
Nie chciałam z nikim rozmawiać w takim stanie.
- Lily? Widzisz coś w ogóle? Bo włosy chyba trochę za bardzo opadają ci na twarzyczkę. – Wyszeptał radośnie zagarniając moje włosy na plecy zrzucając przy ty okulary
No prostu świetnie.
Nie dość, że zobaczy zaraz w jakim jestem stanie, to jeszcze uzna mnie za jakąś psychopatyczną idiotkę, która po zmierzchu siedzi w okularach w zasłoniętym pokoju.
- Okulary? Przecież słońce już dawno zaszło. - Zdziwienie coraz bardziej było wyczuwalne w jego głosie. – Ej mała. Co się stało?
Obrócił fotel w swoją stronę, a ja w tym czasie zasłoniłam twarz dłońmi.
- Lily… O co do cholery… - Przerwał gdy wzięłam dłonie i spojrzałam na niego. – Jezu Lily. Kto ci to zrobił? – Zapytał kucając przede mną. – Ten skurwiel Horan prawda? – Kiwnęłam twierdząco głową. – Zabiję go. Jak tylko pojawi się w tym domu, zabiję gnoja.
- Zayn, to nie ma sensu. Do niego nic nie dociera. Chyba jest chory psychicznie. – Spuściłam głowę na swoje dłonie.
- To moja wina. Niepotrzebnie cię zostawiłem. Louis przecież mógł poczekać. – Wplótł dłonie w swoje włosy i opadł na podłogę. – Jak do tego doszło? – Spojrzał na mnie.
- Wracałam z kawiarni i wtedy mnie dopadł. Zaciągnął do uliczki no i się zaczęło. Dobrze, że pojawił się Marcel. – Westchnęłam.
- Jaki Marcel? Ten pedał? – Zapytał zdziwiony.
- Nie mów tak na niego! – Wrzasnęłam zirytowana.
Wstałam z krzesła i poszłam po coś do picia. Gdy wróciłam Zayn siedział na łóżku i gdy mnie dostrzegł odetchnął z ulgą.
- Już myślałem, że nie wrócisz. – Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs, gdy wręczyłam mu szklankę. – Dzięki.
- Ciekawe gdzie indziej miałabym się udać w takim stanie.
- Wyglądasz ślicznie. Jak… Piękna buntowniczka, która wpieprzyła swojemu byłemu.
- Oj wierz mi. Chciałabym mu wpieprzyć. – Na samą myśl zacisnęłam palce na szklanym kubku.
I od razu moje myśli ześlizgnęły się na Marcela, który pomimo tego, że mnie nienawidzi postanowił powstrzymać tego dupka. Uratował mnie i w dodatku trochę się otworzył. Powinnam się nauczyć doceniać takie rzeczy.
- O czym myślisz? – Zapytał mulat biorąc moją dłoń w swoje ręce.
- O Marcelu.
- Przypuszczam, że już długo o nim myślisz?
Skinęłam głową.
- Jest w nim coś takiego co przyciąga. Miał okrutną przyszłość. A ja go jeszcze bardziej zraniłam.
- To znaczy?
- Był bity przez ojca, a ja nasłałam na niego Nialla, żeby go nastraszył. Miałam go dosyć podczas gdy on chciał się ze mną zaprzyjaźnić.
- Kazałaś Niallowi go nastraszyć? Dlaczego nic o tym nie wiem? – Zayn nie spuszczał ze mnie wzroku.
***
Obrócił fotel w swoją stronę, a ja w tym czasie zasłoniłam twarz dłońmi.
- Lily… O co do cholery… - Przerwał gdy wzięłam dłonie i spojrzałam na niego. – Jezu Lily. Kto ci to zrobił? – Zapytał kucając przede mną. – Ten skurwiel Horan prawda? – Kiwnęłam twierdząco głową. – Zabiję go. Jak tylko pojawi się w tym domu, zabiję gnoja.
- Zayn, to nie ma sensu. Do niego nic nie dociera. Chyba jest chory psychicznie. – Spuściłam głowę na swoje dłonie.
- To moja wina. Niepotrzebnie cię zostawiłem. Louis przecież mógł poczekać. – Wplótł dłonie w swoje włosy i opadł na podłogę. – Jak do tego doszło? – Spojrzał na mnie.
- Wracałam z kawiarni i wtedy mnie dopadł. Zaciągnął do uliczki no i się zaczęło. Dobrze, że pojawił się Marcel. – Westchnęłam.
- Jaki Marcel? Ten pedał? – Zapytał zdziwiony.
- Nie mów tak na niego! – Wrzasnęłam zirytowana.
Wstałam z krzesła i poszłam po coś do picia. Gdy wróciłam Zayn siedział na łóżku i gdy mnie dostrzegł odetchnął z ulgą.
- Już myślałem, że nie wrócisz. – Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs, gdy wręczyłam mu szklankę. – Dzięki.
- Ciekawe gdzie indziej miałabym się udać w takim stanie.
- Wyglądasz ślicznie. Jak… Piękna buntowniczka, która wpieprzyła swojemu byłemu.
- Oj wierz mi. Chciałabym mu wpieprzyć. – Na samą myśl zacisnęłam palce na szklanym kubku.
I od razu moje myśli ześlizgnęły się na Marcela, który pomimo tego, że mnie nienawidzi postanowił powstrzymać tego dupka. Uratował mnie i w dodatku trochę się otworzył. Powinnam się nauczyć doceniać takie rzeczy.
- O czym myślisz? – Zapytał mulat biorąc moją dłoń w swoje ręce.
- O Marcelu.
- Przypuszczam, że już długo o nim myślisz?
Skinęłam głową.
- Jest w nim coś takiego co przyciąga. Miał okrutną przyszłość. A ja go jeszcze bardziej zraniłam.
- To znaczy?
- Był bity przez ojca, a ja nasłałam na niego Nialla, żeby go nastraszył. Miałam go dosyć podczas gdy on chciał się ze mną zaprzyjaźnić.
- Kazałaś Niallowi go nastraszyć? Dlaczego nic o tym nie wiem? – Zayn nie spuszczał ze mnie wzroku.
***
- Wow, to nieźle narozrabiałaś. – Odparł mulat nadal niedowierzając w to co przed chwilą usłyszał.
- Wiem. Tylko nie mam pojęcia jak to wszystko pozbierać. Widzisz… Chyba mi na nim zależy. – Wyszeptałam i spojrzałam na Zayna.
Patrzył na mnie ze smutkiem na co zakuło mnie w sercu. Chłopak spuścił głowę. Objęłam go ramieniem i przytuliłam.
- Lily. Widzisz… Zakochałem się w tobie. Po prostu cię cholernie kocham. I zdaję sobie sprawę, że ty nie czujesz tego samego. – Spojrzał na mnie.
- Zayn… Też cię kocham, ale jak brata, którego nie mam. Jak przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć, bo… Zawsze byłeś, jesteś i będziesz… Przepraszam cię. Wszystko wszystkim pieprzę. - Schowałam twarz w dłonie.
- Nie mów tak. Nie chcę, żebyś była smutna.
- Tym bardziej nie chcę twojego smutku, Zayn.
- Wytrzymałem cztery lata wytrzymam i kolejne. Nie przejmuj się. Pociesza mnie fakt, że nikt nigdy nie będzie miał cię tak długo jak ja. W związkach bywa różnie, a przyjaciele raczej się nie kłócą. A już na pewno nie my. W końcu jesteśmy best friends forever, nie? – Zapytał a na jego twarz wpełzł delikatny uśmiech.
- Tak, dokładnie. – Odparłam, również się uśmiechając. – Dziękuję ci. – Kontynuowałam i wtuliłam się w niego. Trwaliśmy tak w ciszy przez dobre kilka minut.
- Nie mów tak. Nie chcę, żebyś była smutna.
- Tym bardziej nie chcę twojego smutku, Zayn.
- Wytrzymałem cztery lata wytrzymam i kolejne. Nie przejmuj się. Pociesza mnie fakt, że nikt nigdy nie będzie miał cię tak długo jak ja. W związkach bywa różnie, a przyjaciele raczej się nie kłócą. A już na pewno nie my. W końcu jesteśmy best friends forever, nie? – Zapytał a na jego twarz wpełzł delikatny uśmiech.
- Tak, dokładnie. – Odparłam, również się uśmiechając. – Dziękuję ci. – Kontynuowałam i wtuliłam się w niego. Trwaliśmy tak w ciszy przez dobre kilka minut.
- Jesteś na mnie zły? - Wyszeptałam.
- Nie, dlaczego?
- Bo powiedziałeś mi co czujesz, a ja... cóż. Pewnie nie takiej odpowiedzi się spodziewałeś.
- Nie ukrywam, jest mi trochę smutno, ale szczerze mówiąc... Już dawno pogodziłem się z takim stanem rzeczy. Wiem, że pasujemy do siebie jako przyjaciele i to też mi odpowiada. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Będę szczęśliwy jeśli ty będziesz szczęśliwa. Pamiętaj o tym. - Skinęłam głową. - Musisz tylko jeszcze to wszystko naprawić.
- Wiem. – Westchnęłam i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
Jest rozdział 12! :D Przepraszam, że tak długo na niego czekaliście, ale mam trochę nauki plus jeszcze wczoraj nieźle się zaczytałam. Nadchodzący tydzień również nie należy do tych luźniejszych, ale zrobię co w mojej mocy, żeby rozdziały pojawiały się od razu jak uzbiera się ilość komentarzy, które są bardzo motywujące i dziękuję za nie. ;* Myślę, że posty będą pojawiać się regularnie w ferie, które rozpoczynają się u mnie wraz z początkiem lutego.
Rozdział 13 pojawi się za 25 komentarzy. ;*
Pojawia się dużo komentarzy w których prosicie o dłuższe posty. Uwierzcie mi, robię co mogę, żeby były jak najdłuższe. No ale nie ukrywam też, że lubię was trochę trzymać w niepewności. :D ;*
Od następnego rozdziału akcja zacznie się kręcić wokół, jak już się pewnie domyślacie, Marcela i Lily, na co chyba większość z was bardzo mocno czeka. ;*
♥ Kocham Was ♥
Ola xx
Wspaniały rozdział! Coraz bardziej mnie zaskakujesz ;) cieszę sie z takiego obrotu sprawy tylko szkoda mi Zayna ;/ ale jakoś wytrzyma!! <3 czekam na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńNext! Cudowny *-*
OdpowiedzUsuń💙💜
Czekam na Marcela! :D świetny jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, jesteś genialna . Nie mogę z tego że wkońcu Marcel jej wszystko powiedział. Szkoda mi Zayna ale chłopak da radę: ) teraz czekam na dalsze losy Lily i Marcela . Nie mogę się doczekać next ❤
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział . Troche zal mi Lily i Zayna . Dobrze ze bynajmniej są przyjaciółmi; * Lily i Marcel <3 niemoge sie doczekac nastepnego rozdzialu ! ;* Zycze weny i pozdrawiam XOXO. 💜💛💚
OdpowiedzUsuńCudowny <3 nie mogę się doczekać next <3
OdpowiedzUsuńBoże Święty, Kocham! *O* No nie moge, Marrcel jej wszystko powiedział o boże *O* czekam na next <3 :* ~Harzynka ^^
OdpowiedzUsuńCudny ^_^
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńjejku super
OdpowiedzUsuń*Natalka*
Kocham *-* <3 Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńCudo mega uwielbiam *Ewcia*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział :) / ola
OdpowiedzUsuńGenialny Rozdział<3 Czekam na next <3 *-*
OdpowiedzUsuńKocham <33 Nie mg się doczekać na następny rozdział <33
OdpowiedzUsuńZajebiste dawaj nexta !!!!!
OdpowiedzUsuńnext!!!!
OdpowiedzUsuńBoski mega cudo Uwielbiam tylko trochę dłuższe skarbie KAJECZKA
OdpowiedzUsuńCudowny tak samo jeak ty jesteś mega genialna ❤
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńSkąd bierzesz pomysły ? świetny <333
OdpowiedzUsuńSuper ! czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper! <3
OdpowiedzUsuńCudowny !!
OdpowiedzUsuńJezusiu jesteś genialna jak wszystkie twoje rozdziały Kamila
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ..:))
OdpowiedzUsuńA po drugie :
Nominuję cię do Libster Award :)
http://hasten-to-love.blogspot.com/