*Marcel's P.O.V*
Wreszcie w domu. Na dzisiejszym treningu dali nam niezły wycisk, dlatego od razu skierowałem się do kuchni po szklankę czegoś orzeźwiającego. Sięgnąłem po butelkę i nalałem trochę wody do szklanki. Ciecz była ukojeniem dla moich suchych i lekko pokiereszowanych ust. Cały podkoszulek miałem mokry od potu, a gdzieniegdzie znajdowały się małe plamki krwi. Oberwałem kilka razy w wargi i skroń. Nie obyło się też bez kopnięć w plecy czy brzuch. Jednak nie było aż tak źle. Trener w końcu pochwalił mnie za wytrwałość i celne ciosy. Przynajmniej tak mogę trochę odreagować szkolny stres. Wpatrując się w szklankę myślałem o dzisiejszym dniu. Byłem pewien, że pierwszy dzień w nowej szkole minie mi o niebo lepiej. Już na samym wejściu mają mnie za beksę w całej klasie. Jednak w moim przypadku jestem skazany na częste upokorzenia, bo chyba już zawsze wspomnienia mojego dzieciństwa będą wywoływały u mnie łzy. Na szczęście nie miałem dzisiaj żadnych sprzeczek, które skończyłyby się bójką i ostatecznie wizytą w gabinecie dyrektora. Przynajmniej na razie. Najbardziej martwi mnie fakt, że Lily może mnie mieć za totalnego świra i dziwoląga. Chociaż nie wiem kto tu jest większym świrem – ja czy ten blondyn, który stał przy dziewczynie. Jest dziwny. Gromi wzrokiem, na co wszyscy omijają go szerokim łukiem. A tym bardziej jak jest z Lily. Dlaczego tak się zachowuje? Może są razem? Sam już nie wiem, ale…
- Harry… - z myśli wyrwał mnie roztrzęsiony głos babci. Przestraszony uniosłem się z krzesła i spojrzałem na nią. W jej oczach pojawiały się zaczątki łez.
- Co się stało? Babciu, czemu…
- Twoje plecy… Są… Są całe w krwi. – Odparła przykładając swoją dłoń do czoła. Posadziłem ją na siedzisku, a sam pobiegłem do łazienki. Przeraziłem się widokiem, który ujrzałem w odbiciu. Cały tył koszulki był czerwony. Szybko ściągnąłem T-shirt co okazało się złym pomysłem, bo wywołało bolące i przeszywające szczypanie. Blizny, które miałem na plecach nie goiły się od lat, przez co wszystkie starania dotyczące zapomnienia strasznej przeszłości i mojego ojca szły na marne. Nawet lekarze nie potrafili mi pomóc. Ze łzami w oczach próbowałem pozbyć się czerwonej mazi.
- Daj, pomogę ci. – Usłyszałem cichy głos zza swoich pleców. Babcia wzięła ręcznik z moich dłoni i kontynuowała wycieranie krwi.
- Ile razy mam ci powtarzać, abyś skończył z tymi treningami? To tylko szkodzi twojemu zdrowiu, Harry.
- Babciu, boks jest w mojej sytuacji jedyną możliwością nauki samoobrony.
- Ale wiesz, że gdyby nie to, twoich ran już dawno by nie było?
- Tych może i by nie było, ale miałbym wiele innych. Gdyby nie boks, nie umiałbym się bronić i już kilkadziesiąt razy spraliby mnie na kwaśne jabłko. Nie pamiętasz jak było w poprzedniej szkole? Codziennie mnie zaczepiali.
- Ale teraz jesteś w innej szkole, w której są inni ludzie.
- Ale na pewno znajdą się tacy, którzy będą chcieli się na mnie wyżyć. Nie będę rezygnował z treningów.
- Nie wiem co jest przyjemnego w zadawaniu sobie bolących ciosów i kolejnych obrażeń. Nie mało ci jeszcze? Naprawdę tak mało przeszedłeś, żeby samowolnie godzić się na bicie?
- To między innymi dzięki boksowi udało mi się trochę o tym zapomnieć. To może być dla ciebie dziwne, ale mi sprawia to przyjemność. Dlatego nie zamierzam zaprzestania nauki.
- Ale zrozum…
- Nie chce już nic rozumieć. – Odparłem spuszczając głowę.
Babcia westchnęła tylko i sięgnęła po bandaże w celu opatrzenia moich poranionych pleców.
*Następnego dnia*
Drugiego dnia na szczęście nie zaspałem. Pod szkołą byłem dokładnie 7:53. Dość szybkim krokiem szedłem w stronę budynku, a gdy miałem już przekroczyć próg ktoś mnie zatrzymał.
- Ej ty poczekaj. – Usłyszałem i w tym samym momencie poczułem szarpnięcie za ramię.
Przede mną stało trzech nieźle przypakowanych kolesi.
- Chodzisz do klasy ze ślicznotką Horana prawda? – Rzucił w moja stronę mulat.
Znam jakiegoś Horana?
Uważnie mi się przyglądał dopalając papierosa.
- Nie wiem o kim mówicie. Nie znam…
- Oh nie wymyślaj. Przecież widzę, że coś kręcisz.
- Naprawdę nie znam żadnego Horana. Czego w ogóle ode mnie chcecie?
- Skoro tak bardzo się upierasz… - Zaczął przypierając mnie do zimnej, ceglanej ściany szkoły, na co odezwały się moje rany na plecach. Cicho syknąłem z bólu. Ręka mulata mocno ściskała płaszcz pod moją szyją. – Słuchaj no gnojku. Pan Horan kazał cię ostrzec, abyś nie zbliżał się do jego dziewczyny, bo inaczej pogada z tobą osobiście. A uwierz mi, nie chcesz tego.
- Tak? To niezła z niego boidupa skoro nie odważył się sam mnie ostrzec.
Na te słowa jego wolna pięść spotkała się z moim polikiem. Zakołowałem się i podpierając o ścianę, trzymałem za bolące miejsce.
- Nie pozwalaj sobie, pedale.
- To pewnie jakiś wasz szef, nie? Ile wam płaci za godzinę? – parsknąłem, jakby jeszcze było mi mało.
Ale widocznie mój mózg chciał inaczej.
Mulat podszedł do mnie i zrobił kolejny zamach, ale ktoś mu przerwał.
- Zayn zostaw go. – Usłyszałem głos, który szczególnie zapadł mi w pamięć.
*Następnego dnia*
Drugiego dnia na szczęście nie zaspałem. Pod szkołą byłem dokładnie 7:53. Dość szybkim krokiem szedłem w stronę budynku, a gdy miałem już przekroczyć próg ktoś mnie zatrzymał.
- Ej ty poczekaj. – Usłyszałem i w tym samym momencie poczułem szarpnięcie za ramię.
Przede mną stało trzech nieźle przypakowanych kolesi.
- Chodzisz do klasy ze ślicznotką Horana prawda? – Rzucił w moja stronę mulat.
Znam jakiegoś Horana?
Uważnie mi się przyglądał dopalając papierosa.
- Nie wiem o kim mówicie. Nie znam…
- Oh nie wymyślaj. Przecież widzę, że coś kręcisz.
- Naprawdę nie znam żadnego Horana. Czego w ogóle ode mnie chcecie?
- Skoro tak bardzo się upierasz… - Zaczął przypierając mnie do zimnej, ceglanej ściany szkoły, na co odezwały się moje rany na plecach. Cicho syknąłem z bólu. Ręka mulata mocno ściskała płaszcz pod moją szyją. – Słuchaj no gnojku. Pan Horan kazał cię ostrzec, abyś nie zbliżał się do jego dziewczyny, bo inaczej pogada z tobą osobiście. A uwierz mi, nie chcesz tego.
- Tak? To niezła z niego boidupa skoro nie odważył się sam mnie ostrzec.
Na te słowa jego wolna pięść spotkała się z moim polikiem. Zakołowałem się i podpierając o ścianę, trzymałem za bolące miejsce.
- Nie pozwalaj sobie, pedale.
- To pewnie jakiś wasz szef, nie? Ile wam płaci za godzinę? – parsknąłem, jakby jeszcze było mi mało.
Ale widocznie mój mózg chciał inaczej.
Mulat podszedł do mnie i zrobił kolejny zamach, ale ktoś mu przerwał.
- Zayn zostaw go. – Usłyszałem głos, który szczególnie zapadł mi w pamięć.
Spojrzałem na Lily. Przywitała mnie uśmiechem na co chciałem odpowiedzieć tym samym, ale przez nabrzmiały polik bardziej przypominało to grymas.
- Co on ci zrobił, że od razu go bijesz? – Zapytała dziewczyna.
- Niall kazał go nastraszyć, żeby się do ciebie nie zbliżał. A potem zaczął pyskować.
Dziewczyna zaśmiała się.
- O nie. I pewnie uraził twoją godność? A to Niall sam się bał przyjść, że go wyręczasz? Gdzie on teraz jest?
- Nie wiem. Myślałem, że przyjedziecie razem.
- Okey, będę musiała z nim pogadać. A wracając do tematu. To, że Niall jest waszym ‘przywódcą’, czy nie wiem jak tam go zwiecie, nie oznacza, że musisz zawsze być na każde jego zawołanie i spełniać jego zachcianki. Poza tym nie myśl, że jak trochę mu się poprzymilasz to zgodzi się, żebym dała ci dupy.
- Co on ci zrobił, że od razu go bijesz? – Zapytała dziewczyna.
- Niall kazał go nastraszyć, żeby się do ciebie nie zbliżał. A potem zaczął pyskować.
Dziewczyna zaśmiała się.
- O nie. I pewnie uraził twoją godność? A to Niall sam się bał przyjść, że go wyręczasz? Gdzie on teraz jest?
- Nie wiem. Myślałem, że przyjedziecie razem.
- Okey, będę musiała z nim pogadać. A wracając do tematu. To, że Niall jest waszym ‘przywódcą’, czy nie wiem jak tam go zwiecie, nie oznacza, że musisz zawsze być na każde jego zawołanie i spełniać jego zachcianki. Poza tym nie myśl, że jak trochę mu się poprzymilasz to zgodzi się, żebym dała ci dupy.
Wszyscy którzy zdążyli zgromadzić się wokół, wydali z siebie charakterystyczne "OOO".
- Stary, chyba właśnie dostałeś kosza.- Odparł jeden z jego towarzyszy.
Zayn stał tylko i załamany patrzył na dziewczynę.
- Nie poruchasz. – Bąknął drugi ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Mulat przyłożył mu jeszcze mocniej niż mi i zniknął za budynkiem.
- Stary, chyba właśnie dostałeś kosza.- Odparł jeden z jego towarzyszy.
Zayn stał tylko i załamany patrzył na dziewczynę.
- Nie poruchasz. – Bąknął drugi ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Mulat przyłożył mu jeszcze mocniej niż mi i zniknął za budynkiem.
- Was też to dotyczy. - Odparła do dwójki chłopaków, którzy na te słowa zniknęli szybciej niż się pojawili.
Nie mam pojęcia co ich wszystkich łączy, ale może to i lepiej.
- Debile. – Rzuciła Lily i podeszła do mnie. - Nic ci nie jest Marcel?
- Nie, chyba nie. To znaczy, na pewno nie. – Zapewniłem ją co chyba było mało przekonujące.
- Chyba do końca nie jest okey. Trochę oberwałeś. Chodź, pomogę ci coś z tym zrobić. - Podała mi plecak i po przepchaniu się przez tłum weszliśmy do szkoły.
No to za nami pierwszy rozdział w nowym roku! :D Kolejny za 17 komentarzy. ;*
Jeszcze małe wyjaśnienie:
W tym opowiadaniu Harry wygląda jak Marcel z teledysku BSE tylko w szkole. Poza nią (np. w domu, na treningach - czyli tam gdzie nie ma do czynienia ze szkolną społecznością) wygląda jak normalny Harry. To między innymi dlatego jego babcia zwraca się do niego 'Harry'. Wszystko jeszcze w trakcie opowiadania będzie się wyjaśniać. :D
Gdyby jeszcze coś było niejasne pytać w komentarzach. Z chęcią wam odpowiem. ;*
Tak więc komentować, pytać, obserwować i nie zapominać o informowanych. ;*
♥ Kocham Was. ♥
Ola xx
GENIALNE!! ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!! :*******
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zrzera, co będzie w dalszej części!! <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie druga odsłona Herrego
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy Lilly będzie Harrym :**
OdpowiedzUsuńPo prostu MEGGA!!
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńJednym słowem SUPPERR!!!!!
OdpowiedzUsuńEkstra <33
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D ♥
OdpowiedzUsuńTylko jedna uwaga jeśli moge: wyśrodkuj tekst a będzie nie tylko fajnie wyglądalo ale i fajniej się czytało (według mnie, jeśli ci sie nie spodoba to uszanuje twoją decyzje ).
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent <3
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zrzera co będzie dalej :*****
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział ;**
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever ;-)
OdpowiedzUsuńRewelka!! ^^
OdpowiedzUsuńSuperowe!!! <<333
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! :D
OdpowiedzUsuńGenialne to... już od dawna takich szukam i nareszcie jesteś ;** xd