Nie miałam już dzisiaj na nic ochoty. Przez pieprzonego Horana oczywiście. Dupek zachowuje się jak drań. I codziennie coraz gorzej. Dostałam od niego chyba z 10 smsów. W każdym prawie ta sama treść. Przeprosiny i tym podobne. Bez większych chęci do życia, poszłam do kuchni po szklankę soku, a po powrocie usiadłam w swoim obrotowym fotelu. Zanim zdążyłam oddać się niepotrzebnym przemyśleniom dotyczącymi tego dupka rozległ się dźwięk kolejnego smsa. Niechętnie sięgnęłam po telefon, z myślą że przeczytam kolejnego beznadziejnego smsa od Horana. Jednak ten był od Marcela.
O SHIT!
Zerwałam się z fotela i z kluczykami w ręku wbiegłam do garażu. Mam nadzieję, że ten gruchot odpali. Umieściłam kluczyk w stacyjce i przekręciłam go uruchamiając silnik. Gdy w końcu udało mi się wycofać, ruszyłam z piskiem opon. 10 minut później byłam pod Starbucksem. Wysiadając z auta zauważyłam postać chłopaka wychodzącego z kawiarni.
- Marcel poczekaj! – Krzyknęłam podbiegając do chłopaka.
Ten odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Znamy się? – Odparł nieznajomy.
- Yyy. Przepraszam. Pomyliłam się. – Uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Marcel siedział na końcu lokalu, wpatrując się w okno. Czułam się jak totalna idiotka. Podeszłam do stolika, a chłopak od razu przeniósł swój wzrok na mnie.
- Cześć. Dobrze, że jesteś. Martwiłem się, że coś ci się stało. – Odparł wstając z siedziska.
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu miałam ciężki dzień. Przepraszam za spóźnienie.
- Spoko. Napijesz się czegoś?
- Tak. Napiłabym się Caffe Latte.
- Mrożoną czy zwykłą?
- Zwykłą. Potrzebuję czegoś ciepłego bo trochę zmarzłam.
- Ok. Więc zaraz wracam. – Uśmiechnął się, na co odpowiedziałam tym samym.
Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej kawy i zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Coś się dzisiaj stało? Wyglądasz na zmęczoną. – Zaczął.
- Pokłóciłam się z Niallem. Chciałam po prostu pogadać z nim na temat dzisiejszej akcji przed szkołą, ale jak zwykle musiało dojść do awantury.
- Mówiłem ci, że wszystko wam zrujnuje. To moja wina. Nie chciałem żeby tak wyszło. Prze…
- Marcel! Przestań w końcu się obwiniać. To naprawdę nie jest twoja wina. Nie układa nam się już od dwóch tygodni. Nigdy nie kłóciliśmy się tak często jak teraz. Mam wrażenie że Niall coś ukrywa.
- Co masz na myśli? – Zapytał chłopak biorąc łyk kawy.
- Sama nie wiem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. – Westchnęłam wpatrując się w kubek.
- Na pewno wszystko się ułoży. Musisz dać tej sprawie trochę czasu. – Uspokoił mnie, a jego uśmiech sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
Dopiero teraz zauważyłam, że gdy się uśmiecha w jego policzkach pojawiają się wyraźne dołeczki.
To takie słodkie.
"Gdzie jesteś?"
O SHIT!
Zerwałam się z fotela i z kluczykami w ręku wbiegłam do garażu. Mam nadzieję, że ten gruchot odpali. Umieściłam kluczyk w stacyjce i przekręciłam go uruchamiając silnik. Gdy w końcu udało mi się wycofać, ruszyłam z piskiem opon. 10 minut później byłam pod Starbucksem. Wysiadając z auta zauważyłam postać chłopaka wychodzącego z kawiarni.
- Marcel poczekaj! – Krzyknęłam podbiegając do chłopaka.
Ten odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Znamy się? – Odparł nieznajomy.
- Yyy. Przepraszam. Pomyliłam się. – Uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Marcel siedział na końcu lokalu, wpatrując się w okno. Czułam się jak totalna idiotka. Podeszłam do stolika, a chłopak od razu przeniósł swój wzrok na mnie.
- Cześć. Dobrze, że jesteś. Martwiłem się, że coś ci się stało. – Odparł wstając z siedziska.
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu miałam ciężki dzień. Przepraszam za spóźnienie.
- Spoko. Napijesz się czegoś?
- Tak. Napiłabym się Caffe Latte.
- Mrożoną czy zwykłą?
- Zwykłą. Potrzebuję czegoś ciepłego bo trochę zmarzłam.
- Ok. Więc zaraz wracam. – Uśmiechnął się, na co odpowiedziałam tym samym.
Po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej kawy i zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Coś się dzisiaj stało? Wyglądasz na zmęczoną. – Zaczął.
- Pokłóciłam się z Niallem. Chciałam po prostu pogadać z nim na temat dzisiejszej akcji przed szkołą, ale jak zwykle musiało dojść do awantury.
- Mówiłem ci, że wszystko wam zrujnuje. To moja wina. Nie chciałem żeby tak wyszło. Prze…
- Marcel! Przestań w końcu się obwiniać. To naprawdę nie jest twoja wina. Nie układa nam się już od dwóch tygodni. Nigdy nie kłóciliśmy się tak często jak teraz. Mam wrażenie że Niall coś ukrywa.
- Co masz na myśli? – Zapytał chłopak biorąc łyk kawy.
- Sama nie wiem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. – Westchnęłam wpatrując się w kubek.
- Na pewno wszystko się ułoży. Musisz dać tej sprawie trochę czasu. – Uspokoił mnie, a jego uśmiech sprawił, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
Dopiero teraz zauważyłam, że gdy się uśmiecha w jego policzkach pojawiają się wyraźne dołeczki.
To takie słodkie.
- A co u ciebie? Jak twoje plecy? Cały dzień głowiłam się czy wszystko z tobą okey.
- Już jest dobrze. Nie wracałem do klasy bo bałem się, że krwawienie się ponowi.
- I cały czas siedziałeś w łazience?! – Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Kiwnął twierdząco głową.
- A co się stało, że tak bardzo krwawią?
Zmieszał się. Tak samo jak dzisiaj w toalecie.
- Umm… Ostatnio zmywałem naczynia i… Gdy wziąłem w dłonie kilka z talerzy wypadły mi. Były śliskie od płynu do naczyń. Wszystkie się zbiły. A potem… Gdy chciałem posprzątać… Poślizgnąłem się… Na jednym z kawałków. I upadłem plecami wprost na te wszystkie odłamki.
- To przykre.
Nie wiem czy jest w tym choć ziarnko prawdy.
***
- Musiałam się przeprowadzić. Rodzice postanowili zrobić remont generalny naszego domu.
- To gdzie teraz mieszkasz?
- Z chłopakami. Zaynem i tymi dwoma co wtedy z nim byli – Liamem i Louisem.
- A Niall?
- Nie mieszka tam, ale praktycznie całe dnie z nami przesiaduje. Wraca do siebie tylko na noce.
- I… I nie boisz się tak sama z trzema chłopakami?
Zachichotałam
- To raczej chłopaki muszą się bać. Wiedzą, że jak któryś spróbowałby tylko dotknąć klamki od moich drzwi, to Niall spuściłby im niezły łomot.
- Wow. Czyli powinienem się go bać. – Uśmiechnął się. – A jak zareagował na wieść o naszym spotkaniu? Pewnie nie był zbyt zadowolony?
- Szczerze to nic nie wie. Chciałam mu powiedzieć, ale potem temat zszedł na nasz związek i zaczęliśmy się kłócić, a potem… - Przerwałam na wspomnienie wydarzeń z szatni.
- A potem? – Powtórzył Marcel.
- Uderzył… Uderzył mnie. – Odparłam.
Marcel zakrył usta ręką.
- Jak on mógł podnieść na ciebie rękę?! Zerwałaś z nim?
- Nie. Nie chce z nim zrywać. Nadal go kocham.
- Powinniście pogadać i wszystko sobie wytłumaczyć. Myślę, że po prostu poniosła go chwila. Nie chciał, żeby tak to się skończyło.
- Może faktycznie masz rację. Powinnam już wtedy poczekać. Zaczął mnie przepraszać, ale ja uciekłam. Dziękuję ci.
Marcel uśmiechnął się.
- Nie ma za co. A ile już jesteście razem?
- Ponad 3 lata.
- To nie poznaliście się w szkole?
- Nie. Rodzice moi i Zayna znają się od dawna, ale on pojawił się tutaj dopiero 4 lata temu. Wcześniej mieszkał z dziadkami w Manchesterze. Często chodziliśmy do nich w odwiedziny. Czasami oni przychodzili do nas. Po jakimś roku znajomości czułam, że będzie z tego coś więcej. I on też to czuł. Było to po nim widać. Od dawna też namawiał mnie abym poznała jego przyjaciół, ale ja za każdym razem odmawiałam. Nie chciałam zawierać nowych znajomości. Z Zaynem było mi dobrze. Jednak on uparcie do tego dążył. I tego właśnie dnia, gdy zaprosił do siebie chłopaków, zakochałam się w Niallu. Z wzajemnością. Moja miłość do Zayna była duża, ale ta do Nialla całkowicie mnie pochłonęła. No a Zayn żałuje swojej decyzji to dzisiaj. – Zaśmiałam się. – A jak u ciebie? Masz kogoś?
- Umm.. Nie. Nigdy nie miałem żadnych przyjaciół. Nawet znajomych. Jesteś pierwszą osobą w moim życiu z którą mam tak dobry kontakt.
- Jej.. Dlaczego?
- Już jest dobrze. Nie wracałem do klasy bo bałem się, że krwawienie się ponowi.
- I cały czas siedziałeś w łazience?! – Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Kiwnął twierdząco głową.
- A co się stało, że tak bardzo krwawią?
Zmieszał się. Tak samo jak dzisiaj w toalecie.
- Umm… Ostatnio zmywałem naczynia i… Gdy wziąłem w dłonie kilka z talerzy wypadły mi. Były śliskie od płynu do naczyń. Wszystkie się zbiły. A potem… Gdy chciałem posprzątać… Poślizgnąłem się… Na jednym z kawałków. I upadłem plecami wprost na te wszystkie odłamki.
- To przykre.
Nie wiem czy jest w tym choć ziarnko prawdy.
***
- Musiałam się przeprowadzić. Rodzice postanowili zrobić remont generalny naszego domu.
- To gdzie teraz mieszkasz?
- Z chłopakami. Zaynem i tymi dwoma co wtedy z nim byli – Liamem i Louisem.
- A Niall?
- Nie mieszka tam, ale praktycznie całe dnie z nami przesiaduje. Wraca do siebie tylko na noce.
- I… I nie boisz się tak sama z trzema chłopakami?
Zachichotałam
- To raczej chłopaki muszą się bać. Wiedzą, że jak któryś spróbowałby tylko dotknąć klamki od moich drzwi, to Niall spuściłby im niezły łomot.
- Wow. Czyli powinienem się go bać. – Uśmiechnął się. – A jak zareagował na wieść o naszym spotkaniu? Pewnie nie był zbyt zadowolony?
- Szczerze to nic nie wie. Chciałam mu powiedzieć, ale potem temat zszedł na nasz związek i zaczęliśmy się kłócić, a potem… - Przerwałam na wspomnienie wydarzeń z szatni.
- A potem? – Powtórzył Marcel.
- Uderzył… Uderzył mnie. – Odparłam.
Marcel zakrył usta ręką.
- Jak on mógł podnieść na ciebie rękę?! Zerwałaś z nim?
- Nie. Nie chce z nim zrywać. Nadal go kocham.
- Powinniście pogadać i wszystko sobie wytłumaczyć. Myślę, że po prostu poniosła go chwila. Nie chciał, żeby tak to się skończyło.
- Może faktycznie masz rację. Powinnam już wtedy poczekać. Zaczął mnie przepraszać, ale ja uciekłam. Dziękuję ci.
Marcel uśmiechnął się.
- Nie ma za co. A ile już jesteście razem?
- Ponad 3 lata.
- To nie poznaliście się w szkole?
- Nie. Rodzice moi i Zayna znają się od dawna, ale on pojawił się tutaj dopiero 4 lata temu. Wcześniej mieszkał z dziadkami w Manchesterze. Często chodziliśmy do nich w odwiedziny. Czasami oni przychodzili do nas. Po jakimś roku znajomości czułam, że będzie z tego coś więcej. I on też to czuł. Było to po nim widać. Od dawna też namawiał mnie abym poznała jego przyjaciół, ale ja za każdym razem odmawiałam. Nie chciałam zawierać nowych znajomości. Z Zaynem było mi dobrze. Jednak on uparcie do tego dążył. I tego właśnie dnia, gdy zaprosił do siebie chłopaków, zakochałam się w Niallu. Z wzajemnością. Moja miłość do Zayna była duża, ale ta do Nialla całkowicie mnie pochłonęła. No a Zayn żałuje swojej decyzji to dzisiaj. – Zaśmiałam się. – A jak u ciebie? Masz kogoś?
- Umm.. Nie. Nigdy nie miałem żadnych przyjaciół. Nawet znajomych. Jesteś pierwszą osobą w moim życiu z którą mam tak dobry kontakt.
- Jej.. Dlaczego?
- Umm… - Zaczął błądzić wzrokiem po całej kafejce. Spojrzał na zegarek. – Lily ja… Ja cię przepraszam, ale czas na mnie. M-muszę… Muszę pomóc babci. Skręciła kostkę i… Muszę iść. Przepraszam. – Odparł i tak po prostu wyszedł zostawiając mnie samą.
O co tu do cholery chodzi?! Zaprasza mnie na spotkanie, po czym sam z niego ucieka. Ugh.. I dlaczego akurat on musi zajmować się babcią? Nie może to zrobić ktoś z rodziny? Za każdym razem jak zapytam się o coś związane z jego życiem, panikuje. Nie wiem dlaczego tak się zachowuje, ale na pewno tak tego nie zostawię.
***
*Marcel P.O.V*
Jestem cholernym dupkiem. Uciekłem jak tchórz, zostawiając ją tam samą. Powinienem był jej powiedzieć. Sam nie wiem czego ja się boję. I jeszcze te cholerne kłamstwa. Nie mogę uciekać tak przez całe życie. Zaparkowałem na podjeździe i poszedłem do domu po torbę na trening.
- Harry gdzie idziesz? – Zapytała babcia gdy miałem już wychodzić.
- Na trening. – Rzuciłem i pośpiesznie wyszedłem z domu.
- Uważaj na siebie! – Krzyknęła stojąc w wejściu do domu.
Pomachałem jej i ruszyłem w stronę sali treningowej.
***
Byłem zmęczony. Pot spływał po mojej twarzy i kropelkami spadał na parkiet. Walczyłem już z czwartym przeciwnikiem. Był najlepszy z całej grupy. Jego ciosy były rzadkie ale bardzo mocne. Ledwo udawało mi się bronić, dlatego unikałem ciosów. Nie miałem siły ich zadawać. Nie miałem nawet do tego głowy. Wciąż myślałem o Lily i o moim zachowaniu. W końcu doigrałem się mojego rozkojarzenia. Poczułem silny ból w okolicach brzucha, a potem jeszcze jeden, o wiele mocniejszy, na plecach. Upadłem na deski. Trener przerwał walkę ogłaszając zwycięzcę, a ja zwijałem się z bólu. Nagle rozległo się trzaśniecie drzwiami, a oczy wszystkich skierowały się w stronę wejścia.
- Marcel?!
Z niedowierzaniem również spojrzałem w tamtym kierunku.
- Lily? Co ty tu robisz?
O co tu do cholery chodzi?! Zaprasza mnie na spotkanie, po czym sam z niego ucieka. Ugh.. I dlaczego akurat on musi zajmować się babcią? Nie może to zrobić ktoś z rodziny? Za każdym razem jak zapytam się o coś związane z jego życiem, panikuje. Nie wiem dlaczego tak się zachowuje, ale na pewno tak tego nie zostawię.
***
*Marcel P.O.V*
Jestem cholernym dupkiem. Uciekłem jak tchórz, zostawiając ją tam samą. Powinienem był jej powiedzieć. Sam nie wiem czego ja się boję. I jeszcze te cholerne kłamstwa. Nie mogę uciekać tak przez całe życie. Zaparkowałem na podjeździe i poszedłem do domu po torbę na trening.
- Harry gdzie idziesz? – Zapytała babcia gdy miałem już wychodzić.
- Na trening. – Rzuciłem i pośpiesznie wyszedłem z domu.
- Uważaj na siebie! – Krzyknęła stojąc w wejściu do domu.
Pomachałem jej i ruszyłem w stronę sali treningowej.
***
Byłem zmęczony. Pot spływał po mojej twarzy i kropelkami spadał na parkiet. Walczyłem już z czwartym przeciwnikiem. Był najlepszy z całej grupy. Jego ciosy były rzadkie ale bardzo mocne. Ledwo udawało mi się bronić, dlatego unikałem ciosów. Nie miałem siły ich zadawać. Nie miałem nawet do tego głowy. Wciąż myślałem o Lily i o moim zachowaniu. W końcu doigrałem się mojego rozkojarzenia. Poczułem silny ból w okolicach brzucha, a potem jeszcze jeden, o wiele mocniejszy, na plecach. Upadłem na deski. Trener przerwał walkę ogłaszając zwycięzcę, a ja zwijałem się z bólu. Nagle rozległo się trzaśniecie drzwiami, a oczy wszystkich skierowały się w stronę wejścia.
- Marcel?!
Z niedowierzaniem również spojrzałem w tamtym kierunku.
- Lily? Co ty tu robisz?
No to kolejny rozdział. :D Treść postów pozostaje wyjustowana. Następny pojawi się za 22 komentarze. ;*
♥ ♥
Dziękuję za wszystkie komentarze, które są dla mnie ogromną motywacją; za ponad 1 000 wyświetleń oraz 6 obserwacji.
♥ ♥
♥ Kocham Was ♥
Ola xx
Zajebiste pisz dalej!!!!!
OdpowiedzUsuńIDEAŁ!! :****
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekać kolejnego, oby był szybko!! :D (Sory że z anonima ale hasła zapomniałam :)
OdpowiedzUsuńJezu Jezu Jezu ja chcę daleeej ! :0
OdpowiedzUsuńDaj kolejny rozdział <3 cudowne :*
OdpowiedzUsuńJezu <3
OdpowiedzUsuńNext.
Jeezu, ja chcę next <3
OdpowiedzUsuńOMG jakie boskie. Ciekawa jestem co bedzie dalej. Już się nie mogę doczekać ;*****
OdpowiedzUsuńWspaniałe! ��
OdpowiedzUsuńTakie cudowne że omg !!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszej części ! dziewczyno masz talent pisz daleej <3 //tajemnicza
OdpowiedzUsuńkocham !!!
OdpowiedzUsuńO mój boże to jest cudne. *-* Masz super talent. Proszę wstaw następny rozdział jutro bo dłużej nie wytzryymam . :)
OdpowiedzUsuńJezu kocham to jak piszesz co chwile wchodzę żeby sprawdzić ile jeat komentarzy bo czekan na kolejny post
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na kolejny :) /ola
OdpowiedzUsuńOmg kocham te opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno jest zajebista kocham czytać to co piszesz /Emii
OdpowiedzUsuńJak koleżaka wyżej napisała jesteś zajebista dajecie komentarze bo czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńGE - NIALL - NE
OdpowiedzUsuńOgólnie blog zajebisty
OMG!!! <3
OdpowiedzUsuńMEGA A TY JESTEŚ BOSKA ����������
OdpowiedzUsuńJeeee!!!! 22 komentarz!!! :*
OdpowiedzUsuńPrawię się popłakałam a ty jesteś bąbowa
OdpowiedzUsuń